„Takie rzeczy widziałem tylko w filmach o gestapo”. Ukrainiec spędził 9 miesięcy w rosyjskiej niewoli


Ołeksandr Dubakow – żołnierz 406. Samodzielnej Brygady Artylerii Sił Zbrojnych Ukrainy – spędził dziewięć miesięcy w rosyjskiej niewoli, gdzie metodycznie był bity i maltretowany przez Rosjan. Oprawcy usiłowali wyciągnąć od niego wygodne dla siebie informacje. Oficer opowiedział reporterce naszego rosyjskojęzycznego portalu Vot Tak o tym, jak podczas próby wydostania się z oblężonego Mariupola trafił w ręce Rosjan, którzy wysłali go więzienia dla ukraińskich wojskowych i o swojej długiej drodze do domu.

jeńcy wojenni rosja wojna gestapo tortury zbrodnie wojenne mariupol rosja
Ołeksandr Dubakow.
Zdj: Iryna Sampan dla Vot Tak

Piętrowe metalowe łóżko bez sprężyn, stół z ławką, szafka z czterema szufladami, toaleta, zbiornik na wodę i półka na telewizor – tak opisuje swoją celę ukraiński żołnierz Ołeksandr Dubakow, który spędził dziewięć miesięcy w rosyjskiej niewoli. W kwietniu 2022 roku w Mariupolu część żołnierzy marynarki z 36. brygady Sił Zbrojnych Ukrainy, którzy stacjonowali na terenie Mariupolskiego Kombinatu Metalurgicznego im. Ilicza, próbowała przedrzeć się do zakładów Azowstal i dołączyć do pułku „Azow”, a część postanowiła przedostać się na terytorium sąsiedniego obwodu zaporoskiego. Ołeksandr należał do tej drugiej grupy.

– Moja podjednostka z 406.Samodzielnej Brygady Artylerii została przeniesiona do 36. Brygady Piechoty Morskiej. Na początku grudnia pojechaliśmy w okolice Mariupola, do miejscowości Hnutowo. To tam zastał nas początek inwazji na pełną skalę. Pełniłem dyżur na stacji radarowej AN/TPQ-36 (mobilny radiolokacyjny zestaw rozpoznania artyleryjskiego – belsat.eu). Po Hnutowie byliśmy jeszcze w wielu miejscach – na Schidnim (dzielnica Mariupola – belsat.eu.), w pobliżu Łebedynskego, na wzgórzu w pobliżu Sartany (wsi w obwodzie donieckim – belsat.eu). Wiele razy udało się im (Rosjanom – Belsat.eu) nas zlokalizować i byliśmy ostrzeliwani, więc musieliśmy się przemieszczać.

Wideo: Ołeksandr Dubakow w fabryce Ilicza w Mariupolu, wiosna 2022 roku

Później ukraińskie jednostki zaczęły wycofywać się na linie rezerwowe. Rosjanie wkroczyli do Mariupola, a miasto zostało oblężone. Dowództwo brygady usiłowało podjąć jakieś działania w tej sytuacji.

– Kilka razy otrzymywaliśmy alarmowe rozkazy, aby ustawić się w kolumnach i próbować się przebić. Początkowo omawiano dwie opcje: przebicie się w kolumnie pieszo albo z pojazdami. Skonsultowaliśmy się z dowódcą i zdecydowaliśmy się iść pieszo. Z 10 na 11 kwietnia ustawiliśmy się i ruszyliśmy. Wiedziałem, że to będą z tego krew i kupa gnoju. Nikt nigdy nie ćwiczył takich manewrów w ramach brygady. Było dokładnie tak, jak przypuszczałem. Nie zdążyliśmy nawet wyjść z fabryki, zaczęli nas mocno ostrzeliwać z artylerii. Byłem w piątej kolumnie, w sumie było ich dziewięć czy osiem.

