Według ministra spraw zagranicznych Uładzimira Makieja, niektórzy dyplomaci rozpowszechniają antypaństwowe informacje, w tym w portalach społecznościowych. Nie podał jednak żadnych konkretnych przykładów.
W czasie posiedzenia Rady Stałych Przedstawicieli Wspólnoty Niepodległych Państw Uładzimir Makiej powiedział, że władze na razie nie reagują na te działania.
– Ale możecie być pewni, że damy konkretną, przedmiotową i ostrą ocenę takich faktów – dodał.
Według ministra spraw zagranicznych, dyplomaci powinni działać na rzecz “zbliżenia krajów i narodów”.
– Jeśli ambasador jednoznacznie zajmuje stanowisko skierowane przeciwko władzy kraju, w którym się znajduje, to znaczy, że nie powinien on zajmować tego stanowiska – zaznaczył Makiej.
Minister dodał, że już wcześniej Białoruś zetknęła się z próbami zaangażowania obcych krajów w jej sprawy wewnętrzne. Dyplomaci mieli nie tylko apelować o udział w demonstracjach, ale i na nie przychodzić. Według Uładzimira Makieja, sytuacja przypomina ostatnie wydarzenia w Moskwie. Amerykańska ambasada opublikowała przed sobotnim protestem zwolenników Aleksieja Nawalnego ostrzeżenie dla swoich obywateli, gdzie i kiedy odbędą się manifestacje. Strona rosyjska oceniła to jako zachęcanie do udziału w protestach.
Minister spraw zagranicznych powiedział też, że zmiany na Białorusi powinny przebiegać stopniowo, a nie w wyniku rewolucji.
– Sankcje, zabrać, zniszczyć, zetrzeć i tak dalej. Ja to nazywam oburzającą demokracją. […] Znając wiele osób, które są tam za granicą i wiedząc, co oni mówią i proponują Białorusi i Białorusinom, jestem pewien, że to jeśli ci ludzie dojdą do władzy to będzie faszyzująca demokracja – dodał.
Dziś o domniemanym zagrożeniu ze strony zagranicy mówił także Alaksandr Łukaszenka. Jego zdaniem, przygotowywano grupy bojówkarzy, którzy “próbowali wysadzać domy i ulice”.
pp/belsat.eu wg Biełta