Agnieszka Romaszewska dla Radia Swaboda: Będę potworem dla tych, co chcą zepsuć stosunki między Polakami i Białorusinami


10 lat temu Białorusini po raz pierwszy zobaczyli audycję kanału Biełsat. 10 grudnia w Światowy Dzień Praw człowieka, miała miejsce pierwsza transmisja programu.

Z okazji jubileuszu 10-lecia Biełsatu dyrektorka stacji Agnieszka Romaszewska-Guzy opowiedziała radiu Swaboda, w jaki sposób Biełsat zamierza przetrwać w epoce „śmierci telewizji”, co uważa za główne osiągniecie Biełsatu w ciągu tej dekady, po co jedynej niezależnej białoruskiej telewizji show kulinarne i kiedy zamierza opuścić swoje stanowisko.

– Pani Agnieszko, pierwsze pytanie nie jest zbyt świąteczne. Czy 2018 r. to ostatni rok Biełsatu?

– Nie, nasz program został wpisany do budżetu państwa. Nie trafiają tam instytucje pozbawione politycznego wsparcia. Biełsat wpisano do polskiego budżetu dwukrotnie. Po raz pierwszy w drugim roku działalności. Potem minister Radosław Sikorski sprawił, że stacja dostała się pod kontrolę MSZ. Budżet zasadniczo jest przedłużany z roku na rok na zasadzie kopiuj-wklej. Jestem więc przekonana, że to długotrwała deklaracja. Jeżeli Biełsat miały być zamknięty w tym roku, tak by się stało.

Studio Biełsatu w Warszawie

– W pierwszym roku działalności Biełsatu Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł Maksima Żbankowa (białoruski kulturoznawca – Belsat.eu), w którym bardzo krytycznie ocenił on pracę Biełsatu. Jednym z głównych zarzutów było „brak image’u Biełsatu”, czyli atmosfery i stylu. Co dziś uważa pani za podporę Biełsatu, za jego motyw przewodni.

– Jak pokazują badania, Biełsat jest mocno związany ze swoim widzem. Ważny składnik naszego kanału to jego białoruskojęzyczność. Niektórzy, gdy słyszą u nas kilka zdań po rosyjsku, zaczynają panikować, że kanał przejdzie na rosyjski. Tak jednak nie będzie. Biełsat zdobył ważną pozycję dzięki temu, że jest białoruskojęzyczny. Według wyników badań audytorium, nawet dla rosyjskojęzycznych widzów białoruski język jest ważny. Oni zupełnie inaczej postrzegają nasze treści, gdy są po białorusku. To ciekawy element, nawet z punktu widzenia psychiatrii.

Gdy widzowie oceniają naszych prowadzących, to ci rosyjskojęzyczni przypominali im prowadzących z telewizji rosyjskiej. Białoruski język jak się okazało, stał się fundamentem, na którym zbudowaliśmy zaufanie widza.

– Co uważa pani za główne osiągnięcie w ciągu tych lat? Z czego jesteście szczególnie dumni?

– Naszym najważniejszym sukcesem jest zbudowanie prawdziwej instytucji kultury, która mocno stanęła na nogach. To nie jest zwykła telewizja, to instytucja. Gdy ludzie mają problemy, zwracają się do nas. Nie znaczy to oczywiście, że dysponujemy jakimś decydującym wpływem na rzeczywistość. Na Białorusi taki wpływ ma władza, ale ludzie postrzegają nas jako instytucję, u której można znaleźć wsparcie.

I jesteśmy z tego dumni, że to nam się udało. Gdy zaczynaliśmy, nikt nie wierzył, że się uda. Dawano nam najwyżej 3 lata. Na własne oczy widziałam amerykański dokument z 2005 r., który głosił, że jest niemożliwe stworzenie niezależnego kanału TV. Zebraliśmy bardzo ciekawy zespół, który rozumie, co oznacza w oddany sposób służyć widzowi.

Dziennikarze Biełsatu na demonstracji 25 marca 2017 r.

– Młodzi ludzie nie oglądają zbyt często telewizji. W jaki sposób Biełsat zamierza ich przyciągnąć do siebie? Tych, którzy za kilka lat będą głównymi odbiorcami informacji i będą decydować o losie kraju?

