Wstępne porozumienie zawarli już premierzy rządów w Mińsku i Nur-Sułtanie. Teraz do Kazachstanu poleci delegacja spółki Biełnaftachim, informuje niezależny portal Tut.by.
Białoruski premier Siarhiej Rumas i szef kazaskiego rządu Askar Mamin rozmawiali wczoraj w Kazachstanie w ramach spotkania Euroazjatyckiej Rady Międzyrządowej (od początku roku Białoruś kieruje Euroazjatycką Wspólnotą Gospodarczą).
29 stycznia prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka upoważnił rząd do negocjowania importu ropy i produktów ropopochodnych z Kazachstanu. Wobec braku nowej umowy na import z Rosji, Białoruś zmuszona jest poszukiwać nowych źródeł surowca dla swoich dwóch państwowych rafinerii. Prezydent stwierdził, że w przyszłości ilość ropy kupowanej z Rosji może wynosić maksymalnie 60 proc. całego importu surowca.
Mińsk zainteresowany jest kupnem nie tylko ropy naftowej, ale też produktów ropopochodnych, które będzie mógł powtórnie przetworzyć – jak na przykład mazutu. Premierzy Rumas i Mamin rozmawiali wstępnie o sprzedaży od 1 do 3,5 miliona ton surowców. W następnym tygodniu do Nur-Sułtanu ma przylecieć delegacja spółki Biełnaftachim.
O ile ciężkie ropopochodne można dostarczyć na Białoruś drogą kolejową, to ropę bardziej opłaca się przesyłać ropociągiem. 21 stycznia Łukaszenka oświadczył, że Rosja nie zgadza się na tranzyt surowca z Kazachstanu ropociągiem “Przyjaźń”.
Biełnaftachim organizuje też dostawy z innych źródeł. Do petrochemii Naftan w Nowopołocku dotarła już ropa z Norwegii. Z litewskiego naftoportu została dostarczona koleją. Białoruś rozważa też dużo tańsze wykorzystanie rewersu polskiego odcinka ropociągu “Przyjaźń”. Surowiec taniej byłoby bowiem przesyłać z Gdańska.
Rosyjsko-białoruska “czwarta wojna naftowa” trwa od końca 2018 roku. Odcinając Mińsk od taniego surowca, Moskwa zmusza go do zacieśnienia integracji w ramach Państwa Związkowego Białorusi i Rosji.
dd,pj/belsat.eu
