Rosyjskie MSZ twierdzi, że NATO nie ma pomysłu na zakończenie kryzysu w relacjach dwustronnych. Jednak wiceminister Aleksandr Gruszko ma nadzieję, że do wojny Rosji z krajami Sojuszu nie dojdzie. 1 kwietnia br. o zawieszeniu do czerwca współpracy cywilnej i wojskowej z Rosją zdecydowali ministrowie spraw zagranicznych państw NATO podczas szczytu w Brukseli.
Wiceszef MSZ podkreślił, że współpraca Rosji i NATO w sferze cywilnej i wojskowej całkowicie ustała.
– NATO posunęło się bardzo daleko w prowokowaniu konfrontacji z Rosją i na razie nie widać, kiedy i gdzie weźmie górę zdrowy rozsądek. Paradoksem jest fakt, że stosunki Rosja-NATO przypominają akurat bardziej stan, w którym tworzyło się NATO – dodał.
Jego zdaniem obecny konflikt z Sojuszem jest najdłuższy w historii. Moskwa jednak, według jego relacji, zachowała kontakty z poszczególnymi krajami NATO.
– Jeżeli chodzi o konflikt zbrojny z NATO, to wszyscy trzeźwo myślący mają nadzieję, że do tego nie dojdzie. Jestem przekonany, że rozumieją to w Waszyngtonie i w Brukseli. Jednak w dzisiejszej sytuacji wzrasta ryzyko wystąpienia nieprzewidywalnych incydentów, nieprawidłowo zrozumianych zamiarów. Trzeba się ich wystrzegać – dodał Aleksandr Gruszko.
Dyplomata uważa, że do odnowienia współpracy z NATO może dojść na drodze ustanowienia strategicznego partnerstwa, tak jak to miało miejsce w 2010 r. na szczycie w Lizbonie.
Gruszko podkreślił, że Rosja nie zamierza brać udziału w wyścigu zbrojeń z NATO, które według niego wydało na obronę 22 razy więcej środków niż Rosja – ok. 1 tryliona dolarów. Zdaniem wiceministra wzrost budżetów wojennych krajów Sojuszu to efekt rozdmuchiwania „mitycznego zagrożenia ze Wschodu”.