„Na jednego naszego żołnierza przypadało 14 rosyjskich”. Uwolniony ukraiński jeniec o obronie zakładów Azowstal


144 ukraińskich żołnierzy broniących zakładów Azowstal w Mariupolu pod koniec czerwca wróciło do domów w ramach wymiany jeńców. Przez ponad miesiąc po uwolnieniu nie rozmawiali z dziennikarzami ze względów bezpieczeństwa. Są oni dalej leczeni i rehabilitowani – dopiero teraz zgadzają się na udzielanie wywiadów. Korespondentka programu Studio Biełsat porozmawiała z jednym z nich.

„Nie spodziewaliśmy się, że zaatakują z Krymu i z Białorusi” 

30-letni Władysław Żajworonok, żołnierz pułku „Azow” o pseudonimie „Wikipedia”, przebywał w zakładach Azowstal od połowy marca do maja, a tuż przed ich opuszczeniem został ranny – stracił nogę i doznał urazu oka. Następnie był leczony w okupowanym Doniecku i dopiero półtora miesiąca później w ramach wymiany mógł wrócić na terytorium kontrolowane przez Ukrainę.

– Opowiedz proszę, jak w Mariupolu wyglądały ostatnie dni przed rozpoczęciem wojny. Czy pułk spodziewał się inwazji na pełną skalę?

– Nie spodziewaliśmy się tego, ale przygotowywaliśmy się na wszystkie możliwe scenariusze. Przez ostatnie kilka dni sytuacja była napięta, wiedzieliśmy, że coś może nastąpić, ale nie spodziewaliśmy się niczego na tak wielką skalę ani tego, że natarcie będzie z Krymu i z Białorusi. To było naprawdę niespodziewane i kompletnie pokrzyżowało nasze plany obrony.

– Kiedy zrozumieliście, że nie będzie się dało utrzymać Mariupola?

– Ja osobiście zrozumiałem to w momencie, gdy wróg kontrolował właściwie całą naziemną część Azowstalu. Słyszałem, że na jednego naszego żołnierza przypadało 14 rosyjskich. Nie mieliśmy ciężkiej broni, artylerii, moździerzy. Nie dysponowaliśmy samolotami wojskowymi, mieliśmy tylko cztery czy sześć czołgów. Byliśmy bombardowani przez ciężką artylerię i lotnictwo przez całą dobę. Więc ranni, którzy przez ostatnie dni nie mogli wyjść na powierzchnię, po opuszczeniu podziemi nie poznali okolicy – tak się zmieniła.

– Czy pojawiła się myśl, by oddać się do niewoli?

– U mnie osobiście nie. Wzięto mnie do niewoli nieprzytomnego, więc właściwie nie miałem wyboru.

– Co sądzisz o tym, że przez długi czas nie udało się was uratować? Niektórzy obrońcy zginęli. Myślisz, że władze Ukrainy mogły tego uniknąć i nie dopuścić do tej sytuacji?

– Nie twierdzę, że ukraińskie władze pokazały się w złym świetle. Wiedziałem, że były próby przerwania oblężenia, były próby dostarczenia nam lekarstw, jakiejś broni.

Wiadomości
Pilot śmigłowca, który ewakuował rannych z Azowstalu, zdradził szczegóły operacji
2022.06.02 13:02

„Z nogi bił zapach gnijącego mięsa”

– Jak straciłeś nogę?

– Było to 15 maja, właściwie ostatni dzień obrony Azowstalu. Wraz z moją grupą ewakuowałem rannego do bunkra medycznego, a w drodze powrotnej nasza czteroosobowa grupa została trafiona pociskiem przeciwpancernym. Dostałem w nogę. Myślę, że gdyby to było na obrzeżach jakiegoś większego miasta, to może udałoby się uratować nogę, ale proszę sobie wyobrazić warunki panujące w Azowstalu w ostatnich dniach. Sam fakt, że udało mi się przeżyć, to cud.

– Gdzie trafiliście po tym, jak Rosjanie wzięli was do niewoli? Jakie panowały tam warunki?

– Trafiłem prosto do Nowoazowska, tam nas segregowano. W ciągu pierwszych dwudziestu czterech godzin sprawdzali, kto jest w jakim stanie, decydowali, kto powinien trafić do donieckiego szpitala, a kto do kolonii karnej w Ołeniwce. Warunki były takie, jak w prowincjonalnym szpitalu 10 lat temu. W noc poprzedzającą ewakuację z Azowstalu amputowano mi dolną część nogi. Przez pierwsze pięć dni nie otrzymywałem w ogóle żadnych leków, poza środkami przeciwbólowymi. Wszystko ze mnie wyciekało, z nogi bił zapach mięsa, które gniło tydzień w niedziałającym zamrażalniku.

– Jak traktował was personel szpitala?

– Jak faszystów, zresztą ciągle nam to powtarzali. Mówili „oni naszym chłopakom w niewoli robią takie rzeczy, a my musimy ich leczyć”. Nie dało się skontaktować z bliskimi ani przejrzeć ukraińskich wiadomości. Wiedzieliśmy tylko tyle, ile mówił personel. Twierdzili, że Europa nas podzieliła, że nie mamy żadnych praw, że już przegraliśmy, że Kijów wkrótce upadnie.

– Masz jakieś informacje od tych, którzy pozostali w Ołeniwce?

– Nie ma z nimi żadnego kontaktu. Organizacje międzynarodowe nie mają do nich dostępu. Żołnierze są pozbawieni środków łączności, nie wolno im kontaktować się z bliskimi.

– Dlaczego Rosja tak demonizuje pułk „Azow”? Dlaczego to wy jesteście w oczach Rosjan głównymi „nazistami”?

– Mają tendencję do nazywania nas “faszystami” za cokolwiek, aby odwrócić uwagę od tego, że to oni są agresorami, że to oni nas zaatakowali.

Nadal jestem wojskowym, nie wiem czy uda mi się wrócić do zdrowia na tyle, by iść na linię frontu i do okopów, ale ciągnie mnie tam. Wielu moich przyjaciół pozostaje w niewoli i jestem gotów zrobić wszystko, co w mojej mocy, by im pomóc.

Pilne!
Ukraińskie wojsko rozpoczęło kontrofensywę na południu Ukrainy
2022.08.29 13:24

Maryja Michalewicz, ksz/belsat.eu

Aktualności