Rodzinny biznes od stu lat – pod Mohylewem do dziś ręcznie produkują walonki – tradycyjne filcowe obuwie zimowe FOTOREPORTAŻ


Już w XVIII i XIX wieku okolice Mohylewa słynęły z produkcji czapek i walonek – filcowych butów, które doskonale chronią od mrozu. W drugiej połowie XIX w. swoim mistrzostwem zasłynęli rzemieślnicy z wiosek z okolic wsi Drybin. Nazywano ich „drybińskimi szapowałami” – a zajmowali się m.in. produkcją magierek – czapek o wyglądzie kołpaka lub uciętego stożka, które cieszyły się wielkim powodzeniem wśród białoruskiej szlachty i ludu. Zajmowali się też produkcją filcowych walonek i rękawic. Słowo walonek pochodzi od rosyjskiego słowa „walajat’ ” – czyli walić, ubijać.

Wełna jest surowcem lekkim, który można nosić ze sobą. Drybińscy producenci byli znani z tego, że mogli zajmować się produkcją bezpośrednio u klienta, dlatego wędrowali od wsi do wsi nie tylko na Białorusi, ale docierali też do Rosji.

Szapowałowie tworzyli również prawdziwą subkulturę posługująca się osobliwym żargonem. „Katrusznicki lemez” – składał się z tysiąca mało zrozumiałych dla postronnych słów i stanowił tajną mowę, w której porozumiewali się wędrowni rzemieślnicy.

Niektórzy rosyjscy badacze twierdzą, że przodkowie białoruskich szapowałów przyszli na tereny Mohylewszczyzny z północnej Rosji i przynieśli ze sobą umiejętności obróbki filcu.

Tutejsi szapowałowie stosują ręczną technologię i do produkcji filcu nie używają dodatków chemicznych. Dzięki tym ekologicznym metodom walonki nie wywołują alergii i są po prostu ładniejsze od tych wytwarzanych przemysłowo.

Wyrobem walonków zajmowali się dziadkowie i pradziadkowie rodziny Ziulikowych. I do dziś obróbką filcu zajmują się wszyscy jej członkowie. Tak jak np. 85-letni dziadek Uładzimir, który mimo swojego wieku lubi zażywać kąpieli w przeręblu.

Walancin syn Uładzimira i jego żona, na których barkach spoczywa prowadzenie biznesu, podróżują po całej Białorusi w poszukiwaniu odpowiedniego surowca.

Wyrób walonków jest głównie pracą ręczną. Ziulikowowie posługują także wiekową maszyną służącą do czyszczenia i formowania rulonu sfilcowanej wełny, z którego po wielu zabiegach powstaną nowe walonki.

Potem wełna poddawana jest kąpieli w gorącej wodzie z mydłem, podczas której usuwa się tłuszcz i twardą sierść. Walonki formowane są tak, by jak najlepiej pasowały do stopy zamawiającego. Potem do cholewy wkłada się drewnianą formę, którą Walancin przygotowuje sam z kilku specjalnych kawałków drewna. Dzięki temu nadaje butowi bardziej subtelną formę. Odstające fragmenty sierści usuwa się przy pomocy palnika i szczotki. Następnie walonek trafia do pieca na suszenie. Walonki, które przepuszczają wodę nosi się zazwyczaj razem z krótkimi kaloszami.

Rodzina Ziulikowych nie żyje jedynie tradycją i przystosowuje się do zmieniających się czasów. Organizuje np. warsztaty produkcji wyrobów z filcu i otworzyła  gospodarstwo agroturystyczne we wsi Pokucie pod Drybinem.

Przy gospodarstwie, w starej wiejskiej chacie działa muzeum filcowego rzemiosła, w którym na żywo można obejrzeć, a nawet samemu ubić sobie walonki.

AC/JB/belsat.eu/pl/

Aktualności