Na Białorusi, której władze przez od marca ukrywają skalę pandemii, oficjalnie rozpoczął się szczyt zachorowań. Potrwa przynajmniej półtora miesiąca – oświadczył dziś minister zdrowia Dzmitryj Piniewicz.
– W celu wstępnej oceny stanu epidemii obserwujemy, jak wszyscy, liczbę zakażonych. Ale nie jest to dla nas główny wskaźnik. Jest nim liczba chorych z zapaleniami płuc, szczególnie tymi związanymi z covidem. Na szczęście nasze prognozy na razie sprawdzają się – we wszystkich regionach doszliśmy do szczytu. Niestety, wskaźniki są dość wysokie i myślimy, że takie liczby będą jeszcze przynajmniej półtora miesiąca. Ale bardzo ważnym faktem jest, że te szczyty nie są na tyle wysokie, na ile mogły by być – powiedział Dzmitryj Piniewicz cytowany przez agencję Biełta.
Minister podkreślił, że mimo wysokiego obciążenia systemu ochrony zdrowia z powodu pandemii, na Białorusi nie przestano udzielać specjalistycznej pomocy medycznej. Zauważył, że w przeciwieństwie do wiosny, dla chorych z koronawirusem nie przeznaczono obecnie “ani jednego łóżka onkologicznego, w pełni działa też traumatologia”.
– Specjalistyczna pomoc medyczna została przekierowana do dużych centrów, które w żadnym stopniu nie zostały przekształcone do celów walki z pandemią – podkreślił.
Dzmitryj Piniewicz zauważył, że pandemia na Białorusi nie skończy się jutro: druga fala ma zacząć spadać dopiero latem.
– Przynajmniej do czerwca będziemy żyć w warunkach wysokiej intensywności pandemii, dopóki Covid-19 nie stanie się chorobą sezonową – powiedział.
Z kolei rządzący krajem Alaksandr Łukaszenka odwiedził dziś cztery szpitale walczące z pandemią. Jeszcze niedawno nazywał ją “koronapsychozą” i jako najlepsze remedium zalecał hokej, pracę w polu, wódkę i ser. Na jego polecenie w kraju nie wprowadzono kwarantanny – argumentował, że Białorusi na to nie stać. Dopiero niedawno w kraju wprowadzono obowiązek noszenia maseczek.
Oficjalnie od początku pandemii na Białorusi zarejestrowano 162 148 zakażonych, z czego 1 853 w ciągu ostatniej doby. 139 785 osób uznano za wyleczne, z czego w ciągu ostatniej doby wypisano ze szpitali 1 321 osób. Od początku roku w kraju z powodu koronawirusa zmarło 1 273 osób, z czego 10 w ciągu ostatniej doby. Łącznie wykonano 3 625 620 testów (przy 9,5 miliona mieszkańców), a w ciągu ostatniej doby przetestowano 16 103 osób.
Jednak białoruscy medycy przekazują anonimowo mediom, ze skala pandemii jest znacznie większa, a statystyki są sztucznie zaniżane i fałszowane. M.in. część chorych na zapelenie płuc nie jest kierowana na testy, by nie wykryły one obecności koronawirusa. A dzienna liczba ofiar jest całkowicie sprzeczna z prawdą – od marca wzrasta ona stopniowo od 2 do 10 zmarłych na dobę.
Ignorowanie pandemii przez białoruskie władze i ukrywanie jej skali (oficjalna dzienna liczba ofiar nie przekracza 10) jest jednym z powodów masowych demonstracji, które rozpoczęły się po sfałszowaniu wyborów prezydenckich. Białorusini protestują przeciwko władzy, która ich okłamuje i nie broni przed koronawirusem.
pj/belsat.eu