Uwolnieni z rosyjskiej niewoli ukraińscy marynarze uczestniczyli dziś w konferencji prasowej. Dowódca zatrzymanego w ubiegłym roku okrętu wytłumaczył, dlaczego nie odpowiedział ogniem na rosyjski atak.
– Dlaczego nie otworzyliśmy ognia? Musicie rozumieć, że szliśmy tam [na Morze Azowskie] nie w celu użycia broni. To było pokojowe przejście i normy międzynarodowego prawa morskiego, umowy pomiędzy Ukrainą i Rosją o wykorzystaniu Cieśniny Kerczeńskiej były spełnione – powiedział Denys Hrycenko, kapitan jednego z trzech zatrzymanych ukraińskich okrętów.
– Ta sytuacja była nie była zakładana ani przez jedną, ani przez drugą stronę, czyli przez nikogo. To była bardzo niestandardowa sytuacja. Trzeba było podejmować decyzje na miejscu, tu i teraz. I taką decyzję podjąłem – dodał Hrycenko.
7 września br. z rosyjskiej niewoli wróciło 24 ukraińskich marynarzy. Stanowili większość więźniów, którzy wrócili na Ukrainę w ramach wymiany z Rosją. Dziś ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski nagrodził ich zegarkami i mieszkaniami w Odessie.
25 listopada 2018 roku ukraińskie kutry patrolowe Nikopol i Berdiańsk oraz holownik Jany Kapu zostały ostrzelane, staranowane i zajęte przez siły specjalne Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji. Podczas ataku trzech marynarzy zostało rannych. Ukraińskie okręty były płynęły z Odessy do Berdiańska, by wzmocnić obronę wybrzeża Morza Azowskiego.
ka,pj/belsat.eu