W końcu dotarliśmy do punktów wyjściowych. Sprawdziliśmy mapę, powinna być tam droga, ale okazało się, że to przejazd kolejowy, skrzyżowanie, wiadukty. Dopadli naszą kolumnę. Ludzie schowali się pod wiaduktami. Ja i sierżant Dorienko pobiegliśmy dalej, udało nam się przebiec przez drogę, wtedy dołączył do nas zastępca dowódcy batalionu czołgów. Powiedział, że wszyscy, którzy pobiegli za nami, zginęli, bardzo wielu. Spora część oddziału wróciła do fabryki, do schronu. A nasza trójka udawała martwych przez sześć godzin, bo drony unosiły się nad nami nieustannie i bardzo nisko.

Kiedy wszystko ucichło, a słońce już zachodziło, Ołeksandr, sierżant Dorienko i zastępca dowódcy batalionu czołgów ruszyli dalej w kierunku (nieokupowanego – Belsat.eu) obwodu zaporoskiego. Wojskowi mieli ze sobą tablet z oprogramowaniem „Krapywa” używanym przez artylerzystów, który służył im jako nawigator. Poruszali się z przerwami i tylko nocą. Kilka razy musieli omijać rosyjskie zasadzki. Ale w pobliżu wsi Kremeniwki zostali otoczeni.

– Próbowaliśmy się ukryć, ale wypuścili drona, podjechali BTR-em. Wyszedłem zza skały i koniec – już miałem lufę karabinu automatycznego wycelowaną w głowę. Zabrali nas najpierw do Sartany i trzymali w jakimś baraku przez dwa dni. A potem wsadzili nas do autobusów i pojechaliśmy do tej nieszczęsnej Ołeniwki.

To tej miejscowości na terenie samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej znajdowała się była kolonia karna, którą zamieniono się w cieszący się złą sławą obóz filtracyjny dla ukraińskich jeńców wojennych.

Niewola

W Ołeniwce rozpoczęły się pierwsze przesłuchania, od jeńców pobierano odciski palców, dawano kwestionariusze do wypełnienia, robiono zdjęcia tatuaży na ciałach wojskowych. Jak mówi Ołeksandr, to właśnie tutaj po raz pierwszy użyto wobec niego siły fizycznej – został pobity drewnianą pałką.

jeńcy wojenni rosja wojna gestapo tortury zbrodnie wojenne mariupol rosja
29 lipca 2022 r. obóz jeniecki w Ołeniwce został ostrzelany. W ataku zginęło co najmniej  62 obrońców Mariupola m.in. z pułku “Azow”. Według Ukraińskich władz to rosyjska armia specjalnie zbombardowała obiekt, by uniemożliwić wymianę jeńców, określanych w rosyjskiej propagandzie mianem “nazistów”. Na fotografii następstwa ataku
Zdj: Ołeksandr Jermoczenko / Reuters / Forum

– Kiedy przywożą „świeżych” skazanych lub zatrzymanych, muszą oni przejść, że tak powiem, filtrację. Po kolei wysiadaliśmy z autobusu, pytali o stopień i stanowisko. Podzielono nas w zależności od stopnia i stanowiska. Następnie zabrali nas do Taganrogu (miasto na południu Rosji – Belsat.eu). Zostaliśmy w Taganrogu  przez kolejny miesiąc. Tam też nas bito. A z Taganrogu przywieziono nas samolotem do obwodu briańskiego, do Nowozybkowa. W tym areszcie śledczym również zostaliśmy „dobrze” przyjęci – spuścili nam lanie. Każdy etap oznaczał bicie, to okropne doświadczenie.

Wiadomości
Ukraina odzyskała ciała jeńców zamordowanych w obozie w Ołeniwce
2022.10.11 14:28

W celi aresztu śledczego w Nowozybkowie razem z Dubakowem siedziało jeszcze dziesięciu ukraińskich jeńców. Wśród nich był dowódca kompanii 36. Brygady Piechoty Morskiej, kapitan Ołeksandr Swynarczuk, który spędził w jednej celi z Dubakowem co najmniej pół roku.

