„Dialog z pistoletem przy skroni”. Rosyjskie koncerny zmuszają pasterzy reniferów do opuszczenia rdzennych ziem


W lutym 2023 roku rosyjski koncern metalurgiczny Nornikiel otrzymał prawo do eksploatacji znajdującego się pod Murmańskiem największego w Rosji złoża litu. Od wieków rdzenne ludy Saami i Komi wypasały na tych terenach renifery. Kiedy pasterze dowiedzieli się o planach ogromnej inwestycji, postanowili opuścić swoje ziemie.

Zgoda (nie)dobrowolna

Złoże znajduje się w pobliżu jeziora Kołmoziero, miejscowi nazywają je Kołm-jawr. Saamowie i Komiacy żyją na tej ziemi od setek lat – tam wypasają renifery i prowadzą tradycyjną gospodarkę łowiecką.

Eksploatacją złoża Kołmozierskoje zajmie się spółka koncernu Nornikiel i państwowej agencji Rosatom – Polarnyj Litij. Według planów ma produkować 45 tys. ton węglanu i wodorotlenku litu rocznie, po osiągnięciu pełnych mocy produkcyjnych w 2030 roku. Inwestorzy zapłacili 1,7 mld rubli (ok. 100 mln zł) za prawo do rozpoczęcia wydobycia surowca. Spółka Polarnyj Litij będzie mogła korzystać z terenu przez 20 lat, ma zostać utworzone tysiąc nowych miejsc pracy.

Firma zadeklarowała, że budowa rozpocznie się dopiero po przeprowadzeniu tzw. procedury FPIC (uzyskania dobrowolnej, uprzedniej i świadomej zgody) na projekt zagospodarowania złoża. Taki mechanizm przewidują międzynarodowe standardy, ale przedstawiciele Saami, z którymi skontaktowali się nasi reporterzy, twierdzą, że firma w ogóle nie próbowała nawiązać dialogu z mieszkańcami.

– Zasada FPIC opiera się na tym, że firma przychodzi do miejscowej ludności i pyta: „Czy zgadzacie się, aby na waszych ziemiach rozpoczęto wydobycie?”. A ludność rdzenna może się zgodzić lub odmówić. Nornikiel nie dał im tej drugiej opcji. Przyjęli taką taktykę, że zaproponują coś rdzennym mieszkańcom i ci wyjadą. Nazywają to FPIC. W rzeczywistości jest to presja. Zasada „przekupstwa”: firma rozumie, że ludzie są biedni, muszą z czegoś żyć. I to nie są duże pieniądze dla biznesu, więc tym samym kupili sobie zgodę na wydobycie – mówi w wywiadzie saamski aktywista, członek Międzynarodowego Związku Saamów Andriej Daniłow.

Idąc w ślady poprzedników

Według Daniłowa Nornikiel prawdopodobnie przeprowadzi specjalne ekspertyzy etnologiczne, zanim rozpocznie jakiekolwiek prace budowlane. Na przykład już w 2021 takie badania przeprowadziły spółki eksploatujące złoża Fiodorowa Tundra (największe w Europie złoża metali z grupy platynowców na Półwyspie Kolskim), którego datę uruchomienia zaplanowano na 2027 rok.

– Oni [inwestorzy Fiodorowej Tundry] prowadzili konsultacje, a jedną z poruszonych kwestii było przeprowadzenie ekspertyzy etnologicznej. Żeby zrozumieć, jakie miejsca sakralne znajdują się na tej ziemi. Powiedziano mi, że tak, są tu takie miejsca, ale [Saamowie] nie prowadzą tu tradycyjnego sposobu życia, więc inwestora to nie obchodzi – mówi aktywista.

Zdaniem Daniłowa Nornikiel w obecnej sytuacji zrobi to samo: firma ogłosi, że istnieją na tym terenie miejsca ważne dla tradycji rdzennych ludów, ale i tak rozpocznie eksploatację. 

– Z powodu wojny nie prowadzi się normalnych ekspertyz, biznes ma wolną rękę. To jest dialog z pistoletem przy skroni. To nawet nie jest dialog, to upokorzenie – mówi Daniłow.

