Co Al Jazeera mówi o Biełsacie


Jedno z największych światowych mediów w swoim najnowszym filmie z cyklu „Ludzie i władza” opowiada o Białorusi. Można w nim zobaczyć to, czego nie pokazuje nawet Biełsat – np. jak wygląda mińska redakcja naszej telewizji. O realizacji filmu „Białoruś: ostatnia dyktatura Europy” opowiada nasza koleżanka Kaciaryna Baruszka, która była jego współautorką.

Jak narodził się pomysł nakręcenia filmu dla Al Jazeery?

Idea reportażu powstała w londyńskiej redakcji Al Jazeery. Kiedy dziennikarz Glenn Ellis zaczął przygotowywać się do zdjęć pomyślał, że Biełsat będzie dobrym źródłem informacji. Zwrócił się do mnie jako do koordynatora ds. międzynarodowych. Podrzuciłam mu kilka rad, spodobały mu się i zaproponował współpracę. Z Glennem świetnie się zrozumieliśmy i współpraca przerodziła się we współautorstwo.

Początkowo w ogóle myślał, że na Białorusi jest taka głupia sytuacja polityczna, że trudno będzie nawiązać kontakt z kolegami. Myślał nawet, żeby przyjechać ze swoim operatorem. I już podczas zdjęć okazało się, że na Białorusi jest wielu profesjonalistów o międzynarodowym poziomie. Operatorem filmu jest Białorusin Aleksander Masalski.

Glenn miał akredytację?

Tak, miał.

A co ma na myśli Tacciana Karatkiewicz (była kandydatka na prezydenta) mówiąc, że kwestia „nie ważne jak się głosuje, ważne jak się liczy” nabiera teraz nowego znaczenia?

Karatkiewicz miała na myśli, że teraz ważne jest ważniejsze jak się głosuje, a nie liczy głosy. To znaczy, że poparcie społeczne jest ważniejsze niż liczby. Próbowałam przekonać redaktora, żeby pozostawił koniec cytatu, ale Brytyjczycy uparli się, że anglojęzyczny widz zrozumie i tak.

Zresztą w najlepszych białoruskich tradycjach próbowałam podkreślać, że „oj, nie ze wszystkim jest tak źle, tu jest na przykład dobra inicjatywa, tu walczą, i tu jest aktywista”.

 

Ale brytyjscy dziennikarze i redaktorzy nie mogli mnie zrozumieć. Mówili: „Dziewczyno, macie w kraju straszną sytuację z prawami człowieka. Obowiązkiem dziennikarza jest o tym trąbić. I wtedy takich inicjatyw i aktywistów będzie więcej”.

Dlaczego tak się obraziłaś na portal tut.by za ich recenzję filmu?

Początkowo, pisząc o reportażu portal nawet nie wspomniał, że jego pewna część jest poświęcona Biełsatowi i jego roli we współczesnej Białorusi. A Al Jazeera w ogóle była przedstawiona jako telewizja z kraju, gdzie panuje szariat. A o tym, że film robił Brytyjczyk dla kanału Al Jazeera English, który jest uważany za jeden z najbardziej cenionych na świecie, jakoś nie wspomniano.

Obejrzeć film można tu.

DD, belsat.eu, zdj. Julia Cialpuk

Aktualności