“Nie będzie on prowadził z nikim żadnych rozmów. Władza jest gwarancją jego bezpieczeństwa”. Przetrzymywany od końca maja ub.r. w areszcie śledczym niedoszły kandydat na prezydenta opisał szczegóły rozmowy uwięzionych opozycjonistów z Alaksandrem Łukaszenką.
List został wysłany z aresztu w podmińskim Żodzinie 24 grudnia, a jego adresat, dziennikarz portalu TUT.BY, otrzymał go 6 stycznia.
– Jeżeli chodzi o warunki pobytu, to ogólnie są dobre. W Żodzinie nie znęcają się tak jak na Wołodarce (areszt śledczy nr 1 w Mińsku – belsat.eu) i na razie nie wsadzali jeszcze do karceru – pisze Siarhiej Cichanouski. – Prawie pięć miesięcy siedzę w celi sam, oglądam [telewizję] BT, ONT, STV, ale do 18:00, bo potem zabrania regulamin. Wszystko pozostałe, jak u innych osadzonych.
Niedoszły konkurent Alaksandra Łukaszenki zdradził też szczegóły dotyczące spotkania z nim, zorganizowanego w stołecznym areszcie śledczym KGB pod koniec października ubiegłego roku.
– Nawet nie możecie sobie wyobrazić, do czego on jest zdolny. On osobiście dowodzi w weekendy zatrzymaniami podczas protestów. Podsłuchuje nawet moje rozmowy z adwokatem w areszcie, łamiąc tajemnicę adwokacką – pisze Siarhiej Cichanouski.
Podczas spotkania Łukaszenka miał trzykrotnie nazwać go „przyszłym prezydentem” i wymownie patrzeć przy tym na innego uczestnika rozmowy i – byłego bankiera Wiktara Babarykę, który również został uwięziony za to, że wystartował w wyborach, a następnie „zaproszony” na to spotkanie.
Łukaszenka, jak pisze Cichanouski, miał im powiedzieć, że to od jego woli zależy, czy będą siedzieć dalej czy nie. Zapowiedział też, że wyjdą ci, którzy będą współpracować i że dwójka z nich wyjdzie już następnego dnia. Cichanouski miał też od niego usłyszeć, że chciano go zwolnić z aresztu zaraz po wyborach i wyrzucić z kraju razem z żoną Swiatłaną. Jednak po zapoznaniu się z podsłuchanymi rozmowami swojego oponenta z adwokatem, podczas których Cichanouski oznajmił, że nie wolno niczego wybaczyć dyktatorowi i jego sprzymierzeńcom, Łukaszenka się rozmyślił.
– Nie będzie on prowadził z nikim żadnych rozmów. Władza jest gwarancją jego bezpieczeństwa. A prawa w kraju nie ma, jest tylko jego wola. I tak, jak on powiedział: będzie bronić jej wszelkimi dostępnymi środkami – pisze zza krat Siarhiej Cichanouski. – I najśmieszniejsze, że tak było zawsze. Ale nie było tak masowo, bo nie było takich masowych protestów. On się nie powstrzyma przed niczym, nawet nie wątpcie.
sk, cez/belsat.eu