Na przełęczy Diatłowa wzniesiono pomnik ku czci turystów zmarłych w tajemniczych okolicznościach


Pomnik ku czci studentów zmarłych na przełęczy Diatłowa.
Zdj. serwis prasowy TNT

W obwodzie swierdłowskim na zboczu góry Chołatczachl (Góra Umarłych) wzniesiono czterometrową rzeźbę upamiętniającą turystów z grupy Igora Diatłowa, który zginęli w 1959 roku. Ich tajemnicza i niewyjaśniona śmierć do dziś to temat licznych hipotez.

Wiadomości
„Przełęcz Diatłowa”: KGB, kosmici i zombie-naziści. Nowy rosyjski serial o górskiej tragedii z lat 50.
2020.11.28 11:29

Ponad trzymetrowy pomnik stanął ok. 50 metrów od miejsca, w którym turyści rozbili namiot, z którego w tragiczną noc z 1 na 2 lutego 1959 r. uciekli w panice, z nieznanych do dziś przyczyn. Rzeźba przedstawia cztery osoby w różnych pozach, symbolizując kilka wersji śmierci członków grupy Diatłowa. Autorzy uważają, że pomnik może stać się rozpoznawalną atrakcją turystyczną w obwodzie swierdłowskim.

Pomnik ku czci studentów zmarłych na przełęczy Diatłowa.
Zdj. serwis prasowy TNT

– Niewiele osób wie o miejscu, w którym znajdował się namiot członków ekspedycji Igora Diatłowa. Zimą prawie nie można go znaleźć – wszystko pokryte jest śniegiem. Pomnik pomoże turystom odnaleźć drogę do przełęczy i odnaleźć to miejsce. W sensie globalnym pomnik jest symbolem przywództwa, samorealizacji, osiągania celów, wytrwałości, zdobywania szczytów – cytuje komunikat wydziału prasowego władz regionu agencja Interfax.

Tajemnicza wyprawa, tajemnicza śmierć

Tragedia wydarzyła się w górach Uralu w miejscu nazywanym potem Przełęczą Diatłowa, przyrównywanym do tajemniczego „Trójkąta Bermudzkiego”. To wydarzenie, które dało początek wielu mitycznym historiom. W 1959 roku grupa dziesięciu turystów pod przewodnictwem 23-letniego studenta Igora Diatłowa miała w ciągu ponad dwu tygodni dni przebyć na nartach trasę 300 kilometrów na północy obwodu swierdłowskiego i wspiąć się na szczyty Otorten i Ojka-Czakur.

Prawdziwe zdjęcie grupy Diatłowa z filmu znalezionego na miejscu tragedii. Źródło: perevaldyatlova.ru

W połowie drogi studenta czwartego roku Wydziału Inżynierii i Ekonomii, Jurija Judina rozbolała noga. 28 stycznia wrócił do Swierdłowska (obecnie Jekaterynburg) i był jedynym z całej grupy, który przeżył.

Na ośnieżone szczyty udało się ośmiu studentów, w tym dwie dziewczyny i 38-letni żołnierz Aleksandr Zołotariow, instruktor z Kourowskiej bazy turystycznej. Dorosły przewodnik przyłączył się do grupy na krótko przed wejściem na szlak. Wszyscy uczestnicy wyprawy zginęli prawdopodobnie w nocy z 1 na 2 lutego. Ich ciała zostały znalezione z dala od namiotu, który opuścili w panice. Turyści byli doświadczeni, jednak znaleziono ich bez ciepłych ubrań i butów. Niektórzy z nich mieli poważne obrażenia. W wyniku pierwszego dochodzenia stwierdzono, że śmierć członków grupy była nieszczęśliwym wypadkiem.

60 lat po śmierci turystów, na wniosek ich rodzin, sprawę na nowo wszczęła Prokuratura Generalna Rosji. Tym razem śledczy doszli do wniosku, że część uczestników wędrówki zginęła pod lawiną. Według najnowszej wersji prokuratury turyści, uciekając przed zsuwającym się śniegiem, nie mogli znaleźć namiotu. Niektórzy z nich zginęli z zimna, inni od poważnych obrażeń. Temperatura w górach wynosiła wtedy około -40° C.

Poszukiwania turystów rozpoczęły się 16 lutego 1959 roku, kiedy nie skontaktowali się w terminie. Ratownicy natknęli się na rozcięty i podarty namiot na przełęczy. Następnie na zboczu i w lesie u podnóża góry znaleziono ciała ludzi, niektóre półnagie.

Namiot grupy Diatłowa odnaleziony przez śledczych.
Zdj. wikimedia commons

jb/ belsat.eu

 

 

Aktualności