Białoruś rozpoczęła własne kontrole laboratoryjne rosyjskiej ropy, która trafia do rurociągu Przyjaźń – poinformował operator rurociągu firma Homeltransnafta. Ma to zapobiec ewentualnej powtórce z zanieczyszczenia systemu przesyłowego, do której doszło w kwietniu.
Od 1 sierpnia Homeltransnafta Przyjaźń (operator południowego odcinka Przyjaźni na Białorusi) przeprowadza własne testy ropy płynącej z Rosji na zawartość chlorków organicznych.
W komunikacie przedsiębiorstwo poinformowano o utworzeniu przy leżącym najbliżej rosyjskiej granicy węźle Homel dodatkowego stanowiska laboranta, który przeprowadza badania próbek surowca.
– Sytuacja związana z zanieczyszczoną ropą z Rosji, do której doszło w kwietniu tego roku, wniosła pewne korekty do naszego podejścia do kwestii bezpiecznego i solidnego działania białoruskiego odcinka rurociągu Przyjaźń – powiedział Andrej Wiaryha, wicedyrektor przedsiębiorstwa.
Trwają też rozmowy z państwowym koncernem Biełnaftachim w sprawie utworzenia dodatkowych węzłów kontroli ilości i jakości ropy na granicy z Rosją i z Polską. Wcześniej zapowiadano, że taki punkt kontroli na granicy Rosji i Białorusi może pojawić się w 2021 r., a dyrektor Wiaryha przyznał, że gdyby podobny punkt kontrolny już istniał, nie doszłoby do zanieczyszczenia całego systemu w kwietniu. Spowodowało ono straty operatorów i producentów paliw na Białorusi, ale także u dalszych odbiorców, m.in. w Polsce i na Ukrainie.
W czerwcu dyrektor Homeltransnafty Aleh Barysienka poinformował, że po kwietniowym kryzysie Białoruś prosiła Rosję o wprowadzenie kontroli jakości surowca na granicy, ale „spotkało się to z kategorycznym sprzeciwem”. W związku z tym strona białoruska zaczęła się przygotować do rozpoczęcia samodzielnych kontroli.
cez/belsat.eu wg PAP