Po wojnie polsko-bolszewickiej jej uczestnicy dostawali w nagrodę działki rolne na wschodnich rubieżach II Rzeczypospolitej. Jednym z nich był prapradziadek Mateusza Morawieckiego, który osiadł pod Dokszycami, dziś małym miasteczku leżącym na północnym wschodzie Białorusi.
Historię rodziny osadnika wojskowego Wincentego Pilarskiego zbadał miejscowy krajoznawca Kastuś Szytal, z którym wybraliśmy się na wędrówkę śladami międzywojennych kolonistów.
Dawna folwarczna wieś Janki leży tuż pod Dokszycami, rejonowym miasteczkiem w obwodzie witebskim. Wiadomo, że w 1640 roku Józef Korsak, wojewoda mścisławski i starosta dziśnieński, właściciel wschodniej części miasteczka Głębokie, przekazał Janki głębockim karmelitom bosym. W skład folwarku wchodził też browar i potasznia, w której w procesie spalania drewna uzyskiwano sole potasowe.
Dwa wieki później, po zdławieniu powstania listopadowego, władze carskie zintensyfikowały proces zamykania klasztorów i przejmowania kościelnych gruntów. Za wspieranie powstania swój majątek stracili też głęboccy karmelici. W 1842 roku na rzecz rosyjskiego Skarbu Państwa odebrano im 11 folwarków, liczących razem 67 wsi, w których było 800 domów i 2533 poddanych. Wraz z 14 młynami dobra te przynosiły rocznie 12 785 rubli i 83 kopiejek dochodu. Wywłaszczeni zakonnicy otrzymali w zamian dożywotnią roczną pensję w wysokości 40 rubli. W czasie powstania styczniowego w 1864 roku klasztor w Głębokiem został zlikwidowany przez władze carskie za “czytanie odezw powstańczych i przyjmowanie przysięgi”.
Przez prawie trzy dekady folwark Janki był własnością państwa. W 1870 roku został przekazany carskiemu urzędnikowi Orskiemu “za zasługi dla państwa rosyjskiego”. Sto lat temu, w 1920 roku, należał do jego spadkobierczyni Anny Orskiej.
Po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej wieś znalazła się po polskiej stronie, jedynie 5 kilometrów od granicy. Dawne klasztorne grunta w większej części zostały przejęte przez państwo polskie, które rozdzieliło je pomiędzy zdemobilizowanych żołnierzy – tak zwanych osadników wojskowych.
Na otrzymanych działkach kombatanci zakładali swoje gospodarstwa. Pomiędzy kilka rodzin podzielono zabudowania folwarczne – pozostali pobudowali się na polach wzdłuż drogi łączącej wsie Janki i Dubowe, tworząc nową miejscowość o nazwie Kolonia Janki.
Przy drodze ciągnął się też dworski park i sad, których pozostałości można zobaczyć i dziś. W parku stała kaplica, w której pochowano Annę Orską. Kaplica została spalona w latach 60. XX wieku – w okresie nasilenia państwowej kampanii walki z religią w ZSRR. Potem szabrownicy rozkopali grób w poszukiwaniu “pańskiego złota”.
Pradziad szefa polskiego rządu Wincenty Pilarski pochodził z Wielunia. Był uczestnikiem wojny polsko-bolszewickiej i jako osadnik wojskowy otrzymał działkę na ziemiach folwarku. Kolonię Janki tworzyło 18 gospodarstw, większość z nich należała do byłych żołnierzy.
Mieszkało tam kilka rodzin Pilarskich – możliwe, że byli to krewni.
Wincenty Pilarski przeprowadził się z rodziną pod Dokszyce na początku lat 20. Jego dzieci założyły tu własne rodziny.
Ojciec rodziny zmarł 22 kwietnia 1936 roku. Najpewniej został pochowany na cmentarzu parafialnym w Dokszycach. Nie udało się nam jednak odszukać jego grobu – ślad po nim mógł się z czasem zatrzeć.
