Zachodnie rządy poważnie wzięły się za dociskanie rosyjskich oligarchów


Dobre czasy dla rosyjskich miliarderów w Europie i Ameryce już się skończyły. Albo zmierzą się ze śledztwami i sankcjami, albo wrócą do Rosji – pod pełną kontrolę Kremla.

Wczoraj wieczorem policja Księstwa Monako wypuściła z komisariatu Dmitrija Rybołowlewa. Po złożeniu zeznań na razie jest wolny. Dzień wcześniej był zatrzymany, a w jego willi w Monte Carlo policja przeprowadziła rewizję. Z majątkiem ocenianym na niemal 7 mld dolarów to osiemnasty najbogatszy Rosjanin (wg. listy Forbes’a). Na południu Francji mówiono, że jest drugim księciem Monako. W maleńkiej monarchii Rybołowlew był niemal bogiem. Kupił dumę księstwa, grający we francuskiej 1 lidze klub piłkarski AS Monako. Jest jednym z najważniejszych inwestorów na Lazurowym Wybrzeżu, sukcesywnie skupującym co bardziej atrakcyjne nieruchomości.

Jednak zdaniem prokuratury w Monako, stworzył korupcyjny układ. Kupował nie tylko pałace i kasyna, ale i urzędników. Rok temu podejrzewany o branie łapówek Philippe Narmino, minister sprawiedliwości księstwa, podał się do dymisji. Dla rosyjskich oligarchów w Europie kończy się złoty czas. Ich miliardy nie robią już wrażenia, bo coraz częściej okazuje się, że są wykorzystywane albo do korumpowania, albo do wpływania na polityków i urzędników w interesach Kremla.

Picasso i willa Trumpa

Pochodzący z Permu Dmitrij Rybołowlew jest typowym beneficjentem rosyjskiej prywatyzacji lat 90. Przejął zakłady Uralkalij, największego na świecie producenta nawozów azotowych. Później swoje udziały korzystnie spieniężył i zaczął inwestować na Zachodzie. Przez pewien czas kontrolował m.in. Bank Cypru, czyli jedną z bezpiecznych kas rosyjskiego biznesu. Wtedy też został obywatelem cypryjskim. Kupił też klub AS Monako.

Równocześnie sukcesywnie wycofywał się z biznesu w Rosji. Rok temu sprzedał np. położony w centrum Moskwy budynek Wojentorgu. Mówiło się, że ostatecznie przeniósł się na Zachód. Ale, jak się okazuje, to była prognoza na wyrost. I oligarcha może wrócić do Rosji.

Oligarcha i jego dzieła sztuki. Na kolekcje obrazów wydał 2 mld. dolarów. Źródło: news24.com

Rybołowlew mógłby być stereotypowym, rosyjskim miliarderem znanym z filmów i książek. Zresztą jego historię najprawdopodobniej wykorzystał znany amerykański autor powieści szpiegowskich Daniel Silva, kreując w swojej serii o izraelskim agencie Gabrielu Allonie postać rosyjskiego magnata z Lazurowego Wybrzeża. Rybołowlew kupował rezydencje i najdroższe jachty, organizował głośne imprezy w Monte Carlo. Tak głośne, że dziesięć lat temu jego żona, Jelena Rybołowlewa oskarżyła go o liczne zdrady i wniosła pozew o rozwód. Oligarcha miał na swoim jachcie pływającym po morzu Śródziemnym organizować orgie z modelkami.

Epopeja rozwodowa trwała kilka lat i małżonkowie zajadle walczyli o majątek. Po drodze Jelenę aresztowała policja na Cyprze, bo oligarcha oskarżał ją o kradzież naszyjnika. Ostatecznie ex-małżonka dostała ok. 600 mln. dolarów i nieruchomości w Szwajcarii.

Tę rezydencję w Palm Beach na Florydzie Dmitrij Rybołowlew kupił od Donalda Trumpa za 95 mln. dolarów. Źródło: money.cnn.com

Miliarder znalazł nowe hobby: zaczął skupować dzieła sztuki. Do jego kolekcji trafiał Paul Gaugain, Pablo Picasso i Leonardo da Vinci. Rybołowlew korzystał z usług szwajcarskiego marchanda Yves’a Bouviera. Znany w światku handlarzy działami sztuki Szwajcar włada tzw. „wolnymi portami”, czyli położonymi w strefach wolnocłowych w Luksemburgu, czy Szwajcarii, magazynami w których zalegają należące do rosyjskich oligarchów i arabskich szejków dzieła Picasso, czy Rembrandta.

Tyle, że interesy Rybołowlewa i Bouvier’a były dziwne. Np. rok temu rosyjski miliarder sprzedał na aukcji Christie w Nowym Jorku obraz „Dom” Paula Gaugeina. Za 25 mln. dolarów. Kupił go od Bouviera dziewięć lat wcześniej za 85 mln. Podobnie wyglądały inne interesy: Rybołowlew kupował znacznie powyżej rynkowej wartości.

