Wadzim Krywaszejeu z Fundacji Solidarności Białoruskiego Sportu powiedział, że Kryścina Cimanouskaja znajduje się w ambasadzie RP w Tokio. Dodał, że wiza, o którą się stara, pozwoli jej ubiegać się o azyl polityczny już w czasie przebywania w Polsce.
Wadzim Krywaszejeu poinformował, że fundacja kupiła bilet dla Kryściny Cimanouskiej z Tokio do Warszawy na 4 sierpnia.
Inny działacz Fundacji Solidarności Białoruskiego Sportu Alaksandr Apiejkin dodał, że lekkoatletka “trzyma się dobrze”.
– To jest stresowa sytuacja dla sportowca i dla człowieka – znaleźć się pod takim naciskiem. To młoda dziewczyna, na którą cisnęli dorośli doświadczeni urzędnicy – podkreślił.
Jak pisze przewodniczący opozycyjnego Narodowego Zarządu Antykryzysowego, były ambasador Białorusi w Polsce, mieszkający w Warszawie Paweł Łatuszka, lekkoatletka ma otrzymać jedynie polską wizę, a po przylocie do Polski otrzyma wsparcie Ministerstwa Sportu i Związku Lekkiej Atletyki, aby mogła dalej trenować. Następnie będzie rozpatrzona kwestia ewentualnej ochrony międzynarodowej.
Wizę humanitarną 24-letniej Białorusince zaproponowały też Czechy. Z kolei francuski minister ds. europejskich Clement Beaune powiedział, że przyznanie Kryścinie Cimanouskiej azylu politycznego “byłoby zaszczytem dla Europy”.
Białoruski Komitet Olimpijski twierdzi, że odsunął Kryścinę Cimanouską od udziału w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio z powodu złego “stanu emocjonalno-psychicznego”. Ona sama twierdzi, że nie badał jej lekarz, a władze sportowe próbują zmusić ją do powrotu na Białoruś. Ma to być kara za to, że kilka dni temu skrytykowała swoich trenerów za to, że z powodu ich zaniedbań do igrzysk nie dopuszczono trzech białoruskich biegaczek, a ona sama została zapisana do udziału w sztafecie 4×400 m, choć biega na 200 m. W końcu zgodziła się wystąpić w sztafecie, ale w międzyczasie stała się już negatywną bohaterką białoruskich mediów państwowych. Na czele Białoruskiego Komitetu Olimpijskiego stoi syn Alaksandra Łukaszenki, Wiktar.
Mąż Kryściny Cimanouskiej, trener Arsenij Zdaniewicz, wyjechał do Kijowa. Wcześniej powiedział, że jest w szoku po wysłuchaniu nagrania, na którym jego żona rozmawia z białoruskimi urzędnikami i płacze.
– Ją w życiu codziennym ciężko doprowadzić do takiego stanu. Nie mam słów, aby określić to, jakimi metodami działają nasi urzędnicy. Jestem w szoku patrząc na członków naszej reprezentacji olimpijskiej, którzy naciskają na sportowców – dodał.
pp/belsat.eu wg PAP, Currenttime, NN