Jedna z jego córek, Rozalia, wyszła tu za mąż za Józefa Różyczkę. Ślub wzięli w 1929 roku w dokszyckim kościele.
Nasz rozmówca, krajoznawca Kastuś Szytal zabrał nas w miejsce, gdzie stał kościół w Dokszycach, w którym pobrali się Rozalia Pilarska i Józef Różyczka. Świątynia ta była drewniana i 17 września 1943 roku spalili ją sowieccy partyzanci. Historykowi udało się odnaleźć cegłę i gwóźdź, które mogły pochodzić ze starego kościoła.
Teraz miejsce to jest ponownie zabudowane. Część dawnego kościeliska zajęła szkoła muzyczna. Pozostało tylko kilka wiekowych przykościelnych lip.
Nowy kościół w Dokszycach wybudowano już w niepodległej Białorusi. Świątynia została wymurowana w stylu neoromańskim, jednak jej ołtarz ma formę fasady starego kościoła. W ten sposób w mieście przetrwał ślad po świątyni zniszczonej w wojennej pożodze.
Wróćmy do naszej opowieści. Młode małżeństwo, Rozalia i Józef, przeniosło się do Stanisławowa (dziś Iwano-Frankowsk na Ukrainie), gdzie na świat przyszła matka Mateusza Morawieckiego – Jadwiga.
W wywiadzie dla Kuriera Galicyjskiego wspomniała, że jako dziecko na wakacje przyjeżdżała właśnie tu, do Janek.
– W każdym razie był to świat zabity deskami, tam spędzałam często wakacje, jeżdżąc długo na północ Polski.
Odwiedzając wileński cmentarz na Starej Rossie Mateusz Morawiecki powiedział, że bliska jest mu Wileńszczyzna, bo pochodzi z niej jego matka.
– Z Wileńszczyzną mam bardzo bliskie rodzinne skojarzenia, bo kto może być bliższy od matki.
Rzeczywiście, Dokszyce i Janki leżą na historycznej Wileńszczyźnie, jednak w jej białoruskiej części.
Z Janek do granicy polsko-sowieckiej było jedynie pięć kilometrów. I po aneksji wschodnich ziem Rzeczypospolitej przez Związek Sowiecki w 1939 roku rodzina Pilarskich szybko stała się ofiarą nowego systemu.
Syn Wincentego, Jan Pilarski był już wtedy samodzielnym gospodarzem. Jego dom także znajdował się w Kolonii Janki. Za to, że był synem polskiego osadnika wojskowego, bolszewicy aresztowali go i wywieźli na Sybir. Deportowana miała też zostać jego ciężarna żona Lidia Pilarska, jednak przez NKWD uratowała ją stara znajomość jej ojca z Michaiłem Kalininem. Kilka listów i zdjęcie przekonało czekistę, by nie wywozić kobiety na Wschód. 8 lutego 1940 roku Lidia urodziła córeczkę, rodzina miała zostać deportowana 10 lutego – w ramach pierwszej masowej deportacji z terenów włączonych do BSRR.
Janowi Pilarskiemu udało się przeżyć zsyłkę. Potem trafił do Kanady i osiadł w Toronto. Lidia, z którą ożenił się w 1939 roku, zrozumiała, że mąż nie wróci i ponownie wyszła za mąż. Inny brat Rozalii, Franciszek, przeszedł zsyłkę i udało mu się trafić do Armii Andersa. Uczestniczył w bitwie pod Monte Cassino. Po wojnie już nikt z Pilarskich nie wrócił do Janek.
– Nie pochodzili z tej ziemi, ale ich losy splotły się z nią. Pod Dokszycami żyli prawie dwie dekady, które zakończyła wojna – podsumowuje miejscowy historyk Kastuś Szytal.
Zmicier Łupacz, pj/belsat.eu
Zdjęcia: Leanid Juryk/belsat.eu