Ihar Illiasz został skazany za udział w akcji ulicznej 26 października. W areszcie przebywa jego żona Kaciaryna Andrejewa, również dziennikarka Biełsatu, oskarżona o organizację zamieszek.
Illiasz jak twierdzi, nie mógł uczestniczyć w jedynej tego dnia demonstracji, czyli marszu studentów i emerytów. W tym samym czasie jechał bowiem służbowo do Mińskiej Fabryki Ciężarówek.
W sądzie Ihar powiedział, że wieczorem w dniu zatrzymania do jego mieszkania weszło trzech tajniaków używając klucza prawdopodobnie skonfiskowanego wcześniej żonie.
Później funkcjonariusze pokazali decyzję o konfiskacie sprzętu Kaciaryny Andrejewej, jednak przy okazji zaczęli zabierać także sprzęt należący do Ihara. Gdy zaprotestował, milicjanci zatrzymali także jego. Oficjalnie po to, by zeznawał w sprawie swojej żony. Jednak na komisariacie dzielnicy Centralny Rajon otrzymał on skierowanie do sądu. Zarzucono mu dokonanie wykroczenia – udziału w nielegalnej demonstracji.
W sądzie adwokat złożył wniosek o oddalenie sprawy z powodu braku dowodów winy.
– Uważam, że w tym kraju należy walczyć o sprawiedliwość – powiedział Ihar w podczas rozprawy.
Ostatecznie dziennikarz Biełsatu został skazany na 15 dni aresztu przez sędzię Wiktorię Szabunię, która wielokrotnie wydawała wyroki skazujące na niezależnych dziennikarzy.
Żona Ihara Illiasza spędzi w areszcie co najmniej 2 miesiące. Kaciarynie Andrejewej postawiono zarzuty na podstawie kodeksu karnego dotyczące „organizacji i przygotowania działań, które w znaczny sposób naruszają porządek społeczny”. Grożą za to nawet 3 lata pozbawienia wolności.
jb/ belsat.eu