Orban na Kremlu chwali Putina i prosi o gaz


Viktor Orban przyleciał dziś do Moskwy jako sojusznik, ale i petent Władimira Putina. Węgierski premier kolejny raz wyłamuje się z europejskiej solidarności wobec Rosji.

Wczoraj węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto przygotowywał w Moskwie grunt pod dzisiejszą wizytę premiera Viktora Orbana na Kremlu. Szef węgierskiej dyplomacji uradował kremlowskich dygnitarzy apelując o zniesienie europejskich sankcji dla Rosji. To była tylko zapowiedź tego, jakie pochwały i obietnice przywiezie dziś do Moskwy Viktor Orban.

Dzisiejszą, do tego roboczą wizytę Orbana przyćmiła wprawdzie sprawa strąconego w rejonie Syrii rosyjskiego samolotu. A i samo spotkanie obyło się bez fajerwerków. Viktor Orban rozmawiał z Władimirem Putinem głównie o sprawach gospodarczych. M.in. prosił Putina o doprowadzenie rosyjskiego gazociągu „Turecki potok” na Węgry. Relacje Budapesztu i Moskwy już dawno jednak wyszły poza kwestie gospodarcze. Węgry są dziś najbliższym politycznie sojusznikiem Rosji w Europie, a w UE lobbują na rzecz zniesienia antyrosyjskich sankcji i zbiorowej amnezji wobec agresji Rosjan na Ukrainie.

Atomowi sojusznicy

Viktor Orban nie od razu został przyjacielem Putina. Do Rosji zbliżyły go dwie rzeczy: poszukiwanie przeciwwagi dla Europy, z którą się kłócił, oraz sieć gospodarczych interesów, którymi Rosjanie opletli Węgry. Prawdziwy zwrot w polityce Orbana zaczął się w latach 2012-13. To wtedy na Węgrzech pojawił się ponownie Klaus Mangold, niemiecki przedsiębiorca i lobbysta rosyjskich interesów w europejskim biznesie. Wcześniej Mangold zarządzał wielkimi koncernami: Daimlerem, siecią handlową Quelle i pracował już na Węgrzech. Osobiście zna Władimira Putina i czołowych rosyjskich oligarchów.

Atomowa elektrownia w węgierskim Paks jest największą inwestycją rosyjską w Europie. Źródło: instagram

W Niemczech Mangold nazywany jest „Herr Russland”, czyli „Pan Rosja”. W tym czasie Rosjanie zaczęli badać Węgry. Potrzebny był im sojusznik w Europie Środkowo-Wschodniej, umacniali więc wpływy na Słowacji i w Czechach, ale mieli problem z Polską. A rozgrywka toczyła się m.in. o rosyjskie projekty energetyczne: gazociągi Nord Stream II i South Stream. „Herr Russland” został specjalnym lobbystą Orbana ds. relacji gospodarczych z Niemcami i Rosją. Na efekty nie trzeba było długo czekać.

Gazprom wciąż liczy budowę gazociągów przez Bałkany, a Węgry są ważnym sojusznikiem rosyjskiego gazowego giganta. Źródło: breuguelenergy.com

W sierpniu 2013 r. Viktor Orban potajemnie spotkał się w Budapeszcie z Siergiejem Kirijenką, ówczesnym szefem Rosatomu, czyli rosyjskiej energetyki atomowej. Orban obiecał Kirijence, że Rosatom rozbuduje węgierską elektrownię w Paks. Rosjanie zaczęli już budowę. Moskwa ją finansuje i pożycza Węgrom 10 mld. euro. 5 mld. ma być tzw. offsetem dla węgierskich firm.

– Mówiąc wprost, Rosjanie potrafią korumpować, ale Rosja weszła na Węgry na zaproszenie Orbana i dziś jego związek z Putinem wykracza daleko poza tzw. pragmatyzm i interesy gospodarcze – mówi Biełsatowi Lorant Gyori z budapesztańskiego Political Capital Institute.

Kiedy Węgrzy chwycili rosyjską przynętę współpracy gospodarczej, zaczął się zwrot w ich polityce zagranicznej. Viktor Orban został serdecznym przyjacielem Władimira Putina.

Przyjaciele na zawsze

W składanych co roku życzeniach noworocznych Putin zawsze znajduje kilka ciepłych słów specjalnie dla węgierskiego premiera. Uniwersytet w węgierskim Debreczynie przyznał Putinowi tytuł doktora honoris causa. Orban co roku gości Putina w Budapeszcie i krytykuje unijne sankcje nałożone na Rosję.

W ubiegłym roku rosyjski prezydent przyjechał nawet dwa razy. Druga wizyta, w sierpniu była zaskoczeniem nawet dla węgierskiego MSZ. Moskwa dość arogancko i wbrew zasadom dyplomacji poinformowała, że Putin przyjedzie na organizowane w Budapeszcie mistrzostwa świata w dżudo zaledwie na kilka dni wcześniej. Mimo to Orban przyjął go z pompą i najwyższymi honorami.