W listopadzie 2023 roku Swynarczuk zostanie oskarżony o „wydawanie przestępczych rozkazów”, a mianowicie o „strzelanie do cywilów” w Mariupolu i skazany na dożywocie. Na razie oficer nadal przebywa w rosyjskim więzieniu.

– Oni [Rosjanie] zaczęli prowadzić przesłuchania i fabrykować sprawy karne na podstawie tych swoich idiotycznych artykułów – „naruszenie zasad prowadzenia wojny”. Wszystkich oficerów zgromadzono w jednym więzieniu. Prawie wszystkich. Następnie po około dwóch czy trzech tygodniach wszyscy oficerowie artylerii zostali zabrani i gdzieś wywiezieni. I potem już zaczęli wysyłać do różnych regionów według ich specjalizacji. Oczywiście najbardziej ucierpieli artylerzyści, żołnierze piechoty, dowódcy kompanii, czołgiści i żołnierze wojsk powietrznodesantowych. Jeśli dowiedzieli się, że ktoś jest z jednostki przeciwlotniczej, również bardzo bili. Okazuje się, że zasada była taka, że oficerów gromadzono w jednym więzieniu, a żołnierzy piechoty morskiej porozrzucano po różnych więzieniach w całej Rosji.

Przesłuchujący pytali jeńców o ich zadania w Mariupolu. Gdy okazywało się, że któryś z nich np. pilnował terenu fabryki przylegającego do osiedla mieszkaniowego, usiłowali przypisać mu zbrodnie na cywilach lub obciążyć nimi innych. Takiego żołnierza piechoty morskiej brutalnie torturowano. A podczas tortur zmuszano do napisania, że np. wspomniany kapitan Swynarczuk wydał rozkaz strzelania do cywilów w takim a takim dniu.

jeńcy wojenni rosja wojna gestapo tortury zbrodnie wojenne mariupol rosja
Ołeksandr Swynarczuk w sądzie.
Zdj: Służba więzienna Rosji

– To nie był jeden żołnierz – Ołeksandra obciążono ponad 20 takimi incydentami. Najpierw śledczy z nim normalnie rozmawia, a potem, gdy się tym zmęczy, przychodzą agenci służby więziennej i zaczynają torturować. Mówią: „Podpisz papiery, bo nie będziesz żył”. Ołeksandr trzymał się tak przez długi czas. Torturowali go bardzo ciężko – wspomina żołnierz.

Nasz rozmówca miał trochę więcej szczęścia niż Swynarczuk – nie został o nic oskarżony, ale był brutalnie przesłuchiwany. Chcieli go oskarżyć o kierowanie ogniem artylerii, dlatego próbowali dowiedzieć się, czy jego stacja radarowa mogła pełnić taką funkcję.

– Mówiłem im, że dostaliśmy tę stację w 2019 roku. I zgodnie z umowami, w tym czasie Amerykanie dostarczyli nam tylko nieśmiercionośną broń. Jakoś to przeszło. Mówiłem, że ta funkcja została zablokowana przez pindosów (rosyjskie pogardliwe określenie Amerykanów – Belsat.eu). Bardzo im się spodobało, że nazwałem Amerykanów pindosami. Miałem szczęście, że zostałem przydzielony i żołnierze 36. brygady w ogóle mnie nie znali.

Tymczasem jego kolega z celi Ołeksandr Swynarczuk nadal był torturowany i zmuszany do przyznania się do udziału w rozstrzeliwaniu cywilów.

– Tam angażują [w tortury] nie tylko śledczych, mają też ten cholerny specnaz służby więziennej. Ci faceci wiedzą, jak to robić. Widziałem takie rzeczy tylko w filmach o wojnie, o gestapo. Ołeksandr został najpierw pobity, potem zmuszali go do stania plecami do ściany, z nogami zgiętymi w pół. Potem dusili go więziennym ubraniem. Mówił mi: „Czułem, że tracę przytomność, co dawało mi ulgę. Zaraz poczuję się lepiej, zaraz to wszystko się skończy, przynajmniej na jakiś czas”. Ale jak tylko zaczynał tracić przytomność, traktowano go paralizatorem, więc od razu go otrzeźwiano. I tak w kółko.

