W rozpoczętej dziś XXIII edycji wystawy po raz pierwszy zaprezentowały się media niezależne.
Ogółem swoje ekspozycje przygotowało ponad 50 uczestników. To ogólnokrajowe wydania i państwowe stacje telewizyjne, gazety obwodowe i rejonowe, wydawnictwa, biura prasowe różnych resortów (w tym MSW i Ministerstwa Obrony), a nawet wydział dziennikarstwa uniwersytetu w Mińsku.
Na uroczystym otwarciu imprezy minister informacji Alaksandr Karlukiewicz oświadczył, że każdy dziennikarz powinien uświadamiać sobie „swoją odpowiedzialną misję”, przestrzegać profesjonalnych zasad oraz kierować się obiektywnością i brakiem uprzedzeń. Co jednak nie powinno przeszkadzać dziennikarzom w promowaniu pozytywnych wartości.
– Uwierzcie, ludzie chcą wierzyć wam, a nie wątpliwym źródłom informacji o „żółtych” lub „czarnych” odcieniach. Szczerze ukazując społeczeństwu życie w całej jego różnorodności, nie ukrywając problemów, musimy bardziej koncentrować się na promowaniu pozytywów życia – oznajmił szef resortu informacji, najwyraźniej zwracając się do przedstawicieli rządowych mediów.
Swoją obecność na wystawie zaakcentowały jednak także media niezależne. Po raz pierwszy bierze w niej udział Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ).
– Chcemy w ten sposób poszerzyć grono naszych odbiorców i informować o mediach niezależnych – powiedział prezes BAŻ Andrej Bastuniec. – Doszliśmy do wniosku, że jest to okazja, by spróbować dotrzeć do trochę innych odbiorców. Ludzi, którzy na co dzień nie mają kontaktu z mediami niezależnymi.
BAŻ przygotował serię prezentacji, podczas których stoisko odwiedzają redaktorzy różnych mediów niezależnych z Białorusi, m.in. gazet Narodnaja Wola, Nasza Niwa, Nowy Czas, portali Tut.by i Naviny.by. Odbyła się krótka dyskusja, dotycząca zagrożeń w dziedzinie polityki informacyjnej.
Wraz z opozycyjną „Narodną Wolą” BAŻ wydał też specjalny numer tej gazety, do której dołączono wkładkę poświęconą sytuacji mediów niezależnych na Białorusi.
– Nasza obecność tutaj to też okazja, żeby tę informację przekazywać – powiedział Barys Harecki z BAŻ.
Pauluk Bykouski, dziennikarz i analityk mediów na Białorusi, który uczestniczył w dzisiejszej dyskusji, zwrócił uwagę, że sprawa polityki informacyjnej stała się „paląca”.
– Większość naszych obywateli funkcjonuje w świecie treści rosyjskich i nie chodzi tylko o media rosyjskie oficjalnie obecne na Białorusi. Również w sieciach społecznościowych ludzie ci korzystają przede wszystkim z treści rosyjskojęzycznych – podkreślił Bykouski . – Kulturowo tkwimy w sferze rosyjskich wpływów i dlatego np. ludziom jest bardzo trudno przestawić się, przyjmować, że Białoruś ma swoją historię, swoich bohaterów, nie zawsze zbieżnych z bohaterami rosyjskimi.
Ekspert wskazał również, że przyjęta niedawno na Białorusi koncepcja bezpieczeństwa w sferze informacji to właściwy krok, ale „został zrobiony o kilkanaście lat za późno”.
– Rosja uchwaliła podobny dokument 19 lat temu – przypomniał. Bykouski ocenił, że „nie do końca wiadomo, jak realizacja jego założeń będzie wyglądała w praktyce”.
Dodał, że dużym problemem jest to, że w białoruskich elitach wielu ludzi „myśli kategoriami ZSRR i Rosji”.
Pewnym wyłomem w tej świadomości może być też niedawno wydana przez władze w Mińsku zgoda na retransmitowanie przez krajowe sieci kablowe ukraińskiej telewizji dla zagranicy UA TV. Obecnie jego programy pokazuje już 14. białoruskich operatorów. UA TV była też reprezentowana na wystawie w Mińsku.
– Ze strony Ukrainy nie było żadnych przeszkód, a ze strony Białorusi być może pewne były – przyznał w rozmowie z Biełsatem przedstawiciel UA TV Mykoła Szkaraban. – bardzo się cieszymy, że wszystko się udało i staliśmy się pierwszą zagraniczną telewizją, która w ostatnich latach weszła na rynek białoruski.
Szkaraban przyznał jednak, że jego telewizja nie ma w najbliższym planów, aby otworzyć biuro korespondenckie na Białorusi.
ka, cez/belsat.eu, inf. wł., PAP