Wiadomości
Rosyjski przemysł truje Bajkał. Władze chcą mu to ułatwić
2022.09.02 18:39

W odpowiedzi na zapytanie naszych reporterów służba prasowa spółki Nornikiel oświadczyła, że na początku marca 2023 roku firma nie rozpoczęła jeszcze żadnych prac wydobywczych ani innych na terenie złoża Kołmozierskiego. Latem 2022 roku Nornikiel rozpoczął konsultacje ze społecznością Saami w Murmańsku oraz we wsiach Lowoziero i Krasnoszczele.

– Nornikiel planuje uzyskać dobrowolną, uprzednią i świadomą zgodę rdzennej ludności mieszkającej i prowadzącej działalność na terenach w pobliżu złoża Kołmozierskoje – poinformowała firma.

Gdzie podziali się pasterze reniferów

Dawniej w okolicach jeziora Kołmoziero znajdowały się osady pasterzy reniferów i stacja meteorologiczna. Jak powiedział nam jeden z mieszkańców, który poprosił o zachowanie anonimowości, po tym, jak Saamowie i Komiacy zostali poinformowani, że będzie tam eksploatowane złoże, opuścili ten teren. Rdzenni mieszkańcy uznali, że nie ma sensu czekać do ostatniej chwili, skoro i tak muszą się przeprowadzić. Osada pasterzy reniferów znajduje się teraz przy jeziorze Porosoziero, około 70 kilometrów na północ.

– Mają w tamtym miejscu zagrodę. Renifery są tam znakowane i kwalifikowane raz w roku – powiedział nasz rozmówca. Rzeźnia, do której zwierzęta trafiają na ubój, znajduje się we wsi Krasnoszczele, głównym importerem dziczyzny stamtąd jest Finlandia.

Jak powiedział mieszkaniec, rdzenne ludy są teraz na straconej pozycji: chodzi o to, że nie jest jeszcze jasne, jak dokładnie projekt zostanie zrealizowany. Od naszego źródła – osoby, która jest zorientowana w tej sprawie, wiemy, że przez najbliższe trzy lata Nornikiel będzie prowadził badania. Następnie rozpocznie się etap projektowania i dopiero wtedy okaże się, jakich obszarów spółka będzie potrzebować, aby stworzyć całą niezbędną infrastrukturę.

– Muszą zbudować drogi asfaltowe lub położyć tory, bo wydobywany lit trzeba wywieźć. Dopiero wtedy dowiemy się, jakie normy środowiskowe będą obowiązywały. Na tym etapie nie da się ocenić ostatecznych szkód, jakie zostaną wyrządzone rdzennej ludności – mówi jeden z mieszkańców.

Mężczyzna wyjaśnia, że pasterze reniferów nie zamierzają wrócić nad Kołmoziero. Rdzenne ludy Saami i Komi obawiają się, że po wybudowaniu infrastruktury drastycznie zmniejszy się dostęp do pożywienia dla zwierząt.

Wiadomości
Rosja: na wybrzeżu Morza Kaspijskiego odnaleziono 1700 martwych fok
2022.12.04 19:30

Półwysep Kolski to obszar rozciągający się na długości około 300 kilometrów z północy na południe i około 400 kilometrów z zachodu na wschód. 

– To w sumie niewiele, co oznacza, że baza żerowa (pokarm dostępny dla zwierząt na określonym terenie – belsat.eu) jest mocno ograniczona. To będzie test dla całej przyrody półwyspu – podkreśla jeden z mieszkańców.

Nornikiel jeszcze przed rozpoczęciem projektu zapowiedział negocjacje z rdzenną ludnością, obiecując, że weźmie pod uwagę ich interesy. 

– Dla firmy ważne jest, aby zminimalizować wszystkie możliwe negatywne skutki dla rdzennych mieszkańców regionu. Nornikiel ma duże doświadczenie we wspieraniu pasterzy reniferów na Tajmyrze (najbardziej wysunięty na północ rosyjski półwysep – beslat.eu), a ta wiedza i kompetencje znajdą zastosowanie również w obwodzie murmańskim – powiedział wiceprezes ds. programów państwowych i regionalnych w spółce Nornikiel Andriej Graczow.