– Przedwczesne jest mówienie, że telewizja umarła. Nawet jeżeli ona umiera w tradycyjnej formule, to otrzymuje drugie życie posługując się nową formą.

Materiały wideo nie przestają ludzi interesować. Najważniejszy jest sposób, w jakim oferuje się go konsumentowi informacji. Rewolucja technologiczna zmienia format, ale nie treść. Nasi odbiorcy oglądają nas przez satelitę, Internet. Trzecia kategoria to przypadkowi widzowie, którzy natykają się na Biełsat w sieciach społecznościowych.

Wyzwaniem dla współczesnej TV jest zwiększenie kanałów dotarcia do widza. Programy kulturalne i informacyjne oglądają różne grupy ludzi. Planujemy przekazywać nasze informacje przez YouTube różnym kategoriom widzów. Tworzymy aplikację Smart TV. Dysponujemy już aplikacją mobilną dla androida, a już wkrótce będzie taka dla Apple. Bardzo bym chciała, żeby Biełsat był nadawany przez drugiego satelitę. To dużo kosztuje, jednak pozwoli dotrzeć do większej liczby krajów. Będziemy się rozwijać, szukać różnych szlaków spotkania z widzem. Telewizja nie umiera, ona po prostu inaczej trafia do człowieka i wpływa na niego.

Dziennikarz Biełsatu Juraś Wysocki w Donbasie

– Stosunki pomiędzy Białorusią a Zachodem obecnie się normalizują. Czy dziennikarzom pracuje się łatwiej na Białorusi?

– Sytuacja jest rzeczywiście paradoksalna. Jeżeli patrzeć na ilość zatrzymań i grzywien, to się pogorszyło. Szczególnie cierpią z tego powodu nasi współpracownicy w regionach. Z drugiej strony pracuje się łatwiej, bo nasza ekipa się zahartowała. Kiedyś pewne rzeczy wydawały się być niemożliwe, teraz ludzie nauczyli się i przyzwyczaili. Moja babcia powtarzała, że odważny to nie ten, co się nie boi, ale umie przezwyciężyć strach. Ludzie stali się odważni i wierzą, że ich praca ma sens.

– Polska znajduje się w awangardzie polepszenia kontaktów z władzami w Mińsku. Czy będzie miało to szczególne znaczenie w polepszaniu warunków pracy dziennikarzy? Czy pomoże w otrzymaniu akredytacji?

– Mam taką nadzieję. Nasz los zależy pewnym sensie od stosunków Białorusi z Zachodem. Polityka resetu trwa. Jednak jak widać ta polityka nadmiernego resetu, czyli wielu gestów bez następstw nie przynosi rezultatów. I skoro nie ma wielkich efektów, wtedy być może warto, by nasze władze przypomniały sobie o naszych problemach. Pomaga nam fakt, że władze w Polsce odnoszą się wobec nas z szacunkiem i uważają nas za część politycznego mainstreamu. Myślę, że władze Białorusi wezmą to pod uwagę.

– Władze to jedno, jednak istnieją stosunki między narodami. Wiele osób z zaniepokojeniem patrzy na szereg informacji z Polski, które oburzają i zasmucają. Pomnik Kościuszki w Szwajcarii, ulica Taraszkiewicza w Bielsku, wystawa z portretem Raissa „Burego” w Gdańsku. Mapa z białoruskimi ziemiami na warszawskim lotnisku. Czy Biełsat nie stanie się zakładnikiem takiej polityki?

– W jakimś sensie wykonujemy rolę saperów. Bądźmy szczerzy: w naszym regionie ważnym warunkiem istnienia krajów są dobre stosunki z sąsiadami. To leży w narodowym interesie i Polski, i Białorusi. Gdy z tego zrezygnujemy, to będzie bardzo źle. Pod białorusko-polskimi relacjami podkładanych jest bardzo wiele min, a my staramy się je rozbroić. I dlatego rozpoczynamy przygotowanie nowego programu historycznego, który będzie pełnił rolę takiego wybuchu kontrolowanego. W tych kwestiach mamy wspólnego oponenta – Rosję. Ją bardzo ucieszyłyby konflikty między Polakami a Białorusinami. Trudne tematy zawsze się znajdą i dlatego nietrudno o wywołanie konfliktu. I naszym zadaniem jest do tego nie dopuścić. Nie ukrywam, że stanę się prawdziwym tyranem i potworem, dla tych, którzy psują polsko-białoruskie relacje.

