Tournee Pompeo wokół Rosji to mocny sygnał wysłany Kremlowi


Mike Pompeo odwiedza Ukrainę, Białoruś i Kazachstan. Celem wizyt jest pokazanie Władimirowi Putinowi granic, których nie powinien przekraczać.

Sekretarz stanu USA Mike Pompeo zaczął swoje tournée od Londynu. Wczoraj wieczorem przyleciał do Kijowa. Jutro uda się do Mińska. To będzie pierwsza w historii niepodległej Białorusi wizyta amerykańskiego polityka tej rangi. W sierpniu ubiegłego roku w Mińsku był John Bolton, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa. Pompeo miał przylecieć na Białoruś 4 stycznia, w szczycie kryzysu białorusko-rosyjskiego. Wtedy jednak plany sekretarza musiały ulec zmianie z uwagi na trudną sytuację w Iraku. Po Mińsku Pompeo uda się do Nursułtanu (dawniej Astana), stolicy Kazachstanu.

Wizyta pokazuje, że Waszyngton chce być aktywny na Wschodzie. Nie ma wątpliwości, że wizyta Pompeo wzmacnia trzy państwa, które w różnych sposób, ale mają trudne relacje z Moskwą. Dla Ameryki aktywizacja na bezpośrednim, rosyjskim podwórku (tak przynajmniej jest traktowana na Kremlu) ma również inne znaczenie. Amerykanie ponieśli w ostatnim czasie szereg porażek na Bliskim Wschodzie. Rosja działała szybko w czasie kryzysu irańskiego i odbudowała swoją pozycję w regionie, który jest traktowany jako strategiczny dla amerykańskich interesów. Teraz czas na amerykańską odpowiedź. I pokazanie, że Waszyngton może mieć propozycje dla państw traktowanych w Moskwie, jako najbliższa strefa rosyjskich interesów.

Trudne sprawy

W Kijowie Mike Pompeo złożył kwiaty pod ścianą pamięcią ku czci tych, którzy zginęli za Ukrainę. Znajdują się tam m.in. nazwiska ofiar konfliktu z Rosją na Donbasie. To ważny, ale jednak tylko symboliczny gest. Dużo istotniejsze będzie obniżenie napięcia w relacjach amerykańsko-ukraińskich. W ostatnim czasie Kijów ma sporo powodów do rozżalenia amerykańską polityką. Po pierwsze, nie ustają publiczne przytyki i oskarżenia Ukrainy o wtrącanie się w amerykańskie sprawy. Była awantura wywołana ujawnionymi przez Biały Dom stenogramami jego rozmów z Wołodymyrem Zełenskim. Wcześniej były oskarżenia, że Trump naciskał na Zełenskiego, by prowadził śledztwo w sprawie syna Joe Bidena, demokraty i potencjalnego konkurenta w wyścigu do Białego Domu w tym roku.

W tle jest ciągle sprawa korupcyjnych powiązań ukraińskiego Burisma Holding z amerykańskimi politykami. Dochodzi prowadzone w USA śledztwo w sprawie korupcji Ihora Kołomojskiego, oligarchy wspierającego obecną władzę w Kijowie. Złe emocje przyniosła tragedia ukraińskiego samolotu zestrzelonego w Teheranie przez Irańczyków. Mimo wszystko sytuacja była związana z amerykańską polityką na Bliskim Wschodzie, a Ukraińcy znaleźli się mimowolnie w epicentrum konfliktu z Iranem. Pozostają i inne, ważne kwestie. Ekipa Zełenskiego jest w przededniu głosowań i politycznej walki o dwie kluczowe reformy: rolną i ustrojową, związaną ze statusem Donbasu i negocjacjami pokojowymi z Rosją. W pierwszym przypadku niewątpliwie zainteresowany ukraińskim rynkiem rolnym jest amerykański biznes z branży rolnej i spożywczej. W drugim – wprost Donald Trump.

