Rosyjski Korpus Ochotniczy, Legion „Wolność Rosji” i „Azow”. Jak Rosjanie walczą przeciwko Putinowi


Co najmniej pół tysiąca Rosjan walczy z armią Putina po stronie Ukrainy. Większość z nich wywodzi się z ruchu skrajnie prawicowego, ale są też osoby o poglądach lewicowych. Ich losy są zaskakujące. Aleksiej Makarow odsiedział dwa lata w rosyjskim więzieniu za walkę z reżimem Putina i rok w ukraińskim więzieniu za walkę z reżimem Janukowycza. Artiom Szyrobokow próbując wydostać się z okrążenia pod Kijowem, dostał się do niewoli, cudem nie został rozstrzelany i udało mu się uciec. Korespondent naszego rosyjskojęzycznego serwisu Vot Tak sprawdził, jakie jednostki zrzeszają Rosjan walczących po stronie Ukrainy i porozmawiał z kilkoma z nich.

– Tak, mam prawicowe poglądy, ale to nie ma teraz znaczenia. Rosja to wypalona ziemia, nie można tam być ani lewicowym, ani prawicowym. Tam można być albo gliną, albo ofiarą gliny – mówi chłopak w mundurze z brytyjskiego demobilu. – Wyjechaliśmy z tego neosowieckiego Gułagu na Ukrainę, ale Gułag wciąż depcze nam po piętach. On chce zamienić Ukrainę w barak obozowy, tak jak już zamienił Rosję. Więc dość uciekania, czas wstać i walczyć o nasze życie i nasz honor.

Nasz rozmówca nie brał udziału w działaniach wojennych w Donbasie w latach 2014-2015 – na Ukrainę przeniósł się później. Od 24 lutego 2022 roku, nie mając właściwie żadnego przeszkolenia wojskowego, próbował jeszcze wstąpić do jednostek obrony terytorialnej, ale bez większych sukcesów. W końcu znalazł odpowiednią dla niego jednostkę – Rosyjski Korpus Ochotniczy – i rozpoczął tam szkolenie.

Jak mówi, wielu jego znajomych, którzy są teraz w Rosji, chce wstąpić do Korpusu, ale jest to niezwykle trudne. Z powodu skomplikowanej sytuacji z wizami Schengen trudno jest wyjechać z Rosji, a jeszcze trudniej wjechać na Ukrainę z rosyjskim paszportem:  po 24 lutego wszystkie stosunki z państwem-agresorem zostały zerwane.

Zdecydowana większość Rosjan walczących teraz z armią rosyjską to ci, którzy byli już na Ukrainie, gdy rozpoczęła się inwazja na szeroką skalę, lub rosyjscy jeńcy wojenni, którzy zgodzili się wstąpić do Legionu „Wolność Rosji”.

Rosyjski Korpus Ochotniczy

Niedawno ogłoszono powstanie nowej jednostki – Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego. W przeciwieństwie do Legionu „Wolność Rosji”, dowództwo Korpusu nie stawia na byłych rosyjskich mundurowych, którzy trafili do Legionu po poddaniu się Ukraińcom, ale na rosyjskich prawicowych emigrantów mieszkających na Ukrainie.

Na początku wojny ludzie ci, pojedynczo lub w małych grupach, walczyli w ramach różnych jednostek ukraińskiej obrony terytorialnej. Według naszych rozmówców, którzy obecnie wchodzą w skład Korpusu, w lutym i marcu przy próbach przyłączenia się do ukraińskiego ruchu oporu z powodu swoich rosyjskich paszportów stale musieli się mierzyć z nieprzyjemnymi sytuacjami. Zatrzymywano ich w punktach kontrolnych, a jeden z obecnych żołnierzy spędził kilka godzin w policyjnym areszcie zakuty w kajdanki.

– W pewnym momencie uświadomiliśmy sobie, że Białorusini, Gruzini i Czeczeni mają na Ukrainie swoje formacje narodowe, a my Rosjanie – nie! Postanowiliśmy więc stworzyć taką jednostkę. Zaletą Korpusu jest to, że wyrasta z zaprzyjaźnionej grupy osób o podobnych poglądach, więc decyzje podejmujemy szybko i działamy w zgodzie – mówi jeden z dowódców formacji, Dienis.

Jego zdaniem członkowie rosyjskiego korpusu ochotniczego „są raczej po prawicowo-konserwatywnej stronie w spektrum poglądów politycznych”. Jednocześnie sami żołnierze aktywnie wykorzystują symbole Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej.

