Podczas wczorajszych obchodów Dnia Zwycięstwa w Petersburgu, od portretów radzieckich weteranów wyraźnie odróżniało się jedno zdjęcie.
Wymyślona kilka lat temu w Rosji akcja „Nieśmiertelny Pułk” w założeniu miała upamiętniać poległych podczas wojny żołnierzy Armii Czerwonej oraz weteranów tzw. Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Rosjanom zaproponowano, aby przynosili na demonstracje portrety swoich ojców i dziadków, którzy wnieśli wkład w zwycięstwo.
Aby nadać akcji bardziej masowy charakter, portrety często przygotowuje się zawczasu, a potem są one po prostu rozdawane przypadkowym uczestnikom. Niektórzy zwyczajowo przynoszą też ze sobą portrety Stalina i Lenina.
Na zdjęciach z wczorajszego przemarszu „Nieśmiertelnego Pułku” w Petersburgu białoruski historyk Ihar Mielnikau dostrzegł jednak niezwykły portret. To zdjęcie żołnierza w polskim mundurze, ale umieszczone w standardowej oprawie: z gwiazdą czerwoną, sierpem i młotem oraz z tzw. wstęgą św. Jerzego. Rosyjski podpis pod zdjęciem wyjaśnia, że został na nim uwieczniony „Aleksander Pietrowicz Boryczewski”. Portret niósł jeden z uczestników akcji.
– Nie zwracajcie uwagi na wstążkę w kolorze stonki. Na zdjęciu jest Białorusin, żołnierz Wojska Polskiego, dla którego wojna zaczęła się we wrześniu 1939 roku – komentuje swoje “odkrycie” Mielnikau.
„Wstążka w kolorze stonki” to ironiczne odniesienie właśnie do wstęgi św. Jerzego. Niegdyś używana w carskiej armii, potem stała się atrybutem rosyjskich formacji kolaborujących z Niemcami. Ostatnio zaś stała się nieodłącznym atrybutem separatystów z Donbasu oraz zwolenników „russkiego mira”.
cez/belsat.eu