Dziennikarze stacji podczas nagrywania świątecznego programu

– A czy pracownicy Biełsatu mogą krytykować Polskę? Czasem pojawiają się takie pytania?

– Biełsat jest robiony za polskie pieniądze, jednak nie oznacza to, że jego pracownicy nie mogą niczego powiedzieć przeciwko Polsce. To nie wpływa na wolność słowa. Jednak ja również uważam, że gdy ktoś robi coś dobrego dla drugiego, to nie dlatego, by otrzymać od niego po głowie i nie po to, by zostać przez niego oplutym.

– Często bywa pani teraz na Białorusi. Czy kraj się zmienia?

– Trochę się zmienił, ale nie tak bardzo jakby można było sobie to wyobrazić. Zbyt wolno niż ja bym chciała. Coś się rusza – nie ma wątpliwości. Tak jak za króla Mendoga jeżdżono wozami – teraz jeździ się samochodami. Czas robi swoje. Na Białorusi są dobre drogi, niezłe toalety przy nich. W Mińsku pojawiło się więcej barów i kawiarni. Co prawda ceny w nich są warszawskie, a zarobki w Mińsku nadal białoruskie. Pojawiło się więcej pomysłów jak pokazywać swoją historię, bo wcześniej bardzo ciężko było dostać się do miejsc historycznych, brakowało infrastruktury. Zamek w Nieświeżu, Muzeum Ogińskiego, wystawy Ruszczyca w Muzeum Narodowym Białorusi. Bardzo mi się tam spodobało. Ale w ciągu tych 10 lat na moje podróżnicze oko zmieniło się niewiele. W sensie politycznym jest więcej apatii. Polityka na Białorusi po prostu zamarła.

– Jak pani mówi, Biełsat stanął na nogi w ciągu tych 10 lat. Jaką przyszłość ma telewizja? Na co chcecie położyć szczególny nacisk i jak widzi pani misję kanału w następnym 10-leciu?

– Wszystko będzie zależeć od naszej sytuacji finansowej i polityki. Będziemy rozwijać się technicznie. Będziemy eksperymentować, jeżeli chodzi o treść. Będziemy walczyć z rosyjską propagandą. Będziemy szukać nowych form, by zachować oryginalność. Zobaczymy, jak ludzie przyjmą nasze show. Startujemy z programem kulinarnym. Będziemy się starać dowiedzieć się, co trzeba naszemu widzowi.

Siedziba TVP w Warszawie

– Ale czy tego widz oczekuje od niezależnej TV: programów o sporcie, czy kuchni?

– A dlaczego by nie, jeżeli to pozwoli nam znaleźć nowych widzów? Telewizja nie powinna wyłącznie ludzi męczyć. Na odwrót – powinna dostarczać rozrywki. Przynajmniej my staramy się to robić. Kończymy z programami, w których jedynie się gada. To widza męczy.

– Pani Agnieszko, czy po 10 latach pracy w Biełsacie nie chce się pani rzucić tego i zająć się czymś innym?

– Nie sądzę. Pracujemy jak oddział wojskowy i oczywiście troszkę się znużyłam. Jednak jako dowódca powinnam dawać swoim żołnierzom pewności. Czasem to walka na dwa fronty. Choć z drugiej strony od pełnego spokoju robi się nudno. Na najbliższy rok-dwa mam zaplanowane co robić w Biełsacie.

– Porównała pani swoją pracę z wojną. Co zatem będzie pani uważać za zwycięstwo w tej wojnie?

– Walczymy o dostęp do informacji, o to by ludzi traktowano godnie. Walczymy nie przeciwko komuś, ale o wartości. Osiągnięcie tych celów nie jest łatwe. Dlatego będziemy istnieć zawsze. Gdy Białoruś stanie się demokratyczna, przeniesiemy się do Mińska. Jednak na pewno odbędzie się to już beze mnie.

Rozmawiał Dźmitry Hurnievič/ Svaboda.org

Aktualności