Kontekst
Rosyjska Armia Wyzwoleńcza utworzona została podczas II wojny światowej przez władze niemieckie i współpracującego z nimi schwytanego sowieckiego generała Andrieja Własowa. Walczyła z ZSRR jako część Wehrmachtu, ale na krótko przed zakończeniem wojny otrzymała od Niemiec status prawny jako formacja sojusznicza.

Korpus nie ujawnia dokładnych danych liczbowych. Przedstawiciele jednostki twierdzą, że formacja wypełnia misje bojowe na południowo-wschodniej Ukrainie będąc w „aktywnej obronie”:

– Z miejsca, gdzie są nasi żołnierze, do pozycji armii Putina jest około 150 metrów.

Jednym z problemów Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego jest brak prawnego statusu jednostki. Obecnie część z walczących jest indywidualnie zarejestrowana w obronie terytorialnej, a dokładniej w jednej z jej struktur – Ochotniczych Formacjach Wspólnot Terytorialnych. Ale w Korpusie są też osoby, które w ogóle nie otrzymały jeszcze żadnego oficjalnego statusu.

Dowództwo jednostki zapewnia jednak, że „kwestia legalizacji Korpusu jest rozwiązywana”, a dwie ukraińskie instytucje służb bezpieczeństwa zaczęły już nawet zabiegać o prawo do włączenia Korpusu do swoich struktur.

Legion

Legion „Wolność Rosji” to najbardziej znana rosyjska jednostka w ramach ukraińskich sił zbrojnych. Zrobiło się o niej głośno wiosną 2022 roku, gdy kilku mężczyzn w kominiarkach i rosyjskich mundurach maskujących bez znaków rozpoznawczych udzieliło wywiadu w Kijowie. Mówili, że są członkami armii rosyjskiej, dostali się do niewoli i teraz postanowili przejść na stronę Ukrainy.

Pierwsi żołnierze Legionu “Wolność Rosji” są już szkoleni przez ukraińskich instruktorów.
Zdj. t.me/legionoffreedom

Walczący w Legionie Rosjanie podczas wszystkich wywiadów ukrywają swoje twarze pod kominiarkami i przedstawiają się za pomocą pseudonimów („Arni”, „Profesor”, „Sobol” i tak dalej). Na swoim kanale w Telegramie Legion informuje o wypełnianiu misji bojowych na linii frontu: na przykład niedawno zamieszczono filmik, na którym „legioniści” pozują z zestrzelonym rosyjskim dronem Orlan-10. Przedstawiciele jednostki stale informują też o rozbudowie swojej struktury i tworzeniu nowych pododdziałów.

W otwartych źródłach nie ma jednak obiektywnych, sprawdzalnych informacji o Legionie „Wolność Rosji” i jego roli w działaniach wojennych, co łatwo można wytłumaczyć koniecznością zachowania tajemnicy wojskowej. Wiadomo natomiast, że Legion rzeczywiście znajduje się pod opieką państwa ukraińskiego, a jego członkowie mają status ukraińskich żołnierzy.

„Mołot” i „Jesienin”

Wielu Rosjan walczy w jednostkach ukraińskich: w obronie terytorialnej, Siłach Zbrojnych Ukrainy, a także w Siłach Operacji Specjalnych „Azow” – jednostkach, których trzon stanowią weterani legendarnego pułku „Azow”.

Wśród Rosjan, którzy dołączyli do „Azowa” po rozpoczęciu inwazji na dużą skalę, jest Aleksiej Lewkin. Szacuje on, że po stronie Ukrainy walczy obecnie około 500 Rosjan. 

– To są bardzo przybliżone liczby, bo tylko z tych, których mniej więcej znam, wyłania się krąg około 50 osób. To ludzie o prawicowych poglądach politycznych – jeśli można to nazwać uogólnioną filozofią życia. To, co łączy tych ludzi to pragnienie wolności i życia. Dlatego są po stronie prawdy – mówi Lewkin.

Lewkin to muzyk znany nie tylko z prawicowych poglądów. Jest to główny wokalista zespołu Mołot. Jeszcze w 2013 roku, gdy przyjechał do Kijowa, brał udział w wydarzeniach na Majdanie, a potem, ostatecznie przenosząc się na Ukrainę, wstąpił do batalionu „Azow” i walczył w Donbasie. W „okresie międzywojennym” (w latach 2016-2021, gdy działania wojenne w Donbasie były mniej intensywne) lewicowo-liberalne media bezlitośnie atakowały Lewkina jako „prawicowego ekstremistę” i „neonazistę”.