Wiadomości
26 lat więzienia za „zbrodnicze zamiary”. Trzej obrońcy Mariupola skazani przez rosyjski sąd
2023.11.07 20:02

– Był u nas specnaz z Tweru. To byli prawdziwi dranie. Pozbawieni człowieczeństwa. Był tam jeden taki śledczy. Kiedy szedł na piętro, gwizdał i wszyscy zaczynali się trząść w swoich celach. To nie był człowiek. Sania im powiedział: „Podpiszę wam nawet puste kartki, po prostu przestańcie mnie torturować”. A oni na to: „Nie, opowiedz, jak to było, powiedz, jak strzelałeś, jak zabijałeś”. Straszni ludzie.

Ołeksandr wspomina, że oprócz bicia, nad więźniami znęcano się też na inne sposoby, na przykład zmuszano do robienia po sto przysiadów nago.

– Proszę sobie wyobrazić, grupa nagich mężczyzn robiących przysiady, a strażnicy patrzą na nas. To była dla nich rozrywka. Jacyś dewianci.

Ukraińscy jeńcy w reportażu w rosyjskiej państwowej TV Pierwyj Kanał

Na dachu było kilka spacerniaków. Był tam drążek. Początkowo nawet pozwalali nam się podciągać, ale potem zabronili. Zobaczyli, że wszyscy uprawiają sport, robią pompki, przysiady, podciągnięcia. Zakazali nam tego. Karmili jak w wojsku w latach dziewięćdziesiątych: kasza, makaron, nawet ryba. Dało się to jeść, ale było tego bardzo mało. Po pierwsze bardzo mało, a po drugie dawali jednym więcej, innym mniej. I przez to ludzie zaczynali się denerwować, zaczynały się kłótnie, bo ludzie chcieli się zamieniać – dziś ty dostaniesz pierwszą miskę, jutro ja. I wybuchały kłótnie tylko dlatego, że nie dostawałeś wystarczająco jedzenia. Ciągle chodziłeś głodny.

Wiadomości
Około 86 proc. ukraińskich jeńców, którzy powrócili z niewoli, było torturowanych
2023.04.17 12:20

Chodziliśmy do łaźni raz w tygodniu. Musieliśmy wychodzić na zewnątrz. A jakie mieliśmy ubrania? Bielizna, koszulka, skarpetki, więzienny uniform i gumowe kapcie – to wszystko, żadnych zimowych ubrań. A kiedy czekało się na swoją kolej do mycia, marzło się na zewnątrz. Trzy do pięciu minut prysznica dla każdego. A w drodze do i z łaźni wszędzie byli strażnicy gotowi porazić więźniów paralizatorem lub pobić kijem. Za każdym razem opuszczenie celi oznaczało lanie.

Wyzwolenie

Prawie wszyscy pozostali przy życiu żołnierze z oddziału Ołeksandra w ramach wymiany wrócili już do domu; dziewięciu jednak wciąż pozostaje w rosyjskiej niewoli. Dubakow został wymieniony 8 stycznia 2023 roku. Wciąż pamięta każdy szczegół tego dnia.

Ołeksandr Dubakow po uwolnieniu z niewoli.
Zdj: z archiwum prywatnego

Cela się otwiera, wywołują nazwisko – z rzeczami do wyjścia. Nie rozumiałem, co się dzieje. Myślałem, że znowu przenoszą gdzieś indziej. Potem zobaczyłem, że z cel wyprowadzają więcej ludzi. Tylko z naszego piętra wyszło jakieś dziesięć osób. Potem powiedzieli, gdzie odłożyć materace.

