Współpracującego z naszą telewizją Michaiła Arszynskiego już po raz drugi sądzono za prowadzenie relacji z demonstracji ulicznych w Mohylewie.
W poniedziałek naszego kolegę skazano na 10 dni aresztu za zarzucany mu udział w nielegalnym zgromadzeniu. Udziałem nazwano to, że 5 maja nasz współpracownik nagrywał jak milicja dokonuje zatrzymań. Sędzia Tacciana Michajława uznała jednak, że Arszynski tym samym „aktywnie uczestniczył” w nielegalnej demonstracji i wymierzyła mu karę aresztu.
Dziś sąd rozpatrywał drugą sprawę Michaiła. Tym razem był oskarżony o prowadzenie relacji online spod aresztu, gdzie 6 maja gromadzili się ludzie chcący wyjaśnić, co stało się z zatrzymanym poprzedniego dnia blogerem Siarhiejem Cichanouskim.
7 maja milicja zatrzymała Arszynskiego, a pierwsze posiedzenie sądu w tej sprawie odbyło się dzień później. Sędzia przychyliła się do wniosku dziennikarza, aby dać mu cztery dni na znalezienie adwokata. Jednak od razu po posiedzeniu naszego kolegę znów zatrzymała milicja i odwiozła do aresztu, uniemożliwiając mu poszukiwania obrońcy. Dziś został skazany po raz drugi w ciągu dwóch dni – tym razem na 11 dni aresztu.
– To kolejna sprawa polityczna. Wszystkich nas sądzą, jakbyśmy byli czegoś winni. Tego w zasadzie można oczekiwać, uświadamiając sobie, w jakim kraju żyjemy – skomentował te wydarzenia Michaił. – Skazują mnie na areszt i uważam to za presję polityczną za współpracę z Biełsatem, podobnie jak grzywny, które mi wymierzano.
Wolha Wasiljewa, cez/belsat.eu