W rozmowie z Vot Tak Lewkin przyznaje, że jest „wygodnym celem” w kontekście propagandy, ale nie jest żadnym nazistą.

– Zasadniczo, kim są „naziści” w oczach sadystów z Rosji? To po prostu wszyscy nacjonaliści, a nawet po prostu opozycjoniści. „Denazyfikacja” to wynarodowienie Ukrainy. Więc w tym sensie jestem oczywiście „obywatelskim nacjonalistą Ukrainy”, który doskonale rozumie, że niepodległość Ukrainy i jej narodu to wolność nie tylko moja, ale i milionów innych ludzi, w tym Rosjan, którzy tu mieszkają – twierdzi Lewkin.

Mówi, że jeśli chodzi o jego światopoglądy, to od dawna nie jest rosyjskim nacjonalistą. 

– Więc etykietowanie mnie jako nazisty też nie jest słuszne. Moje poglądy są w szczególny sposób kosmopolityczne. Brzmi to absurdalnie, ale pod wieloma względami jest to prawda. Dla mnie nie ma mowy o etniczności w tak surowym formacie. Idealny system polityczny nazwałbym feudalnym monarcho-prymitywizmem, trybalizmem w pierwotnym znaczeniu. Czy można to nazwać „nazizmem”? Głupie, ale tak, wrogowie nadal będą tak mówić.

Lewkin, który jest członkiem Sił Operacji Specjalnych „Azow”, ma ambiwalentny stosunek do idei tworzenia odrębnych jednostek rosyjskich. Jego zdaniem, aby zorganizować prawdziwie masową i skuteczną rosyjską jednostkę wojskową „musi pojawić się zdecydowana wola polityczna z góry”, czyli od władz Ukrainy.

– Wydaje mi się, że obecnie lepiej jest być w różnych jednostkach ukraińskich. W ten sposób przyniesie to więcej korzyści zarówno Ukrainie, jak i tym poszczególnym ludziom – każdy z nich będzie mógł wykorzystać swoje umiejętności w praktyce, nie będąc zanurzonym w politycznych sporach, a takie na pewno się pojawią – mówi Lewkin.

W strukturach „Azowa” służy również inny Rosjanin o prawicowych poglądach – Artiom Szyrobokow (pseudonim „Jesienin”) który walczył w latach 2014-2015 w Donbasie. Już w początkowych latach wojny w Donbasie służył w pułku, a od początku pełnowymiarowej inwazji dołączył do Sił Operacji Specjalnych „Azow”.  W marcu 2022 roku w bitwie pod Kijowem, we wsi Worzel, Szyrobokow dostał się do niewoli, a w oddziale przez kilka dni uważano go za poległego.

Oddział, w którym służył Szyrobokow, napotkał wtedy konwój rosyjskiego sprzętu. Gdy doszło do walki, Rosjaninowi udało się trafić jeden z rosyjskich transporterów opancerzonych (MT-LB), ale potem pod ciężkim ogniem wroga operatorzy musieli się wycofać w poszukiwaniu lepszej pozycji. W końcu żołnierze „Azowa” zorientowali się, że zostali okrążeni – Rosjanie zajęli już zarówno Worzel, jak i Buczę.

Żołnierze próbowali przebić się przez pozycje wroga do swoich, przebierając się w cywilne ubrania i gubiąc się wśród miejscowych. Jednak Szyrobokow i jego towarzysze zostali wkrótce zatrzymani przez rosyjskie wojsko. Na szczęście dla „Jesienina” żołnierze nie zorientowali się, kto wpadł w ich ręce, w przeciwnym razie „azowcy” z pewnością zostaliby rozstrzelani. Wraz z innymi mieszkańcami, zostali wysłani w konwoju do „ośrodkafiltracyjnego”, ale po drodze grupa znalazła się pod ostrzałem. „Azowcom” udało się uciec i ostatecznie dotarli do pozycji sił ukraińskich w mieście Irpień. Jak mówi Szyrobokow, nawet wtedy, wychodząc z oblężenia, widział przypadki mordowania miejscowej ludności przez rosyjskich żołnierzy.

„Ostatecznym celem jest rewolucja w Rosji”

Wśród chętnych do walki z putinowską Rosją po stronie Ukrainy są nie tylko rosyjscy prawicowcy, ale i Rosjanie o poglądach lewicowych, choć jest ich nieporównywalnie mniej.