– Dzisiaj przyjechałem podziękować Panu za całą tą wspaniałą pracę, jaką razem wykonaliśmy w ostatnich latach – tak mówił dzisiaj Viktor Orban do Władimira Putina na Kremlu.

Budapeszt bezkrytycznie popiera rosyjskie projekty energetyczne i wręcz chełpi się wymianą handlową z Rosją. Wczoraj minister Peter Sziijjarto chwalił się, że obroty handlowe Węgier i Rosji wzrosły 0 30 proc., do 5,5 mld. dolarów. Orbana do Putina jeszcze bardziej zbliżyła rewolucja i konflikt na Ukrainie w 2014 r., oraz kryzys migracyjny z 2015 r. Kiedy Rosja zajęła ukraiński Krym i interweniowała na Donbasie, Węgry zajęły najbardziej w Europie sceptyczne stanowisko wobec krytyki Moskwy i sankcji.

Otaczanie Ukrainy

Węgrzy od dawna już nie mieli dobrych relacji z Ukrainą. Na Zakarpaciu, przygranicznym regionie Ukrainy wciśniętym między Słowację, Węgry i Rumunię, mieszka spora, 150-tysięczna mniejszość węgierska. Większość z zakarpackich Węgrów zamieszkuje zwarcie wsie i miasteczka przy granicy ze „starą ojczyzną”. Budapeszt, od dawna prowadząc politykę wspierania mniejszości, rozdawał rodakom węgierskie paszporty.

Węgierscy nacjonaliści z partii Jobbik od dawna drażnią Ukrainę głosząc, że Zakarpacie jest węgierskie. Źródło: antikor.com.ua

Co gorsze – węgierska, nacjonalistyczna partia Jobbik podburzała mniejszość węgierską przeciw Ukrainie. W czasie rewolucji na kijowskim Majdanie i tuż po niej, na Zakarpaciu działali prowokatorzy. Zarówno z węgierskiej, jak i ukraińskiej strony dochodziło do niszczenia pomników, krążyły pogłoski o oderwaniu Zakarpania od Ukrainy przez Węgrów.

– Polać pomnik farbą bardzo łatwo, wystarczy wynająć dwóch, trzech oprychów, a potem zrzucić winę na nacjonalistów kolportując fałszywe informacje w internecie – opowiada Belsatowi Pawło Homonaj, ukraiński aktywista z Zakarpacia. – Rosjanie robią to w naszym regionie intensywnie od dwóch lat. Niestety Węgrzy łapią się na te proste numery i faktycznie występują jako sojusznicy rosyjskiej polityki wobec Ukrainy.

W ten sposób nakręcała się spirala antyukraińskich nastrojów na Węgrzech. Sprzyjają jej węgierskie media prorządowe, które o Ukrainie mówią praktycznie w ten sam sposób, jak rosyjskie stacje telewizyjne.

Powrót Gagarina

W 2017r. w Asotthalom, niewielkim miasteczku na południu Węgier Laszlo Toroczkai, burmistrz z radykalnie nacjonalistycznego Jobbiku wprowadził zakaz wstępu dla gejów i muzułmanów. Sąd w Budapeszcie uznał, że zakaz jest niezgodny z prawem. Ale Budapeszt nic już nie zrobił, kiedy Toroczkai odsłonił w Asotthalom tablicę ku czci Jurija Gagarina i nazwał jego imieniem jedną z ulic. Obecny był rosyjski konsul, a media w Moskwie wpadły w euroforię. Po raz pierwszy od upadku komunizmu w kraju Europy Środkowej nie likwiduje się pomników i ulic sowieckich bohaterów, ale stawia nowe.

W Assothalom, po raz pierwszy na Węgrzech od upadku komunizmu uczczono Jurija Gagarina. Źródło: sme.sk

Pod koniec 2015 r. M1 – główny państwowy kanał telewizyjny, uruchomił nadawany po rosyjsku przez godzinę dziennie blok informacyjny. Jest to o tyle dziwne, że mało Węgrów mówi po rosyjsku, a nad Dunajem nie ma znaczącej mniejszości rosyjskiej. Ten sam kanał i inne, kontrolowane przez rząd, całkiem swobodnie przekazują w wiadomościach rosyjską wizję świata. Tak samo, jak propagandowe, kremlowskie stacje mówią o zachodnim spisku, który wywołał rewolucję na Ukrainie.

Sieją wątpliwości i spiskowe teorie na temat zestrzelonego nad Donbasem malezyjskiego samolotu, czy przyznają słuszność aneksji Krymu. I straszą muzułmańskim najazdem na Europę. A dziś przedstawiają wizytę Viktora Orbana w Moskwie, jako pełne pragmatyzmu, gospodarskie spotkanie dwóch starych przyjaciół. Dość podobnie, jak relacjonują tego typu spotkania swoich przywódców telewizje z Rosji, Białorusi, czy Kazachstanu.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Inne teksty autora:

Wiadomości
Rosja oskarżyła Ukrainę o strącenie malezyjskiego boeinga MH17
2018.09.17 15:23
Wiadomości
Putin nie bez powodu kpi z Brytyjczyków pokazując dwóch turystów z wywiadu wojskowego w telewizji
2018.09.14 15:04
Aktualności