Wiadomości
Zełenski nie chce grać głównej roli w USA
2019.09.26 12:55

Bo od tego, jak asertywna i silna wobec Rosji będzie Ukraina, zależy jego globalna polityka wobec Rosji. Po rosyjskim blitzkriegu dyplomatycznym i sukcesach Putina na Bliskim Wschodzie niewątpliwie rośnie znaczenie i notowania ukraińskiego sojusznika Ameryki. W tle rozmów w Kijowie mogą być również tematy związane z bezpieczeństwem i wewnątrzukraińskimi konfliktami o reformę służb specjalnych. Amerykanie, którzy doradzają Ukraińcom w tych kwestiach są zainteresowani, by w ukraińskich służbach nie było konfliktów. Dochodzą również sprawy typowo wojskowe. Ukraińskie ministerstwo obrony potwierdziło już, że podpisało kontrakty na kolejną partię amerykańskich zestawów przeciwpancernych Javelin. Trasa wyprawy Pompeo sugeruje jednak, że nie chodzi tylko o doraźne wyprostowanie problematycznych spraw nad Dnieprem, ale coś więcej. O budowanie koncepcji wsparcia państw zagrożonych rosyjską ekspansją i pokazanie im alternatywy wobec Moskwy. O ile tego akurat nie trzeba tłumaczyć w Kijowie, to już dalsze etapy wizyty Pompeo będą większym wyzwaniem.

Granice dla Putina

Zanim w Mińsku wylądował amerykański sekretarz stanu, w białoruskiej stolicy doszło do precedensowego spotkania Andreja Raukoua, sekretarza rady bezpieczeństwa przy prezydencie Alaksandrze Łukaszence z Jennifer Moore, chargé d’affaires USA oraz z dyplomatami wojskowymi z USA, Polski i Niemiec. Tematem były zbliżające się Defender Europe 2020, wielkie manewry NATO w Polsce i krajach bałtyckich. Chodziło o rozwianie wątpliwości białoruskich i podkreślenie transparentności manewrów, oraz tego, że nie zagrażają one Białorusi i nie są w nią wymierzone. Spotkanie było jednak formą przygotowania do jutrzejszej wizyty Pompeo.

Wiadomości
Szef białoruskiej Rady Bezpieczeństwa spotkał się z wysłannikami NATO
2020.01.30 11:00

Manewry Defender będą z pewnością tematem jutrzejszych rozmów z Łukaszenką i szefem MSZ Uładzimirem Makiejem. Ale chodzi w nich o coś więcej. USA dostrzegają konflikt Mińska z Moskwą. Widzą gigantyczną presję ze strony Kremla na przyspieszenie integracji związkowej i asertywność Rosji w kwestii dostaw surowców energetycznych. USA mają jednak ograniczone możliwości wsparcia Białorusi. W teorii można sobie wyobrazić dostawy amerykańskiego gazu skroplonego przez bałtyckie, lub czarnomorskie porty. Albo ropy – z pomocą amerykańskich firm. Lub amerykańskie inwestycje na Białorusi.

Wiadomości
Łukaszenka kazał ministrom sprowadzić ropę z Kazachstanu
2020.01.29 20:02

Można sobie wyobrazić i bardziej realistyczny scenariusz wsparcia amerykańskiego dla budowy energetycznej niezależności Białorusi wspólnie z Ukrainą, Polską, Kazachstanem. Ale na razie to koncepcje mało realne. Amerykanie mogą wspierać niezależność Białorusi i nawet zaproponować pomoc finansową. Nie będą jednak chcieli wchodzić w bezpośrednie zwarcie z Rosją. Raczej narysować Putinowi granice i linie za które nie powinien się posuwać. Sami chcą pokazać, że amerykańska dyplomacja jest zdolna działać aktywnie tuż pod nosem Putina i wykorzystywać swoje atuty tam, gdzie rosyjski prezydent uważa, że ma całkowity monopol. Poza tym, do tego, żeby realizować bardziej śmiałe koncepcje, niż wsparcie dla niepodległości i rysowanie granic dla Rosjan, trzeba mieć partnerów po drugiej stronie. I o ile tak jest w przypadku Kijowa, to już z Mińskiem, czy Nursułtanem niekoniecznie.

Zarówno Łukaszenka, jak i Kasym-Żomart Tokajew (a właściwie faktyczny władca Nursułtan Nazarbajew), traktują relacje z USA, jako doraźną przeciwwagę w swoich skomplikowanych relacjach z Rosją. Dla Kazachów największe znaczenie mają kwestie gospodarcze i niedopuszczenie do konfliktu z Ameryką w finansach i na rynkach ropy. Dla Łukaszenki gesty, takie jak spotkania z Amerykanami są elementem negocjacji z Putinem. Aczkolwiek ranga wizyty i waga polityczna Mike’a Pompeo jest na tyle duża, że wszystko zależeć będzie od pakietu propozycji, które przywiezie do Mińska. Mogą one być dla białoruskiego prezydenta na tyle kuszące, że stanie się w rozmowach z Kremlem jeszcze bardziej asertywny.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności