Niedoszły kandydat Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji na prezydenta Paweł Siewiaryniec miał dziś wyjść na wolność. Pod aresztem zebrali się ludzie, jednak polityka nie uwolniono.
Paweł Siewiaryniec znajduje się za kratami od 7 czerwca, gdy podczas wiecu wyborczego został zatrzymany i oskarżony o organizację nielegalnego zgromadzenia. Następnie usłyszał 7 wyroków po 15 dni aresztu za udział lub organizację różnych protestów – łącznie 105 dni w więzieniu.
Podczas posiedzenia sądu 18 czerwca współprzewodniczący BChD powiedział, że już następnego dnia po zatrzymaniu trafił do karceru – zimnej i ciasnej celi, w której łóżko może być rozłożone tylko od 22 wieczorem do 6 rano.
– Zabrali mi pastę do zębów i szczoteczkę. Nie ma tu zupełnie wody, jest zakręcona. Nigdy wcześniej nie było tak w areszcie. Na znak protestu musiałem sobie pociąć żyły – przekazał polityk zgromadzonym na sali sądowej.
Międzynarodowa organizacja obrony praw człowieka Amnesty International uznała go za więźnia politycznego, który powinien zostać natychmiast i bezwarunkowo uwolniony. Siewiaryniec jest jednym z 26 więźniów politycznych, jakich reżim Alaksandra Łukaszenki odizolował przed wyborami prezydenckimi 9 sierpnia.
Dziś rano jego żona Wolha Siewiaryniec poinformowała na Facebooku, że o godzinie 16 Paweł zostanie wypuszczony z aresztu przy zaułku Akreścina. Z taką wiadomością miał do jego matki zadzwonić dyżurny milicji, który następnie przekazał tą informację także żonie.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=2921417051302089&set=a.449093831867769&type=3&theater
Wolha zaprosiła pod areszt wszystkich zainteresowanych losem męża. O godzinie 16 w zaułku Akreścina zebrała się już większa grupa.
Wśród nich był także poeta Uładzimir Niaklajeu, kandydat na prezydenta Białorusi w 2010 roku i ofiara represji łukaszenkowskich. 74-letni opozycjonista powiedział Biełsatowi, że martwi się o stan zdrowia Pawła i nie rozumie, dlaczego mieliby go wypuścić przed wyborami.
– Ja w ich miłosierdzie nie wierzę. Tym bardziej w miłosierdzie tych, którzy nimi dowodzą. Tu musi być jakiś haczyk – stwierdził polityk.
Pod aresztem była też Maryna Adamowicz, żona innego więźnia politycznego, niedopuszczonego kandydata na prezydenta socjaldemokraty Mikoły Statkiewicza. Powiedziała nam, że nie dostaje listów od męża i pocieszała siebie i Wolhę, że w areszcie przy Akreścina panują lepsze warunki, niż w areszcie śledczym.
Na uwolnienie Pawła czekała też jego matka Tacciana Siewiaryniec, która była zszokowana niehumanitarnym podejściem służb.
– Jak można traktować człowieka tak, że w proteście musi robić sobie krzywdę? – pytała załamana matka.
Gdy do godziny 17 polityka nie wypuszczono, jego żona zaczęła podejrzewać, że to żart lub prowokacja służb. Albo też, że zostanie on uwolniony w nocy, gdy nie będzie świadków i dziennikarzy. Przez cały czas kobieta próbowała otrzymać jakieś informacje od milicji, ale funkcjonariusze zaprzeczali, by Siewiaryniec miał dziś opuścić areszt.
– To chyba jakiś fejk. Paweł odsiedział tylko 45 ze 105 dni. Jest za blisko do wyborów, żeby go uwolnili – powiedziała nam Wolha.
Gdy do godziny 18 polityka nie wypuszczono, ludzie zaczęli się rozchodzić. Żona opozycjonisty postanowiła czekać na niego do rana, a potem przyjść po następnych 15 dniach.
Od początku maja na Białorusi trwają represje przed wyborami parlamentarnymi. Rządzący krajem od 26 lat Alaksandr Łukaszenka oświadczył, że władzy nie odda i jest gotowy strzelać do protestujących. Podczas pokojowych manifestacji milicja zatrzymała ponad 1100 osób.
Ponad 100 osób trafiło do aresztów, w tym opozycyjni blogerzy i działacze sztabów wyborczych. Niedoszli kandydaci na prezydenta bloger Siarhiej Cichanouski i były prezes Biełgazpombanku Wiktar Babaryka są przetrzymywani w areszcie KGB jako podejrzani w sprawach kryminalnych.
Główną kontrkandydatką Łukaszenki została Swiatłana Cichanouskaja, żona aresztowanego blogera, która wystartowała w wyborach zamiast męża. Kobiecie grożono odebraniem dzieci, jeśli nie wycofa się z wyborów. W tym tygodniu wywiozła je w bezpieczne miejsce w Unii Europejskiej. Jej celem jest doprowadzenie do ponownych, uczciwych już wyborów prezydenckich.
pj/belsat.eu