Na początku pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę w samozwańczej Donieckiej Republice Ludowej zmobilizowano 18-letniego ucznia. O tej sytuacji opowiedziała matka młodego człowieka na antenie rosyjskiej telewizji niezależnej Dożd.
Syn Natalii Gładkich, Nikita, został zmobilizowany w drugim dniu wojny, 25 lutego. Samozwańczy funkcjonariuszy organów ścigania przyszli do domu rodziny i pod groźbą postępowania karnego zażądali, aby Nikita stawił się przed komisją rekrutacyjną w celu odbycia „kursu młodego żołnierza”. Z punktu mobilizacyjnego został przewieziony na Krym. Według relacji kobiety przebywa obecnie w obwodzie chersońskim.
– Od 26 lutego ani razu nie był w domu (…) Jest na linii frontu (…) Nie jest zadowolony z warunków ani z utrzymania – powiedziała kobieta.
Według niej, jej syn jest „w depresji” i „widział śmierć”.
Natalia powiedziała, że świadectwo o zakończeniu szkoły przez Nikitę zostało wydane podczas jego służby – na podstawie jego wcześniejszych ocen i faktu, że rzekomo uczył się zaocznie, przebywając na linii frontu.
– Jest to oczywista nieprawda – stwierdziła kobieta.
Matka ucznia zgłosiła to do „instytucji” samozwańczej pseudorepubliki, ale nie otrzymała żadnej oficjalnej odpowiedzi. Tamtejsza „prokuratura” zapewniła ją, że wszczęto sprawę karną, ale odmówiła uznania syna za pokrzywdzonego, stwierdzając, że jest on „poza DRL”.
Po „referendum” w sprawie aneksji obwodu donieckiego Gładkich udała się do biura rosyjskiego Komitetu Śledczego w Doniecku. Odmówiono jej tam jednak pomocy, uzasadniając, że jej syn jest mieszkańcem samozwańczej DRL i że przejście tego quasi-państwowego bytu pod jurysdykcję rosyjską nie zostało jeszcze sfinalizowane.