– Poszedłem do więziennej szatni, dali mi mój brudny mundur wojskowy, w którym zostałem wzięty do niewoli. Zabrali mi kurtkę. Wyprowadzili nas, dali nam porządnego kopa w żebra i wsadzili do więźniarki. Długo jechaliśmy. Nie było jak skorzystać z toalety. Niektórzy nie wytrzymywali. Dano nam kilka plastikowych butelek, ale szybko się skończyły. Był styczeń, minus 25 stopni, czuć było mróz. Wszyscy mieli oczy zaklejone taśmą klejącą. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że jesteśmy na lotnisku.

Wsadzili nas do samolotu, do jakiegoś gruchota. W tamtą stronę lecieliśmy Ił-76, a tu jakiś wrak ze śmigłami, jakiś An-26. Wszystko śmierdziało paliwem, było bardzo zimno. A kiedy nabrał wysokości, zrobiło się jeszcze zimniej. Udało nam się wylądować. I kiedy wsadzili nas do takiego, że tak powiem, „modnego” minibusa, ze skórzanymi fotelami i telewizorem, zrozumiałem, że chyba będzie wymiana. Poza tym to był czas Bożego Narodzenia, więc to byłoby logiczne. I przywieźli nas do obozu jenieckiego, nakarmili, dali tyle chleba, ile kto chciał. I powiedzieli nam, że jutro będziemy na Ukrainie.

Wiadomości
Rosyjscy okupanci 16 godzin przesłuchiwali 27-letniego Ukraińca. Nie przeżył
2023.11.21 16:07

Dojechaliśmy do punktu granicznego. Przyszedł przedstawiciel strony ukraińskiej i zaczął z nami rozmawiać w ojczystym języku. Odetchnęliśmy – wspomina żołnierz.

Kiedy Ołeksandr przebywał w niewoli, nie dochodziły do niego informacje o sytuacji na froncie. Strażnicy więzienni mówili, że Chersoń, Mikołajów i Odessa już się poddały i znajdują się pod kontrolą armii rosyjskiej. Pierwszą rzeczą, o którą Dubakow zapytał człowieka, który zajmował się wymianą, było – czy to prawda?

– Odpowiedział z dużą ilością wulgaryzmów, że nie powinniśmy wierzyć w te historie. Później zdałem sobie sprawę, że ciężko nas bito w konkretnych okresach. Kiedy wyzwolono obwód charkowski, wyzwolono Chersoń, kiedy zatopiono krążownik Moskwa – plus minus. Wtedy szczególnie nas nienawidzili.

Po przyjeździe na Ukrainę Ołeksandr od razu zapalił – w więzieniu często śnił, jak zaciąga się papierosem. Wyzwoleni żołnierze otrzymali czyste ubrania i nowe telefony komórkowe, a także numery swoich bliskich.

Ukraińscy żołnierze po wymianie jeńców wojennych między Rosją a Ukrainą, 31 stycznia 2024 roku.
Zdj: Abaca Press / Forum

– Krzyki, wrzaski przez telefon i tak dalej. Radość, oczywiście, niewyobrażalne emocje!

Po powrocie do domu Ołeksandr przeszedł krótką rehabilitację i, jak sam mówi, nareszcie się najadł. Po niewoli oficer ważył 65 kilogramów. Musiał leczyć złamane żebra i obrażenia, jakich doznał w Mariupolu.

Dubakow dowiedział się od żony, że dostała informację o jego śmierci, ale po kilku miesiącach dowiedziała się, że jej mąż jest w niewoli. Kiedy Ołeksandr był w celi, uzgodnili ze Swynarczukiem, że ten, kto pierwszy wyjdzie z niewoli, skontaktuje się z rodziną drugiego.

Nasz rozmówca spełnił swoją obietnicę: odwiedził Lenę – żonę Ołeksandra Swynarczuka – i ich rocznego synka Zachara. Podarował jej ogromny bukiet róż „od męża”. Obecnie Dubakow służy w Siłach Zbrojnych Ukrainy, ale już w innej jednostce.

Irina Sampan/vot-tak.tv, ksz, jb/ Belsat.eu

Aktualności