Putin będzie uczył dzieci nienawiści i ślepego posłuszeństwa

Indoktrynacja dzieci i młodzieży staje się priorytetem dla rosyjskiej propagandy. Nowy, oddany Putinowi i armii obywatel będzie formowany również z porywanych przez Rosjan ukraińskich dzieci.

Pełnomocniczka ds. dzieci przy prezydencie Federacji Rosyjskiej, Marija Lwowa-Biełowa wydała zgodę na udział dzieci w akcjach wsparcia dla rosyjskich wojsk atakujących Ukrainę. Tego typu akcje odbywają się w Rosji od pierwszych tygodni agresji. Dzieciaki w szkołach ustawiają się w literę „Z”. Młodzież w czarnych bluzach z literą „Z” i rosyjskimi flagami groźnie wymachuje wyciągniętymi rękoma. Od marca trwają tego typu manifestacje, przypominające krzyżówkę nazistowskich zjazdów z propagandowymi marszami pionierów i komsomolców z czasów ZSRR. Dziś w Rosji nazywają się „fleszmobami patriotycznymi”.

Rzeczniczka praw dziecka podkreśliła, że na spotkaniach z dziećmi często słyszy, że wiele z nich chciałoby pojechać walczyć na Donbas. Być może Marija Lwowa-Biełowa nie kłamie. Rosyjskie dzieci są poddawane ostrej indoktrynacji już od przedszkola. Ten proces wzmaga się od kilku lat, kiedy Kreml zorientował się, że młodzież wychodzi na protesty. Wojna na Ukrainie stała się jednak okazją, by śrubę propagandy dokręcić i wychowywać dzieci na przyszłych, oddanych żołnierzy. Chodzi o wpojenie im fanatycznego uwielbienia dla rosyjskiej armii oraz nienawiści do Ukrainy i Zachodu – nazywanych dla uproszczenia “nazistami”. Oficjalna zgoda rzeczniczki praw dziecka na „fleszmoby” jest rozkazem wydanym z samej góry. Koniec z improwizacją. Od teraz nacisk na indoktrynację dzieci ma być systemowy, zorganizowany i widoczny w całej Rosji. Także w szkołach, w których znalazły się dzieci wykradzione i wywiezione z okupowanych, ukraińskich terytoriów.

Szubienica w klasie

W szkole z internatem w Chalimbekaule w Dagestanie pod koniec maja odbyło się makabryczne przedstawienie. Uczniowie w czarnych uniformach zainscenizowali egzekucję i powiesili na szubienicy dziewczynkę. Miała to być inscenizacja kaźni słynnej, radzieckiej partyzantki, Zoi Kosmodiemiańskiej, z czasów II wojny światowej. Potem paradowali po szkole z emblematami „Z” i symboliką wojny na Ukrainie. Zapewniając, że teraz też walczą z nazistami. Propaganda wojny, poświęcenia dla ojczyzny i walki z wyimaginowanym „nazizmem” w północnokaukaskich i azjatyckich republikach ma szczególne znaczenie. To stamtąd, z regionów biedniejszych, ale z dużym przyrostem demograficznym, rekrutowanych jest coraz więcej żołnierzy na wojnę z Ukrainą.

Według ujawnionych wczoraj przez SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy) informacji Kreml ma problem z propagandą. FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa) i ludzie odpowiedzialni za budowanie narracji wokół wojny uznali, że propaganda była zbyt chaotyczna, słaba i mało spójna. W efekcie Rosjanie nie rozumieją po co jest wojna. Na Kremlu zapadła decyzja, by mocniej nacisnąć i za pomocą masowych akcji poparcia i operacji w internecie pokazać, że Rosjanie są za wojną. Propaganda ma np. pokazywać, jak rosyjscy żołnierze ratują na Ukrainie pozostawione psy i koty, jak pomagają miejscowym i jak Ukraińcy ostrzeliwują cywili, w tym dzieci.

„Więcej dzieci!” – to jeden z głównych wątków tej nowej, wzmożonej narracji. Podchody pod urabianie dzieci i młodzieży w putinowskiej Rosji miały już miejsce wiele razy. Był „putinjugend”, czyli polityczne ruchy i masowe partyjne młodzieżówki w rodzaju „Naszych”, „Idących razem”, czy rozwijanej przez ministerstwo obrony „Junarmii” (pol. armii młodych).

Wiadomości
Szef rosyjskich komunistów: 19 maja Putin odrodzi Pionierów. Sowiecką organizację dla dzieci
2022.05.17 13:46

Do struktur indoktrynujących młodych Rosjan zaliczają się powszechne szkoły mundurowe, tzw. suworowki. Oraz ruch uczniów oparty o radziecki wzór pionierów. Ten ruch powstał w 2015 r., zgodnie z życzeniem Putina. W maju, zgodnie z nowym życzeniem z Kremla na bazie ruchu uczniów ma odrodzić się znana z czasów ZSRR organizacja pionierów. Mają to być masowe organizacje. Plany są takie, by do „Junarmii” należało ponad 3 mln. dzieci, a do ruchu uczniowskiego nawet ponad 5 mln.

