Dzmitry Palijenka został dziś skazany na 3 lata aresztu domowego za “chuligaństwo dokonane ze szczególną premedytacją”, jednak uwolniono go na podstawie ustawy o amnestii.
Dzmitra Palijenkę oskarżono o rozpylenie gazu pieprzowego na twarzy mężczyzny, który miał zwrócić mu uwagę, żeby nie palił na klatce schodowej. Palijenka tymczasem uważa, że został zaatakowany przez pijanego napastnika i użył gazu w samoobronie. Jego zdaniem inicjatywa, by zgłosić ten incydent i oskarżyć go o napaść wyszła od samej milicji. I choć podczas procesu rzekoma ofiara plątała się w zeznaniach, mężczyzna przyznał się ostatecznie, że podczas spotkania z oskarżonym był mocno pijany.
Palijenka w proteście przeciwko próbom utajnienia procesu podczas pierwszej rozprawy podciął sobie żyły. W rezultacie do rozprawy dopuszczono publiczność. Prokurator początkowo wnioskował o 6 lat więzienia.
W październiku 2016 roku Palijenkę skazano na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu. Był oskarżony o napaść na milicjanta podczas Rowerowej Masy Krytycznej zorganizowanej na ulicach Mińska. Wyrok szybko odwieszono i aktywista trafił za kraty. W 2017 r. został on uznany przez Amnesty International za więźnia sumienia. Na wolność wyszedł ostatecznie w październiku 2018 r. Aktywista nie zaprzestał jednak angażowania się w działalność społeczną i brał udział wielu akcjach ulicznych i protestach.
jb/belsat.eu