Niemiecki biznes i politycy chcą dogadać się z Rosją


Mimo europejskich sankcji niemieckie inwestycje w Rosji są największe od dekady. Niemieccy politycy szukają sposobu na nowe otwarcie w relacjach z Władimirem Putinem.

Zgodnie z najnowszymi danymi Rosyjsko-Niemieckiej Izby Handlowej niemieckie firmy zainwestowały w ubiegłym roku w Rosji 3,3 mld euro. To najwięcej od ponad dekady. A więc od czasów sprzed aneksji Krymu i wprowadzenia ograniczeń we współpracy gospodarczej z Rosją. Również wymiana handlowa Niemiec i Rosji rośnie. W ubiegłym roku osiągnęła niemal 62 mld euro. Czyli o 8 proc. więcej niż rok wcześniej. To wciąż niemal dwa razy mniej od obrotów polsko-niemieckich, ale w Niemczech bardzo żywy jest wpływający na decyzje polityczne mit ogromnego i przynoszącego gigantyczne zyski rosyjskiego rynku. W Niemczech narasta oddolna presja, by odejść od antyrosyjskich sankcji i sformułować nowe relacje z Władimirem Putinem.

Demokracja vs. biznes

Ostatnie forum „Dialogu Petersburskiego” (cykliczna impreza zapoczątkowana jeszcze w 2001 r. w Petersburgu przez Putina) zorganizowane było w Niemczech, pod Bonn. Wprawdzie nie było tam czołowych polityków z Berlina, ale w dniach 18-20 lipca i tak je odwiedziła spora delegacja niemieckich biznesmenów, lobbystów i ekspertów. Mottem spotkania było: „Współpraca jako motyw przewodni pokojowej Europy, wkład społeczeństw obywatelskich Rosji i Niemiec”. To właśnie w kuluarach forum w Bonn wykuwała się idea, by znieść wizy do UE dla młodych Rosjan (do 25 lat).

– W tym samym czasie, kiedy Niemcy zastanawiali się nad wkładem Rosji w społeczeństwo obywatelskie Europy, władze na Kremlu nie dopuściły opozycji do wyborów w Moskwie – mówi w rozmowie z belsat.eu Aleksandr Baunow z moskiewskiej fundacji Carnegie. – Dajmy sobie spokój z wartościami i polityką, bo tu chodzi tylko o biznes.

Niemieccy przedsiębiorcy potrafili się dostosować do rzeczywistości sankcji. Po 2014 r. ograniczenia dotknęły energetyki, sektora obronnego i częściowo finansów. Ale poza newralgicznymi sektorami współpraca kwitnie. Korzystają obie strony: niemieckie firmy poszukują pola ekspansji. Z drugiej strony Rosja bardzo potrzebuje zastrzyku nowych technologii i długoterminowych inwestycji.

Zatrzymywana na Bałtyku m.in. przez Danię i Polskę budowa drugiej nitki gazociągu Nord Stream jest najważniejszym niemiecko-rosyjskim projektem gospodarczym. Źródło: (Credit Image: © Nord Stream Ag/Russian Look via ZUMA Wire)

Rosyjskim władzom nie chodzi tu o same pieniądze, ale np. o to, że niemieckie inwestycje w nowe fabryki oznaczają napływ specjalistów: inżynierów i menedżerów. Dla wciąż zacofanego rosyjskiego przemysłu taki napływ know-how jest bezcenny. Kiedy wiosną Władimir Putin otwierał uroczyście nową fabrykę Mercedesa pod Moskwą, dużo mówił o perspektywach współpracy z niemieckimi firmami.

„Obecnie żadna z inwestycji (niemieckich) nie narusza litery prawa, ani sankcji w przypadku których Berlin i Paryż odegrały zasadniczą rolę w ich sporządzeniu i utrzymaniu” – pisał Financial Times.

Jeszcze w czerwcu przywódcy Niemiec i Francji głosowali za przedłużeniem sankcji.

Precz z ograniczeniami

Sankcje zaczynają coraz bardziej uwierać niemiecki biznes. Pod koniec czerwca Rosyjsko-Niemiecka Izba Handlowa przeprowadziła sondaż wśród 141 przedsiębiorców. Zdecydowana większość z nich uznała, że takie działania rosyjskich władz, jak aresztowanie inwestora Michaela Calviego nie wpływają na ich biznesowe plany. Niemieccy przedsiębiorcy w sondażu wypowiedzieli się również za tym, by kanclerz Angela Merkel aktywniej angażowała się w gospodarcze relacje Niemiec i Rosji. Czyli mówiąc wprost: lobbowała za zniesieniem ograniczeń. Jednocześnie niemieccy biznesmeni uznali, że europejskie i amerykańskie sankcje źle wpływają na ich interesy w Rosji. Sondaż to nie jedyny, otwarcie wyrażany nacisk na zmianę polityki wobec Kremla.

W najnowszym numerze tygodnika Der Spiegel opisana jest sytuacja we wschodnich landach przed zbliżającymi się we wrześniu wyborami do lokalnych landtagów w Saksonii i Brandenburgii. Okazuje się, że aż ¾ mieszkańców tych landów chciałoby poprawy relacji z Rosją. Za zniesieniem sankcji są premierzy Saksonii Michael Kretschmer i Dietmar Woidke z Branderburgii, a także politycy z Meklemburgii-Pomorza Przedniego i Turyngii. Przy czym nie ma znaczenia przynależność partyjna. Za zmianą kursu wobec Putina są zarówno politycy rządzącej CDU, jak i SPD ze wschodnich landów. W nadchodzących wyborach będą się na prorosyjskie hasła licytować z otwarcie sympatyzującą z Moskwą populistyczną Alternatywą dla Niemiec, wyjątkowo popularną w landach byłego NRD.

– Putin i jego lobbyści w Niemczech skutecznie potrafili zbudować mit wielkiego i niezaspokojonego rynku rosyjskiego i znaleźli odbiorcę, którego najłatwiej mamić tym mitem: zwykłego, niezorientowanego w rzeczywistości gospodarczej Niemca – tłumaczy Aleksandr Baunow.

Oczywiście ważną rolę w przekonywaniu niemieckich przedsiębiorców odgrywają wpływowi lobbyści, tacy jak Gerhard Shroeder, Mattias Warnig, Aleksander Rahr, czy Ronald Pofalla (współorganizator forum dialogu w Petersburgu i jeden z bliskich współpracowników Angeli Merkel). Ale teraz to wyborcy, związki zawodowe i partyjne doły wywierają największy nacisk na rząd w Berlinie. Wszyscy chcą, by dogadać się z Putinem.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności