Na Ukrainie nie ma jeszcze zatwierdzonych rekomendacji ws. pochówku osób zmarłych na Covid-19 – pisze Ukraińska Prawda. Radio Swoboda opisuje historię pogrzebu mężczyzny zarażonego koronawirusem, którego ciało wydano rodzinie ze szpitala w rozsuwającym się worku.
Internetowa gazeta “Ukraińska Prawda” zwraca uwagę, powołując się na głównego lekarza sanitarnego kraju Wiktora Laszkę, że ryzyko związane z pogrzebami dotyczy możliwości zakażenia się koronawirusem od osób zgromadzonych na uroczystości oraz zakażenie się podczas pożegnalnych pocałunków. Laszko zarekomendował skrócenie obrządku i zmniejszenie liczby osób na nim obecnych. Portal przypomina, że w kraju obowiązuje zakaz zgromadzeń liczniejszych niż 10 osób.
Ukraińska Prawda podkreśla, że na Ukrainie nie ma jeszcze zatwierdzonych rekomendacji w sprawie pochówku osób zmarłych na Covid-19, ale dokument w tej sprawie jest już opracowywany. Przewiduje on, że ciało osoby, u której potwierdzono albo podejrzewano zakażenie koronawirusem i która zmarła w szpitalu, ma być przekazane patologom, którzy ustalą przyczynę śmierci, następnie ma być dezynfekowane i ułożone w trumnie. Trumna ma być później zamknięta i zdezynfekowana z zewnątrz. Dokument nie przewiduje rekomendacji w sprawie transportu, pochówku i kremacji.
W czwartek wieczorem ukraińska redakcja Radia Swoboda opisała historię pochówku zmarłego na Covid-19 68-latka w obwodzie tarnopolskim.
– Tata zmarł z rana. Zadzwonili ze szpitala do mojej siostry i powiedzieli, żeby przyjechała swoim środkiem transportu, z trumną, i zabrała ciało. Siostra pojechała z mężem swoim busem po tatę. Ciało ojca wynieśli ze szpitala i zamknęli drzwi. Siostra z mężem nieśli ciało do samochodu, pomogła jeszcze pielęgniarka. Worek rozsuwał się, ciało wypadało. Tata ważył 100 kg. Włożyli sami ciało taty do trumny, nie mieli żadnych środków ochronnych – powiedziała Radiu Swoboda Anna Poliszczuk, córka zmarłego.
– Siostra dzwoniła do szpitala, powiedzieli jej, że personel medyczny nie będzie się narażać. Nie mogli włożyć trumny do samochodu. Zadzwoniła wtedy do ordynatora, a on poradził, by prosić o pomoc ludzi. Ale wszyscy uciekali. Dopiero po dwóch godzinach wyszedł lekarz w kombinezonie ochronnym i pomógł włożyć trumnę do samochodu – dodała.
– Tatę zawieźli do wioski. (…) Ludzie się boją, więc nikt nie chciał wykopać mogiły. (…) Ciało opuszczał mer, jego zastępca, szef rady wiejskiej i mój szwagier. Siostra świeciła telefonem, a oni kopali dół, bo już był wieczór – relacjonowała.
Na pogrzebie pierwszej zmarłej na Ukrainie osoby zakażonej koronawirusem nie było członków jej rodziny, gdyż wszyscy znajdowali się w samoizolacji. Władze miasta Radomyśl, gdzie odbył się pogrzeb 71-letniej kobiety, przekazały, że pochówek miał miejsce jedynie w obecności grabarzy. Drugą osobę zmarłą na Covid-19 z członków rodziny pożegnał jedynie ojciec. Mąż i dzieci również byli objęci samoizolacją. Odnotowano też przypadek, kiedy duchowny i uczestnik pogrzebu zarazili się koronawirusem właśnie podczas pochówku.
Dotychczas na Ukrainie potwierdzono 218 przypadków zakażenia koronawirusem. Pięć zainfekowanych osób zmarło, a cztery uznano za wyzdrowiałe.
pj/belsat.eu wg PAP