Oprócz wprowadzania indoktrynacji na poziom organizacji, młodzieżowa i dziecięca propaganda będzie systematyzowana. Do tej pory była dość duża samowolka i wysyp inwencji twórczej nadgorliwych nauczycieli i urzędników oświatowych. Widzieliśmy dzieciaki w kartonowych czołgach, albo pochody przebranych za żołnierzy maluchów z literami „Z” na mundurkach. Zwłaszcza na rosyjskiej prowincji „fleszmoby” wojenne wyglądały jak parodia i nieudolna próba odtwarzania komunistycznych ceremoniałów z czasów szkolnych dorosłych: nauczycieli i rodziców.

Janczarzy Putina

Po sieci krąży nagranie z podmiejskiego pociągu gdzieś w Rosji. Do stojących przy drzwiach dwóch chłopców, na oko siedmiolatka i drugiego, młodszego, podchodzi mężczyzna. I zaczyna szarpać starszego chłopca za plecak. Mężczyźnie nie podoba się, że plecak jest niebiesko-żółty. Krzyczy z wyraźnym kaukaskim akcentem, że to ukraiński plecak, rzuca go na podłogę. Chłopcy są przerażeni. Nie rozumieją o co chodzi, czemu szkolny plecak tak rozwścieczył nieznajomego mężczyznę. Ta sytuacja akurat była nagrana i rozpowszechniona w sieci. Ile tego typu zdarzeń, w których dzieci stają się ofiarami wywołanego przez propagandę wojenną amoku, nie jest nagranych? Pewnie sporo.

Są one niezrozumiałe dla rosyjskich dzieci. I szczególnie bolesne dla ukraińskich dzieci, które są na dużą skalę wywożone do Rosji. Pierwsze informacje o wywożeniu dzieci pojawiły się w kwietniu w Mariupolu. Rosjanie mieli udzielać w ten sposób pomocy humanitarnej i zapewniać dach nad głową ukraińskim sierotom. Tyle, że procedury uznawania za sieroty są bardzo elastyczne – są np. stosowane czasem wobec dzieci, których rodzice byli zatrzymani, bądź są uznani przez rosyjskie służby za wrogów (np. służą w ukraińskiej armii). W kwietniu Marija Lwowa-Biełowa mówiła o potrzebie uproszczenia procedur adopcyjnych. W tym czasie wg. rosyjskich informacji wywieziono ok. 1700 ukraińskich dzieci. Dane ukraińskie mówiły o co najmniej dwukrotnie większej liczbie. Początkowo wywożeni byli głównie mali Ukraińcy z domów dziecka.

Wiadomości
Dzień Dziecka. Na Ukrainie potwierdzono już śmierć 243 dzieci w wyniku rosyjskiej agresji
2022.06.01 11:02

Według danych rosyjskich na teren Rosji wyjechało niemal pół miliona „uchodźców” z Ukrainy. Zdecydowana większość przesiedlona przymusowo. Nie wiadomo, ilu wśród nich jest nieletnich. Do tych danych należy podchodzić jednak ostrożnie. Dzieci są szczególnym obiektem zainteresowania nie tylko kremlowskich speców od propagandy. Wywożenie, adoptowanie lub wychowywanie w ośrodkach opiekuńczych dzieci okupowanego przeciwnika było praktykowane od wieków także przez inne kraje.

Sam Putin nie raz już pokazał, że nie zawaha się przed wykorzystywaniem dzieci w polityce. Dziesięć lat temu podpisał ustawę zakazującą adopcji z Rosji przez Amerykanów. Była to zemsta, za wprowadzoną przez USA tzw. ustawę Magnickiego – pierwszy pakiet sankcji personalnych wobec wysokich rosyjskich urzędników za zamordowanie w rosyjskim więzieniu prawnika Siergieja Magnickiego. Ofiarami zemsty Putina padły wtedy tysiące rosyjskich dzieci, które nie mogły wyjechać do amerykańskich par i pozostały w okropnych warunkach w rosyjskich domach dziecka. Odwet Putina przeszedł do historii jako tzw. ustawa Dimy Jakowlewa, od nazwiska adoptowanego w USA chłopca, który zmarł pozostawiony w upał w zamkniętym samochodzie. Tragedia ta była wykorzystana przez kremlowską propagandę do histerycznej nagonki na adopcje zagraniczne z Rosji. Dziś Putin chce nie tylko zabierać ukraińskie dzieci, ale i je uformować za pomocą indoktrynacji. Tak, aby kiedyś może wysłać je na Ukrainę z karabinem w ręku.

Wiadomości
Putin upraszcza przyznawanie obywatelstwa rosyjskiego ukraińskim sierotom
2022.05.30 17:46

Michał Kacewicz/belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności