Nasza prośba o dostęp do jeńców wojennych z obozu w Ołeniwce nie została spełniona – ogłosiła delegacja Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża na Ukrainie. W obozie na terytorium kontrolowanym przez Rosję w wyniku ataku rakietowego zginęło co najmniej 40 ukraińskich jeńców.
– Stanowczo potępiamy niedawny atak na ośrodek więzienny w Ołeniwce, w którym osadzono jeńców wojennych (…). Natychmiast zażądaliśmy dostępu do Ołeniwki oraz jeńców, oferując naszą pomoc – napisała delegacja na Twitterze w sobotę wieczorem. – By była jasność, nasza wczorajsza prośba o dostęp do jeńców z ośrodka więziennego w Ołeniwce nie została spełniona. Umożliwienie dostępu do jeńców jest obowiązkiem stron konfliktu wynikającym z konwencji genewskich.
Delegacja Czerwonego Krzyża zapowiedziała, że będzie dalej zabiegać o dopuszczenie jej do uwięzionych. Władze Rosji twierdziły poprzedniego dnia, że po żądaniu strony ukraińskiej „oficjalnie zaprosiły” ekspertów ONZ i Czerwonego Krzyża na miejsce śmierci dziesiątków ukraińskich jeńców przetrzymywanych w Ołeniwce – przypomina agencja Ukrinform.
Strażnicy bili łańcuchami i metalowymi rurami, torturowali prądem i upokarzali, dawali tylko tyle jedzenia, by dało się przeżyć – powiedzieli dziennikowi „New York Times” byli więźniowie rosyjskiego obozu w Ołeniwce, gdzie w wyniku ostrzału zginęły dziesiątki ukraińskich jeńców.
37-letni cywil Staś Hłuszko został zwolniony z tzw. obozu filtracyjnego w Ołeniwce na terytorium samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej we wschodniej części Ukrainy. Jak twierdzi, strażnicy wyjaśnili na wstępie, że więzień musi być upokorzony od razu po przybyciu.
– Tortury zadawane nam, cywilom, nie były tak straszne jak te stosowane wobec żołnierzy – podkreślił.
Według jego relacji strażnicy zmuszali nowych więźniów do przebiegania „korytarzem”, podczas gdy byli bici „łańcuchami, metalowymi rurami i innymi narzędziami”.
– Jeden facet z ekipy ratowniczej został umieszczony w naszej celi i przez cały dzień nie mógł się ruszać. Był torturowany prądem – dodał Hłuszko.
Inny cywil, 35-letni Witalij Sytnikow, aresztowany w marcu w czasie próby ewakuacji mieszkańców Mariupola, opisał specjalną celę do dyscyplinowania więźniów, którą nazywano „jamą”.
– Prawie każdego dnia słyszeliśmy, jak bito tam jeńców wojennych – powiedział w wywiadzie telefonicznym Sytnikow.
Według niego większość z tych, których bito, to żołnierze, którzy bronili wcześniej zakładów Azowstal w Mariupolu.
Według prezydenta Wołodymyra Zełenskiego była to zaplanowana zbrodnia, w ramach której rosyjskie wojsko celowo zamordowało ponad 50 ukraińskich obrońców.
New York Times podkreśla, że traktowanie ukraińskich żołnierzy i cywilów w rosyjskiej niewoli wywołuje coraz większe zaniepokojenie. Rosja nie poinformowała o dokładnej liczbie więźniów, a sytuację komplikuje fakt, że cywile przetrzymywani są w obozach razem z żołnierzami.
Według odtajnionej niedawno oceny amerykańskiego wywiadu Rosjanie prowadzą na wschodzie Ukrainy i w zachodniej Rosji co najmniej 18 tzw. ośrodków filtracyjnych. Przeszły przez nie dziesiątki tysięcy cywilów deportowanych z Ukrainy do Rosji, a osoby uznawane za zagrożenie umieszczane są w innych obozach razem z żołnierzami – wynika z relacji świadków.
Według informacji ukraińskiej armii w nocy z czwartku na piątek rosyjskie wojska przeprowadziły precyzyjny ostrzał tzw. obozu filtracyjnego w Ołeniwce na wschodzie Ukrainy, na obszarze kontrolowanym przez Rosję, gdzie byli przetrzymywani ukraińscy jeńcy z Azowstalu. W ocenie Prokuratury Generalnej Ukrainy zginęło tam co najmniej 40 ukraińskich żołnierzy, a 130 osób zostało rannych.
Doradca Szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Michaiło Podolak pokazał zdjęcie satelitarne zniszczonego obiektu. Widać na nim, że zniszczono tylko jeden z baraków, akurat ten, do którego przeniesiono jeńców tuż przed atakiem. Obala to twierdzenia Rosjan, że kolonia została zaatakowana przez ukraińską rakietę.
Jego zdaniem w tzw. obozie filtracyjnym w Ołeniwce, gdzie zginęły dziesiątki ukraińskich jeńców, doszło do wybuchu termobarycznego wewnątrz obiektu. Jego zdaniem nie było żadnego ostrzału, ale doszło do rosyjskiego “zamachu terrorystycznego” – kwituje.
Według przechwyconych rozmów rosyjskich świadków początkowo to Rosjanie rozpoczęli bombardowanie ukraińskich pozycji z wyrzutni rakietowych “Grad” ustawionych niedaleko obozu – prawdopodbnie, by spowodować ukraińską odpowiedź. Po chwili doszło do eksplozji w budynku, gdzie przetrzymywano jeńców.
jb/ belsat.eu wg PAP