Białoruska laureatka nagrody Nobla Swiatłana Aleksijewicz udała się dziś na przesłuchanie do Komitetu Śledczego. Jest świadkiem w sprawie opozycyjnej Rady Koordynacyjnej, w której prezydium zasiada.
Prokurator generalny Białorusi oświadczył wcześniej, że Rada Koordynacyjna dąży do siłowego przejęcia władzy i polecił wszczęcie dochodzenia w tej sprawie. Wczoraj przesłuchany został członek prezydium Rady Paweł Łatuszka , były dyrektor teatru narodowego, a wcześniej minister kultury i ambasador w Polsce i Francji. Po wyjściu z Komitetu Śledczego powiedział, że przesłuchanie było przeprowadzone prawidłowo, ale jest to forma wywierania presji. Tego samego dnia skazano dwoje członków prezydium Rady – Wolhę Kawalkową i Siarhieja Dyleuskiego.
Dziś zeznawać w sprawie Rady miała z kolei Swiatłana Aleksijewicz. W drodze do prokuratury towarzyszyli jej inni członkowie prezydium RK oraz zwolennicy zmian na Białorusi.
Po wyjściu z Komitetu Śledczego powiedziała, że skorzystała z prawa do nieświadczenia w swojej sprawie i odmówiła składania zeznań. Zachowała status świadka w dochodzeniu dotyczącym utworzenia opozycyjnej Rady Koordynacyjnej.
Na dwie godziny przed przesłuchaniem noblistka rozmawiała z Radiem Swaboda, któremu podkreśliła, że obecnie władze Białorusi mogą z przedstawicielami społeczeństwa rozmawiać tylko o rozpoczęciu dialogu.
– Będę mówiła to samo, co inni członkowie Rady. Że powstała ona w celu pokonania kryzysu politycznego w naszym kraju i dla zjednoczenia ludzi. Żebyśmy jako społeczeństwo nie podzielili się i nie stanęli na krawędzi wojny domowej. Takie było nasze jedyne życzenie. I wszystko to jest zgodne z prawem.
Noblistka zastanawia się, skąd w Białorusinach w mundurach pojawiło się tyle nienawiści i brutalności – podczas pacyfikacji protestów skatowali setki osób. Podkreśla przy tym, że zakochała się Białorusinach pokojowo walczących o swoje prawa, stając się przy tym narodem.
– Na moich oczach powstaje naród. Zawsze mówili, że Białorusini to “niedonaród”, mówiący “niedomową”. A oto naród wyszedł na ulice i zadziwił cały świat. Pokazał swoją godność, swoje pragnienie wolności. Zakochałam się w swoim narodzie.
Noblistka zwróciła się też do zwolenników Alaksandra Łukaszenki, uczestniczących w wiecach poparcia urzędującego prezydenta.
– Jesteśmy jednym narodem. Musimy ze sobą rozmawiać i dojść do jakiegoś porozumienia. Poza wolnością, innej drogi nie ma. Musimy przestać być zakładnikami przeszłości. Podobało mi się, że podczas ostatnich wieców ludzie nieśli zarówno flagi biało-czerwono-białe [narodowe – przyp.red.], jak i czerwono-zielone [państwowe – przyp.red.]. Wiele osób je niosło, by pokazać, że powinniśmy być razem.
Swiatłana Aleksijewicz skomentowała też pojawienie się Alaksandra Łukaszenki przed pałacem prezydenckim z automatem w ręku.
– Uważam, że jeśli jest on niezdolny do negocjacji, to może chociaż świat jest w stanie zmusić go do rozmów. Do zrozumienia, jak poważna jest sytuacja w kraju i że to ważniejsze od jego samolubstwa, jego rodziny. Dla niego to też ważne, jak zostanie zapamiętany przez historię.
Pisarka uważa, że jeśli Białorusini sami nie skłonią prezydenta do negocjacji, powinien im w tym pomóc świat, może nawet Rosja.
– Chciałabym, by świat znalazł formę dialogu z nim. Może nawet z udziałem Putina. Wydaje mi się, że to jest jedyny człowiek, którego on słucha. Dziś rozmawiać możemy tylko o negocjacjach. Inaczej wpadniemy w otchłań.
Na Białorusi od 18 dni trwają protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów. Według oficjalnych wyników, wygrał je Łukaszenka, jednak w komisjach, w których byli obserwatorzy i według alternatywnej platformy liczenia głosów, zwyciężyła Cichanouskaja.
pj/belsat.eu