Co ma z tym wspólnego Elon Musk

To nie pierwsze starcie między rdzenną ludnością a spółką Nornikiel. Aktywista Andriej Daniłow wspomina, że w 2020 roku, po incydencie z odpadami chemicznymi nad jeziorem Piasino mieszkańcy Półwyspu Tajmyr udaremnili potencjalny kontrakt Norniklu z Teslą.

W maju 2020 roku pękł jeden ze zbiorników oleju napędowego elektrowni cieplnej będącej własnością spółki zależnej koncernu Nornikiel. Incydent spowodował wyciek około 21 tys. ton produktów naftowych, z których część dostała się do zbiorników wodnych norylsko-piasinskiego systemu wód.

Wiadomości
Katastrofa w Norylsku. Największe skażenie w rosyjskiej Arktyce?
2020.06.04 14:42

Jak mówi aktywista, po incydencie ludność rdzenna próbowała negocjować z Norniklem przeprowadzenie niezależnej ekspertyzy. Jednak spółka skorzystała z usług firmy Pora, która orzekła, że sytuacja związana z wyciekiem ropy może mieć wpływ jedynie na tradycyjne rybołówstwo w jeziorze Piasino i rzece Piasina do ujścia rzeki Agapa.

– Prawdopodobieństwo wpływu zmian w ekosystemie na pasterstwo reniferów, polowanie na dzikie renifery i zwierzynę wędrowną oraz zbiór owoców jest skrajnie niskie  – stwierdzono w ekspertyzie.

Aktywiści nie zgodzili się z takimi wnioskami i postanowili poskarżyć się na spółkę Nornikiel amerykańskiemu biznesmenowi Elonowi Muskowi. Zamieścili komentarze pod jego postem na Instagramie, w którym miliarder ujawnił, że Tesla szuka długoterminowego partnera do dostaw niklu. Nornikiel był postrzegany jako potencjalny partner.

– Napisaliśmy do Muska, prowadziliśmy kampanię „Usłysz nas, Elon Musk”. I on nas usłyszał. Prowadziliśmy z najwyższym kierownictwem Tesli dyskusje, po których Musk zdecydował się nie zawierać umowy z Norniklem z powodu łamania przez nich praw człowieka w Rosji – powiedział Daniłow.

Tesla z kolei 7 października 2021 roku potwierdziła w materiałach przygotowanych w związku z corocznym zgromadzeniem aukcjonariuszy, że do firmy zwrócili się aktywiści, którzy wezwali ją do niekorzystania z surowców pochodzących od spółki Nornikiel, dopóki firma nie naprawi ogromnych szkód środowiskowych, kulturowych i ekonomicznych spowodowanych przez duży wyciek ropy. Jednocześnie Tesla podkreśliła, że nigdy nie zawierała żadnych umów ze spółką Nornikiel.

Rzecznik Nornikla w sierpniu 2021 roku powiedział w wywiadzie dla gazety Wiedomosti, że najważniejsze prace związane z oczyszczeniem terenu po incydencie z 2020 roku zostały już zakończone. Koncern zagwarantował, że w pełni przywróci równowagę ekologiczną skażonego obszaru. Ponadto, jak powiedział, rdzenne społeczności półwyspu Tajmyr otrzymały ponad 170 mln rubli (ok 10 mln zł) odszkodowania po wycieku.

W 2022 roku do Tajmyru przybyła ekspedycja naukowa Fundacji Polarnej powiązanej z rosyjskimi władzami: specjaliści doszli do wniosku, że fauna jeziora Piasino i górnego biegu rzeki Piasina nie została skażona. Z kolei Greenpeace, oceniając skutki wycieku paliwa dla środowiska, nazwał wypadek w Tajmyrze największą katastrofą ekologiczną w Arktyce.

Wiadomości
Rosyjscy naukowcy utajnili raport o skażeniu Syberii
2021.03.30 11:44

Jelena Pietrowa/vot-tak.tv, ksz/belsat.eu

Aktualności