Broń jądrowa nad Wisłą? „Paranoja”. Rosyjscy propagandyści zdenerwowani


W mijającym tygodniu rosyjska propaganda komentowała słowa Andrzeja Dudy o gotowości przyjęcia do Polski broni jądrowej z krajów NATO w ramach tzw. nuclear sharing oraz wypowiedź ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka Kamysza, który zaoferował Ukrainie pomoc w wysłaniu na Ukrainę mężczyzn uchylających się od poboru.

rosja propaganda broń jądrowa duda putin polska groźby
Magazyn amerykańskich głowic w Volkel w Holandii
Zdj: US Air force/ wiki cc

Rosyjskie media dużo uwagi poświęciły zapowiedziom Polskiego prezydenta o gotowości przyjąć przez Polskę broni jądrowej NATO w ramach tzw. nuclear sharing. W Rosji, która jeszcze w ubiegłym roku przerzuciła na Białoruś swoją jądrową broń taktyczną, uznano te zapowiedzi za groźbę i za wielkie ryzyko dla Polski.

Kubański kryzys nad Wisłą

„Duda wydał niebezpieczne oświadczenie, które grozi nowym kubańskim kryzysem rakietowym: Polska jest gotowa przyjąć amerykańską broń nuklearną” – takim tytułem alarmuje swoich czytelników ulubiony tabloid Władimira Putina Komsomolskaja Prawda.

– Warszawa zrobiła zdecydowany krok naprzód w konfrontacji z Moskwą, znacznie wyprzedzając swoich wschodnich sąsiadów. Duda powiedział, że Polska jest gotowa rozmieścić na swoim terytorium broń nuklearną Stanów Zjednoczonych. Według niego Rosja rzekomo „coraz bardziej militaryzuje obwód koeningsbergski”, a to stwarza zagrożenie. Nawet nie mógł wydusić z siebie nazwy Kaliningrad – taki go wziął gniew! – pisze gazeta, przekręcając słowa polskiego prezydenta, który mówił po polsku o obwodzie królewieckim.

Aktualizacja
Duda: Polska gotowa na rozlokowanie sojuszniczej broni jądrowej
2024.04.22 10:39

Naturalnie gazeta twierdzi, że jest to inicjatywa nie polskiego polityka, ale „starszych braci z Waszyngtonu”.

– Zapomniał tylko zapytać prostych Polaków. Mało prawdopodobne, aby większość zwykłych ludzi była zachwycona faktem, że obok nich zostaną zainstalowane amerykańskie głowice, które natychmiast staną się uzasadnionym wojskowym celem. Przecież jeśli Stany Zjednoczone przy aplauzie polskiego kierownictwa spróbują je wykorzystać przeciwko Rosji, odpowiedź nadejdzie natychmiast i to także nuklearna. Co więcej, spadnie ona na głowy wielu tysięcy Polaków, a nie na szefów Pentagonu – pisze gazeta.

Oczywiście naiwnością byłoby uważać, że rosyjskie rakiety nie są wycelowane w Polskę od wielu lat.

Widzi ona nadal „promyk nadziei”, że „w Waszyngtonie są jeszcze trzeźwe głowy”, które rozumieją  do czego może doprowadzić „paranoja polskich polityków”:

– W końcu czym to się różni od kryzysu kubańskiego, kiedy radzieckie rakiety stacjonujące na Kubie niemal spowodowały wybuch III wojny światowej? Polska ewidentnie nie przetrwa „kryzysu nadwiślańskiego” – zniknie całkowicie…

Kryzys kubański to nazwa eskalacji zimnowojennego konfliktu w 1962 r.  spowodowanego tajnym rozmieszczeniem przez ZSRR na Kubie pocisków balistycznych średniego zasięgu, co mogło wywołać amerykańsko rosyjski konflikt jądrowy.

Niemal od razu też padły groźby ze strony rosyjskich władz. Rosyjskie media cytowały słowa wiceministra spraw zagranicznych Siergieja Riabkowa, który zapowiedział, że Rosja może uderzyć w obiekty nuklearne NATO w Polsce, jeśli zostaną tam rozmieszczone na stałe. Podkreślił także, że czasowe misje współdzielenia broni jądrowej przez kraje NATO, czyli właśnie nuclear sharing noszą „destabilizujący charakter”.

Ciekawe jest porównanie tego jak dziś reaguje rosyjska prasa do tego, co pisała przy okazji ubiegłorocznego przerzutu rosyjskiej broni jądrowej na Białoruś. Rosyjskie media nie ubolewały wtedy, że Alaksandr Łukaszenka nie zapytał „prostych ludzi”, co sądzą o jego pomyśle i czy chcą żyć w cieniu jądrowej zagłady. Również Polskie i zachodnie media nie rozpisywały się z lubością, o tym jak Białoruś może zamienić się w atomową pustynię. Naturalnie rosyjscy politycy i propagandyści nie są w stanie dopatrzeć się  związku przyczynowo-skutkowego między działaniami Rosji – napaścią na Ukrainę, przerzuceniem broni jądrowej na Białoruś a reakcjami swoich sąsiadów, którzy mają prawo się obawiać o swoje bezpieczeństwo.