Jednym z nich jest Aleksiej Makarow. To człowiek o skomplikowanych i ciekawych losach, które mogłyby posłużyć do napisania scenariusza filmu przygodowego. Swoją aktywistyczną drogę w Rosji rozpoczął w latach 2000 – najpierw w Awangardzie Czerwonej Młodzieży Siergieja Udalcowa, a następnie w zdelegalizowanej obecnie Partii Narodowo-Bolszewickiej (PNB). W ramach PNB Makarow brał udział w dziesiątkach akcji bezpośredniego oporu oraz w walkach ulicznych z prokremlowskimi grupami młodzieżowymi. Po odsiedzeniu dwóch lat w tzw. Butyrce (niesławnym moskiewskim areszcie śledczym pełniącym również funkcję więzienia) za swoją walkę partyjną Makarow został zwolniony, ale wkrótce groził mu ponowny areszt. W 2009 roku uciekł na Ukrainę, przekraczając nielegalnie granicę pieszo przez lasy i pola.

Kiedy Wiktor Janukowycz doszedł do władzy na Ukrainie, Makarow zaczął walczyć z jego reżimem – i trafił do ukraińskiego więzienia pod zarzutem ataku na biuro kanału telewizyjnego prokremlowskiego polityka. Po odsiedzeniu ponad roku, Makarow został zwolniony i niemal ekstradowano go do Rosji, z powrotem do więzienia. Aktywistę uratowali obrońcy praw człowieka. Makarow został szybko przemycony do Szwecji, gdzie udzielono mu azylu politycznego.

W Szwecji Makarow przyjął w lewicowe poglądy i przyłączył się do anarchistów. Po rozpoczęciu zakrojonej na szeroką skalę inwazji rosyjskiej, udało mu się legalnie wrócić na Ukrainę – rzadki przypadek dla Rosjanina.

– Moim celem tu i teraz jest walka z Putinem i jego armią. Ostatecznym celem tej walki jest rewolucja w Rosji – powiedział Makarow w komentarzu dla Vot Tak.

Wiadomości
Do Pułku Kalinowskiego dołączył oddział białoruskich anarchistów
2022.08.23 19:01

Na Ukrainie przebywa również towarzysz Makarowa z rosyjskiego ruchu anarchistycznym o imieniu Ilja. Jak mówi, od ponad dekady jest zaangażowany w rosyjską politykę uliczną. Podczas jednej z „fal represji wobec anarchistów” Ilja poczuł, że staje się „obiektem zainteresowania sił operacji specjalnych” i wyjechał na Ukrainę. W 2022 roku podobnie jak Makarow uznał, że jego miejsce jest na froncie.

– My anarchiści stanęliśmy nie po stronie państwa ukraińskiego, ale narodu ukraińskiego. Choć tak naprawdę jesteśmy po stronie dużo szerszego frontu niż naród ukraiński. Na przykład w 2020 roku Białorusini utworzyli ogromną diasporę, która jest w całości przeciwko reżimowi Łukaszenki. Wnosi to wiele do ruchu oporu wobec zarówno Łukaszenki, jak i Putina. Jest też sporo Rosjan, którzy aktywnie uczestniczą w walce antyimperialistycznej. To jest opór wobec absolutnego zła w naszym regionie Europy – mówi Ilja.

Jestem świadomy wad państwa ukraińskiego (neoliberalne reformy, korupcja, nierówności). Ale ważne jest, abyśmy wspierali naród ukraiński w jego oporze wobec tego potwornego totalitarnego piekła, w którym chodzi nie tylko o korupcję i nierówności, ale także o bezprawie, robienie z ludzi idiotów i absolutną władzę aparatu siłowego. To jest właśnie to, przeciwko czemu toczy się walka. Walczymy po stronie ludzi, zwykłych ludzi. Po stronie społeczeństwa, które nie chce być okupowane, zniewolone – dodaje.

Jak twierdzą anarchiści, pielęgnują oni marzenie o stworzeniu własnego „antyautorytarnego plutonu” do walki z rosyjską armią, ale jak na razie robią powolne postępy. Nie chcąc tracić czasu, anarchiści dołączają do działających już ukraińskich formacji ochotniczych. Aleksiej Makarow, Ilja i kilku ich towarzyszy również wstąpili do takiej jednostki i pojechali na front na wschodniej Ukrainie.

Reportaż
Dywersja kolejowa i butelki z benzyną. Ruch antywojenny w Rosji się radykalizuje
2022.08.17 15:46

Roman Popkow/vot-tak.tv, ksz/belsat.eu

Aktualności