W mijającym tygodniu „kwestia polska” zaiskrzyła w przemowie wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrija Miedwiediewa. Były rosyjski prezydent na forum młodzieżowym w Soczi w stroju przypominającym w kroju mundur Stalina zapozował na tle mapy, na której Ukraina została rozdzielona przez Polskę, Rumunię, Węgry i oczywiście Rosję.
Rozbiór Ukrainy przez Polskę i inne ościenne kraje jest stałym motywem pojawiającym się w wypowiedziach rosyjskich polityków i kremlowskiej propagandy. Oskarżają oni szczególnie Polskę o rzekomą chęć odebrania ukraińskich ziem wchodzących niegdyś w skład I i II Rzeczypospolitej. Nie wywołuje jednak u nich żadnego dysonansu fakt, że Polska dotąd nie zajęła nawet najmniejszego kawałka Ukrainy, a Rosja – owszem. Co więcej, Kreml nadal uważa, że najlepiej stanąłby na straży „suwerenności” sąsiedniego kraju i obroniłby go przed rozbiorem.
Okołokremlowskie media jednak nie omieszkały dokonać egzegezy słów Miedwiediewa. Portal Prawda.ru (cyfrowy spadkobierca gazety Prawda – organu komunistycznej partii ZSRR) nazwał „nieoczekiwanymi” terytorialne ustępstwa na rzecz Polski i Rumunii. Polska na niej miałaby się rozszerzyć aż po obwód żytomierski. Jednak i Rumunii przyznano, oprócz Bukowiny, nieoczekiwanie obwód winnicki, który do tego z resztą kraju byłby połączony cienkim korytarzem o kilkukilometrowej szerokości.
Portal konstatuje, że w swoich rozbiorowych planach Miedwiediew „rozszedł się” z Władimirem Putinem. Gdyż mimo wszystko na mapie pozostawił kadłubową Ukrainę ograniczoną wprawdzie do obwodu kijowskiego. Tymczasem rosyjski prezydent uważa Kijów za miasto czysto rosyjskie.
Prawda.ru zastanawia się, dlaczego Miedwiediew składa tak hojną ofertę Polakom i Rumunom? I przytacza opinię, jakoby dodatkowe ziemie dla Polski i Rumunii to „bonus dla tych krajów przystępujących do negocjacji na obecnym etapie”. Miedwiediew ma dawać do zrozumienia, że Kijów popełnił błąd, decydując się na wycofanie z negocjacji pokojowych w Stambule w marcu 2022 r. i rozpoczynając kontrofensywę. I za to ma zostać ukarany utratą kolejnych ziem.
– Rumunia i Polska są krajami bliskimi Wielkiej Brytanii. Dlatego tę propozycję można uznać za ofertę skierowaną do Brytyjczyków. Dodajmy, że te dwa kraje są głównymi krajami w logistyce dostaw wojskowych na Ukrainę – pisze portal.
Biorąc pod uwagę, że podczas swojego wystąpienia Miedwiediew zamieścił też zbiór fotografii zachodnich liderów, których twarze złośliwie zniekształcono w Fotoshopie – zamieszczenie takiej mapki musi być dość swoistym sygnałem negocjacyjnym wysyłanym przez Rosję.
Swoją interpretację mapy Miedwiediewa przedstawił też portal Topkor.ru, który także skonstatował, że jest ona częścią wielkiej strategii negocjacyjnej Kremla. Portal cytuje dziennikarza Andrieja Żywowa, który uważa, że tezy Miedwiediewa „przypominają nową propozycję pokojową, przekazywaną od dawna nieformalnymi kanałami dyplomatycznymi”.
Ale jak to w negocjacjach – oprócz marchewki, potrzebny jest też kij. I tu rosyjski dziennikarz przypomina, że Miedwiediew podczas swojego wystąpienia wspomniał o możliwości „podłożenia jeża pod tyłek USA”, czyli nastawienia przeciwko nim Kanady i Meksyku.
– Myślę, że pompowanie Meksyku jest jednym z priorytetów na najbliższą przyszłość, jeśli globaliści nie odsuną się od naszych, jak mówi Miedwiediew, „granic strategicznych”. Ogólnie miło, że Kreml zdecydował się na stworzenie kontrgroźby. W tę grę od początku powinny grać dwie strony – stwierdził.
Głębi strategicznej myśli Dmitrija Miedwiediewa nie pojął za to członek Komisji Dumy Państwowej ds. Obrony gen. Wiktor Sobolew, z frakcji Partii Komunistycznej, który na łamach Gaziety.ru, polemizował z byłym prezydentem. Wypomniał mu, że Władimir Putin podczas swojego wystąpienia nie mówił o przekazywaniu Polakom zachodniej Ukrainy, ale o pełnym zjednoczeniu dwóch krajów.
– Skąd nagle ta Polska? Zgadzam się z prezydentem, który powiedział, że prędzej czy później zjednoczymy się. Dlaczego mielibyśmy coś komuś oddawać? Nasi przodkowie, swoją krwią, doprowadzili do zjednoczenia tych ziem, m.in. podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, i nagle my będziemy komuś coś oddawać. Uważam, że to niewłaściwe – stwierdził emerytowany wojskowy.
Rosyjska propaganda usiłowała wyjaśnić Rosjanom, dlaczego były prezydent jest gotowy oddać „rusofobicznej” Polsce nawet pół sąsiedniego kraju. Wymaga to pewnego wysiłku intelektualnego, bo przecież założeniem Rosji na początku „specjalnej operacji wojskowej” było podporządkowanie całej Ukrainy. Okazuje się jednak, że „oddanie” Polsce części Ukrainy jest elementem wielkiej geopolitycznej gry, w której Kreml przesuwa pionki na kilku kontynentach.
Przepojeni imperializmem rosyjscy politycy i propagandyści zdają się nie zauważać, że Polska wcale takiego „prezentu” nie chce.
Jakub Biernat/ belsat.eu