Na podobnej zasadzie w 2008 r. Rosjanin kupił od Donalda Trumpa willę na Florydzie za 95 mln.dolarów, choć była wystawiona na sprzedaż za 45 mln. Niedawno brytyjskie media donosiły, że w rezydencjach oligarchy odpoczywała Ivanka Trump. Media spekulują, czy rosyjski oligarcha nie zaprzyjaźniał się z wpływowymi osobami na Zachodzie w interesie Kremla.

Już kilka lat temu podejrzanymi transakcjami zaczęła interesować się FBI i francuska policja. Wg. francuskich mediów Rybołowlew wydał na dzieła sztuki 2 mld. dolarów. Trzy lata temu rosyjski magnat stwierdził, że Bouvier oszukiwał go. Rosjanin zgłosił prokuraturze, że wydał miliard dolarów na dzieła Klimta, Picassa i Gaugeina i… przepłacił. Szwajcarski marchand został nawet aresztowany.

Ale potem śledztwo zatoczyło szersze kręgi. Na jaw wyszła korespondencja sms-owa Rybołowlewa, Bouviera i monakijskich urzędników. Okazało się, że najprawdopodobniej od lat odbywało się pranie pieniędzy przy pomocy handlu sztuką i ukrywanie majątku oligarchy, który obawiał się, że będzie musiał podzielić się nim z żoną. Operacje kryli sędziowie i urzędnicy z Monako.

Dziś mamy nową odsłonę skandalu. Reputacja rosyjskiego oligarchy i tak jest już kiepska. Ale nie tylko jego. Wokół rosyjskiego biznesu na Zachodzie zaczyna zacieśniać się pętla podejrzeń i śledztw.

Davos nie dla Rosjan

Był czas, kiedy na najbardziej znamienitych konferencjach biznesowych i forach, gdzie spotykały się światowe elity, wpatrywano się w rosyjskich oligarchów jak w obrazki. W Davos gościli Oleg Deripaska, Wiktor Wekselberg, czy Roman Abramowicz. Dwa dni temu Financial Times napisał, że na zaplanowane w styczniu 2019 r. forum w Davos nie będą zaproszeni Oleg Deripaska, Wiktor Wekselberg i Andriej Kostin. Brali oni udział w Davos regularnie od 20 lat. Wczoraj głos w obronie bliskich Kremlowi oligarchów zabrał Dmitrij Pieskow, rzecznik Władimira Putina.

– Deripaska, Kostin i Wekselberg stali się tymi, kim są nie dzięki forum w Davos, a forum w Davos jest tym, czym jest dzięki takim biznesmenom jak oni – powiedział Pieskow. – Odrzucając takich ludzi, forum w Davos podkopuje swoje fundamenty.

Rzecznik Kremla tłumaczył przy tym, że w Rosji odbywają się równie ciekawe konferencje i nie trzeba jeździć do Davos. Okazało się, że na forum w przyszłym roku nie pojedzie również Władimir Putin i Dmitrij Miedwiediew. Podobno mają inny grafik, chociaż bywali na szwajcarskim zjeździe gospodarczych elit co roku.

Rosyjskie media spekulują, że wygnanie Rosjan z Davos to efekt amerykańskich sankcji i nacisków. I faktycznie tak może być. A to oznacza dopiero początek nieprzyjemności dla bliskich Kremlowi miliarderów. Na początku listopada okazało się, że kłopoty w USA ma Oleg Deripaska. Z powodu amerykańskich sankcji jego koncern aluminiowy Rusal będzie miał utrudniony, jeśli nie uniemożliwiony dostęp do kredytów w amerykańskich bankach. Oficjalnie Rusal jest zarejestrowany na wyspie Jersey.

Oleg Deripaska był stałym gościem forum w Davos. Już nie będzie. Żródło: scoopnest.com

Obawy przed sankcjami spowodowały, że koncern Rusal przeniesie się z Jersey do Kaliningradu, do specjalnej strefy ekonomicznej na wyspie Oktiabrskij. Powrót biznesu Deripaski do Rosji będzie miał swoją cenę. Oligarcha będzie musiał hojniej uczestniczyć w rządowych projektach. Ale, jeśli będzie grał w kremlowskiej drużynie, może liczyć na pomoc. Bo już teraz rozważane są inwestycje rosyjskiego banku WTB w Rusal, który przez sankcje ma trudności ze sprzedażą aluminium na zachodnich rynkach.

Jednak Deripaska broni się jak może przed wygnaniem z Zachodu. Wynajął nawet brytyjskiego lorda Gregory’ego Barkera, byłego ministra energetyki oraz agencje PR i byłych amerykańskich senatorów, by darowali mu sankcje. Podobnie, jak Rybołowlew i inni oligarchowie, dobrze wie, że odwrót do Rosji oznacza katastrofę. Aktywa oligarchów znajdą się pod pełną kontrolą Kremla, a nie będą oni mieli bezpiecznych azylów w willach na Lazurowym Wybrzeżu. Pozostanie im Soczi i Jałta.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności