Separatyści walczą o władzę. Zamiast mundurów – garnitury, ale metody te same


W Doniecku trwa kampania przed wyborami 11 listopada. Towarzyszą jej porwania, strzelaniny i przebudowa układu sił wśród separatystów.

Tuż po eksplozji w donieckiej restauracji „Separ” 31 sierpnia, w którym zginął Aleksander Zacharczenko, dotychczasowy lider tzw. DRL (Doniecka Republika Ludowa), Denis Puszylin jako pierwszy wygłosił ważne oświadczenie. Bardzo ostro zaatakował Kijów i uznał, że to Ukraina stoi za zamachem. I to był początek jego walki o władzę.

Wprawdzie na krótko władzę w Doniecku przejął Dmitrij Trapieznikow, komendant polowy i współpracownik Zacharczenki, było jasne, że prawdziwy podział wpływów dopiero się zaczyna. I to Denis Puszylin, nie polowy komendant walczący na froncie z automatem w ręku, ale ubrany w garnitur polityk ma za sobą wsparcie Moskwy. A to jest najważniejszy atut.

Już 7 września Puszylin został tymczasowym przywódcą DRL. Jednocześnie zapowiedział start w wyborach 11 listopada. Potrzeba mu pełnej legitymizacji swojej władzy. Tyle, że jego rządy oznaczają rewolucję i zmianę warty wśród separatystów. Ostateczne przemodelowanie dotychczasowych stref wpływów i wprowadzenie ręcznego sterowania z Moskwy pod płaszczykiem „cywilizowania” i „umacniania” cywilnej władzy w Doniecku.

Akwizytor z piramidy

Denis Puszylin ma trzydzieści siedem lat i jest liderem nieuznawanego państwa, “wojennej republiki”. W jego życiorysie nic nie zapowiadało, że zrobi kiedykolwiek taką „karierę”. Jeszcze osiem lat temu, nie mogąc znaleźć pracy i miejsca w życiu, pochodzący z górniczej Makiejewki na Donbasie Puszylin dołączył do grupy polityczno-finansowych hochsztaplerów. W 2011 r. na Ukrainie pojawił się Siergiej Mawrodi, twórca piramidy finansowej w Rosji w latach 90. i człowiek, który oszukał miliony Rosjan. Na Ukrainie Mawrodi założył ruch MMM (skrót od My Mamy Marzenia). Coś w rodzaju partii politycznej, sekty, a także piramidy finansowej.

Puszylin zaangażował się w MMM. Był akwizytorem i naganiaczem szukającym chętnych do działania w ruchu i inwestowania w podejrzane operacje finansowe Mawrodiego. Puszylin wystartował nawet z list MMM w Kijowie w wyborach do ukraińskiej Rady Najwyższej. Srodze się rozczarował: dostał 77 głosów i zajął jedno z ostatnich miejsc w swoim okręgu.

Denis Puszylin był jednym z liderów ulicznych protestów przeciw władzy w Kijowie wiosną 2014r. Źródło:unian.net

Nową szansę dostał dopiero, kiedy wiosną 2014 r.w Doniecku wybuchło zorganizowane przez Rosjan separatystyczne powstanie. Puszylin został prawą ręką samozwańczego, „ludowego gubernatora” obwodu donieckiego, Pawła Gubariewa. Organizował antyukraińskie demonstracje.

Ale kiedy separatystyczne powstanie zmieniło charakter z ulicznych demonstracji na krwawą wojnę, Puszylin schował się w cień. Nastał czas wojennych komendantów, takich jak Igor Girkin, czy Aleksander Zacharczenko. Puszylin do nich nie należał: wolał gabinetowe intrygi i zabawę w fasadową „ludową demokrację”. Dlatego, kiedy na froncie trwały walki, on zmieniał stanowiska w imitujących struktury normalnej republiki instytucjach: deputowany, szef parlamentu, szef prezydium, tymczasowy „premier”. I jeździł nieustannie do Moskwy.

– Rosyjskie służby szukały takich ludzi: ambitnych, nie mających wiele do stracenia outsiderów – tłumaczy w rozmowie z belsat.eu Jurij Butusow, ukraiński ekspert ds. bezpieczeństwa z portalu censor.net i dodaje – Nie ma wątpliwości kto stoi za jego „karierą”.

Kiedy zaczęły się negocjacje pokojowe w Mińsku, to właśnie Puszylin został specjalnym wysłannikiem DRL. A to znak najwyższego zaufania za strony Kremla. Tam, gdzie w grę wchodziły dyplomatyczne negocjacje i dyskontowanie efektów operacji na Donbasie w polityce międzynarodowej, nie mogło być przypadkowego człowieka. Od dawna zresztą mówi się, że Puszylin jest całkowicie lojalny wobec moskiewskiego nadzorcy Donbasu, Władisława Surkowa. Ale Puszylin nie jest powiązany wyłącznie z Moskwą. Kilka dni temu musiał tłumaczyć się, że nie utrzymuje kontaktów z ukraińskim oligarchą Rinatem Achmetowem.

Natalia Nikonorowa, minister spraw zagranicznych tzw. DRL i negocjator w Mińsku zasłynęła roznegliżowanymi zdjęciami i pogłoskami, że jest kochanką Denisa Puszylina. Źródło: instagram

Eksperci uważają jednak, że to ludzie Achmetowa na samym początku jego separatystycznej kariery stawiali na Puszylina. Za osobę bardzo bliską Puszylinowi uznawana jest Natalia Nikonorowa. Kiedy ten niedawno został tymczasowym liderem DRL, Nikonorowa zajęła jego miejsce w Mińsku i jest stałym przedstawicielem Doniecka w negocjacjach z Ukrainą. Znana z odważnych zdjęć w sieci blondynka pełniła od kilku miesięcy funkcję tzw. ministra spraw zagranicznych DRL. W przeszłości natomiast pracowała dla powiązanych z Rinatem Achmetowem deputowanych.

Pozamiatać Donieck

Kilka dni temu ukraińska Służba Bezpieczeństwa (SBU) ujawniła nagrania podsłuchanej rozmowy w luksusowym hotelu w tureckiej Antalii. Aleksander Ławrientiew, jeden z najbliższych współpracowników Puszylina spotkał się 12 czerwca w hotelowej restauracji z dwójką tajemniczych mężczyzn. W rozmowie cała trójka narzeka na Aleksandra Zacharczenkę i jego ministra finansów Aleksandra Timofiejewa ps. „Taszkient”

– Wasze zadanie jest jasne, do września likwidujecie Zachara (Zacharczenkę – przyp. aut.), wywalacie Taszkienta, dajecie władzę Puszylinowi, uspokajacie te pocieszne bataliony i zmieniacie rząd – mówi na nagraniu jeden z mężczyzn do pomocnika Puszylina.

Później wydarzenia potoczyły się szybko. 31 sierpnia w restauracji „Separ” w Doniecku wybucha bomba i zabija Zacharczenkę, a ciężko rani „Taszkienta”.

Moment zamachu na Alaksandra Zacharczenkę w Doniecku

Rządzący donieckim biznesem i przemytem Timofiejew traci wpływy. Puszylin został tymczasowym szefem DRL, ale w nadchodzących wyborach z całą pewnością wygra i przystąpi do reorganizacji republiki.

– Puszylin był uznawany za jednego z ideologów tzw. „Noworosji” i teraz organizowane są wybory, żeby go legitymizować i posadzić do stołu negocjacji z Petrem Poroszenką – mówi Jurij Butusow. – Chodzi o wzmożenie nacisku na Kijów przed wyborami na Ukrainie – dodaje.

Puszylin nie będzie miał poważnych kontrkandydatów w wyborach. Właściwie konkurować z nim będą jedynie kandydaci techniczni. A ci, którzy cieszyli się rzeczywistą popularnością w Doniecku, zostali zneutralizowani. Aleksander Chodakowski, jeden z liderów pierwszej fali separatyzmu i popularny były komendant polowy, chciał wziąć udział w wyborach. Ale dziwnym trafem, kiedy jechał z Rosji do Doniecka zarejestrować swoją kandydaturę, na granicy zatrzymali go rosyjscy strażnicy graniczni.

W sobotę przepadła Jekaterina Gubariewa, była tzw. minister spraw zagranicznych DRL i żona Pawła Gubariewa, który chciał kandydować przeciw Denisowi Puszylinowi. Źródło: odsd.ru

Kandydować chce inny, popularny wiosną 2014 r. lider ulicznych protestów, Paweł Gubariew. W ubiegłą sobotę nagle zniknęła, prawdopodobnie porwana, jego żona Jekaterina Gubariewa. Była niegdyś pierwszym tzw. ministrem spraw zagranicznych DRL. Gubariewowie są wrogami i krytykami Puszylina.

Zresztą w Doniecku od czasu zamachu na Zacharczenkę trwa regularne polowanie na tych, którym nie podoba się zmiana władzy. Byli przyboczni Zacharczenki: Timofiejew „Taszkient” i Trapieznikow uciekli do Rosji. Ich ludzie muszą się pogodzić z nadejściem ery Puszylina. Ci, którzy się buntują, są oskarżani o spiskowanie i współudział w zamachu na Zacharczenkę.

Moskwa nie zamierza dać Puszylinowi całkowicie wolnej ręki. Doskonale rozgrywa donieckich separatystów i zawsze jednego szachuje innym. W Moskwie siedzi przecież zajadły krytyk władz w Doniecku, Igor Girkin ps. Striełkow. Ten były komendant separatystów ze Słowiańska zabitego Zacharczenkę nazywał sprzedajną prostytutką.

– Myślałem, że Zacharczenko to dno, a tu od spodu zastukał Puszylin – nie przebierając w słowach powiedział na swoim kanale na YouTube Igor Girkin.

Moskwa nie bez powodu trzyma u siebie Girkina i całą czeredę separatystów zbiegłych do Rosji po wewnętrznych kłótniach w Doniecku. Jakby co, zawsze ma długą ławkę rezerwową na wymianę.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności