Czy Białoruś Łukaszenki wróci do białoruszczyzny?


O tym, jak Białoruś odsunęła się od języka białoruskiego, o tym, jak usiłowała do niego wrócić i czy są na to szanse – pisze dla belsat.eu białoruski działacz polityczny Anatol Michnawiec.

29 lat temu, pod koniec stycznia 1990 roku, przyjęto “Ustawę o językach w Białoruskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej”. Jakoś dziwnie pisać to BSRR, bo byłem przekonany, że prawo o tym, że białoruszczyzna jest jedynym językiem państwowym Białorusi, przyjęto już w czasach niepodległości.

Były to sławne lata Rady Najwyższej XII kadencji, gdy tysiące osób stały na głównym placu Mińska, by wspierać deputowanych Białoruskiego Frontu Ludowego, którzy w parlamencie walczyli o wolność kraju. O wydarzeniach tych możecie przeczytać w książkach Zianona Paźniaka, a szczególnie polecam “Sesję Niepodległości” – stenogramy posiedzeń, prawdziwy polityczny thriller.

Zianon Pazniak w parlamencie, 1991 rok.

Nacjonaliści nigdy nie rządzili Białorusią, nigdy nie było przymusowej białorutenizacji. A ustawę, która uczyniła białoruszczyznę jedynym językiem państwowym – przyjęła XI kadencja Rady Najwyższej, w której nie było żadnych frakcji opozycyjnych. Ustawę o języku białoruskim przyjęto, bo walczył o to naród, Towarzystwo Języka Białoruskiego i Białoruski Front Narodowy.

Poszczęściło się nam, że wśród deputowanych XI kadencji byli przedstawiciele inteligencji twórczej i sumienni ludzie, którzy opracowali projekt ustawy i obronili go przed zakusami reakcji. Nie można wymienić wszystkich, ale wielka wdzięczność należy się Wasilowi Bykawowi, Nilowi Hilewiczowi, Hienadziowi Buraukinowie, Iwanowi Czyhrynowowi, Iwanowi Szamiakinowi, wicepremier Ninie Mazaj, ministrowi edukacji Michaiłowi Dziamczukowi i Piatrowi Krauczance, który wtedy był sekretarzem mińskiego komitetu miejskiego partii.

Ale prawdziwa białorutenizacja się, niestety, nie zaczęła. Wasil Bykau uznał ustawę za półśrodek. Nomenklatura partyjna sprzeciwiała się mu ze wszystkich sił i nowe prawo nie działało.

Co było dalej, wszyscy dobrze pamiętamy. Białoruszczyzna tak przeszkadzała Alaksandrowi Łukaszence, że zainicjował referendum, w którym jedno z pytań brzmiało: “Czy zgadzasz się z nadaniem językowi rosyjskiemu statusu równego z językiem białoruskim?”

Deputowani Frontu Ludowego (BNF) rozpoczęli protest głodowy w parlamencie.

W nocy z 11 na 12 kwietnia 1995 roku do budynku Rady Najwyższej wprowadzono siły specjalne. Deputowani zostali pobici przez ludzi w kominiarkach i wyrzuceni z parlamentu.

14 maja 1995 roku odbyło się referendum, w którym ludzie odpowiedzieli na pytania narzucone przez Łukaszenkę.

Wszystko, zaczynając od wyznaczenia, przez przeprowadzenie, po ogłoszenie wyników – odbyło się z naruszeniem ówczesnej Konstytucji i praw.

Rozpad Imperium Rosyjskiego dał naszemu narodowi szanse na stworzenie własnego państwa, ale silniejsi sąsiedzi byli przeciwni, a Europa milczała. Białoruska Republika Ludowa nie istniała długo, ale zmusiła bolszewików do zajęcia się kwestią białoruską. Z istniejącej sztampy odbito Radziecką Socjalistyczna Republikę Białorusi, która potem stała się BSRR.

Przez jakiś czas w Radzieckiej Białorusi prowadzono politykę białorutenizacji. Białoruscy działacze na emigracji naiwnie uwierzyli w odrodzenie kultury i wrócili na Białoruś. Wracali, by trafić później do katowni i masowych grobów.

ZSRR nie zapomniał też o sowietyzacji języka białoruskiego. W 1933 roku przeprowadzono reformę, która uprościła język, wyrzuciła z niego “burżuazyjne wulgaryzmy”, zbliżyła morfologicznie i składniowo do języka rosyjskiego.

Gdy zaczęła się II wojna światowa, język białoruski znów mógł rozkwitnąć. Niemieccy okupanci, którzy chcieli wykorzystać dążenia niepodległościowe Białorusinów, pozwolili na działanie białoruskich szkół i życia kulturalnego po białorusku. Wychodziły książki i gazety. Choć brzmi to dziwnie, w XX wieku najlepszy stosunek do języka białoruskiego miały władze niemieckie – zarówno podczas I, jak i II wojny światowej.

Po wojnie sowieckie represje spadły zarówno na nauczycieli, jak i uczniów białoruskich szkół. Jeden z najsmutniejszych etapów walki z językiem białoruskim zaczęły słowa Nikity Chruszczowa, jakie w styczniu 1959 roku wygłosił w Mińsku.

– Im szybciej będziemy wszyscy rozmawiać po rosyjsku, tym szybciej zbudujemy komunizm.

Zaczęła się realna rusyfikacja. Do 1961 roku zrusyfikowano wszystkie szkoły w miastach rejonowych BSRR. Dodatkowo, wprowadzono prawo odmówienia uczenia się języka białoruskiego. W ten sposób celowo niszczono język i pamięć historyczną.

Gdy kryzys systemowy w ZSRR zmusił szefostwo partii do pieriestrojki, w społeczeństwie eksplodowało. Ludzie wyszli na place, zażądali wolności, prawdy, sprawiedliwości i języków narodowych.

W preambule przyjętej 26 stycznia 1990 roku “Ustawy o językach w Białoruskiej SRR” podkreślono, że “zagrożone jest samo istnienie języka białoruskiego”.

Niedawno Alaksandr Łukaszenka wystąpił po białorusku. Całe dwie minuty przemówienia wywołały rozgłos właśnie tym, że były wygłoszone po białorusku. Ludzie władzy obserwują każdy ruch głowy państwa – może doprowadzi to do częstszego używania języka ojczystego.

Wiadomości
Łukaszenka: Moja dusza tkwi w języku rosyjskim
2017.08.14 08:26

Pomóżmy im, bo bez nas władze nie poradzą sobie. Po setkach lat rusyfikacji, pracy jest wiele.

Anatol Michnawiec

Opinia autora może być różna od stanowiska redakcji.

W artykule wykorzystano zdjęcia z archiwum Uładzimira Lachouskiego oraz stron vytoki,net i svaboda.org.

pj/belsat.eu

Aktualności