Wojna. Jaka wojna?

Agencja RIA Nowosti tymczasem cytuje słowa posła Konfederacji Sławomira Mentzena, który stwierdził, że polska jest niegotowa do konfliktu Rosją, bo armii brakuje amunicji i najbardziej podstawowych rzeczy.

Propagandowe medium wyraża zdumienie, dlaczego Polacy mówią o jakiejś wojnie z Rosją, bo przecież Kreml powtarza, że Rosja nie stanowi zagrożenia i nikomu nie grozi:

– Prezydent Rosji Władimir Putin w rozmowie z amerykańskim dziennikarzem Tuckerem Carlsonem szczegółowo wyjaśnił, że Moskwa nie zamierza atakować krajów NATO i nie widzi w tym sensu. Rosyjski przywódca zauważył, że zachodni politycy regularnie zastraszają swoje społeczeństwo wyimaginowanym rosyjskim zagrożeniem, aby odwrócić uwagę od problemów wewnętrznych, ale „mądrzy ludzie doskonale rozumieją, że to fikcja” pisze agencja.

Wiadomości
„Nikt nie powiedział im prawdy”. Tucker Carlson przeprowadzi wywiad z Putinem
2024.02.07 09:50

Tezy te wyglądają osobliwie po dwóch latach od napaści na Ukrainę, przed którą Putin również zaklinał się, że nie zamierza nikogo atakować. Również zachowanie podwładnych Putina i jego propagandy świadczy dokładnie o czymś odwrotnym. Nie ma właściwie tygodnia bez gróźb napadnięcia czy zniszczenia krajów Zachodu, które padają z ust kremlowskich polityków i propagandystów.

W mijającym tygodniu na oglądanym przez miliony widzów głównym państwowym kanale Rossija 1 propagandysta Władimir Sołowjew znów wzywał do atakowania terytorium Francji i Polski, za pomoc Ukrainie.

Wideo: „Spokojnie musimy sobie powiedzieć – Francuzi przybywają na Ukrainę – niszczymy kwaterę główną Francuzów na terytorium Francji. Dokonujemy uderzenia na terytorium Polski[…] – Sołowjow znów wzywał do atakowania krajów zachodnich

„Ukraińskie jarzmo”

W poprzednich odcinkach naszego cyklu wiele pisaliśmy, o tym jak rosyjska propaganda postrzega Ukraińców w Polsce. Oczywiście miało ich być „za dużo” i mieli już de facto przejmować kraj. Jednak, gdy polski minister obrony Władysław Kosiniak Kamysz wspomniał, że Polska mogłaby pomóc Ukrainie w skierowaniu do kraju mężczyzn w wieku poborowym, nagle rosyjska prasa poczuła do nich ogromny przypływ empatii. „Wyślą na rzeź” – ubolewa tabloid Argumienty i Fakty.

Media
Rosjanin podróżuje po Polsce. Widzi biedę, brud i zbyt wielu Ukraińców. Polska w rosyjskiej propagandzie
2023.11.24 15:26

– Polski rząd po prostu nie ma tutaj wyjścia. Przecież nie będą wysyłać Polaków na wojnę. Ci, którzy byli gotowi wziąć w tym udział jako najemnicy, ci Polacy-najemnicy, już się skończyli, wrócili do domu w trumnach. Dlatego zamiast wysyłać swoje regularne wojsko, łatwiej ich (Ukraińców – Belsat.eu) sprowadzić z powrotem – Argumienty i Fakty cytują słowa Aleksieja Martynowa, docenta Uniwersytetu Finansowego przy Rządzie Federacji Rosyjskiej.

Przeczy to wcześniejszym słowom choćby ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, który twierdził, że na Ukrainie walczy nadal tysiące polskich żołnierzy.

Wiadomości
Rosja. Szojgu mówi o półtora tysiąca zabitych Polaków, a Putin chce dalej walczyć
2023.12.19 14:41

Portal Prawda.ru (jeden ze spadkobierców gazety Prawda – organu Komunistycznej Partii ZSRR) widzi w słowach polskiego ministra „amerykański ślad”: „Za mało mięsa armatniego: Polska pod naciskiem Waszyngtonu wyśle Ukraińców do ojczyzny” – głosi tytuł artykułu.

Inny tabloid Moskowskij Komsomolec uważa, że słowa Kosiniaka-Kamysza to właśnie efekt obecności zbyt wielu Ukraińców – „ukraińskiego jarzma”, od którego cierpią europejskie narody. Oczywiście przy tym przytacza historie o tym, jak ukraińscy uchodźcy oszukują swoich gospodarzy. Naturalnie rosyjskie media nie są w stanie dojść do tego, że gdyby Rosja nie napadła na Ukrainę, większość z emigrantów nie musiałaby, albo nie widziała powodu do wyjazdu z kraju.

– Krajów europejskich nigdy nie interesował los zwykłych Ukraińców. Jednak sami Ukraińcy znowu nic nie rozumieją. A jeśli zrozumieją, będzie już za późno. Niemniej jednak między Ukrainą a Polską jest teraz po „bratersku” – martwi się tabloid.

Jakub Biernat/ belsat.eu

Aktualności