Rosyjski sąd pozwolił na ekstradycję na Białoruś Andreja Kazimirawa, podejrzanego o udział w ubiegłorocznych „masowych zamieszkach”, podczas których został postrzelony przez milicję gumową kulą.
Rosyjski wymiar sprawiedliwości zignorował orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które zakazało wydania władzom w Mińsku 21-letniego działacza ruchu antyfaszystowskiego z Brześcia. Najpierw na ekstradycję, której zażądała Prokuratura Generalna Białorusi, zgodził się Sąd Miejski w Moskwie, a teraz wyrok utrzymał w mocy sąd apelacyjny. Jak twierdzi adwokat Kazimirawa – niezgodnie z prawem, ponieważ Rosja ratyfikowała Konwencję o Obronie Praw Człowieka i orzeczenia ETPCz są dla niej obowiązkowe.
W ojczyźnie chłopakowi postawiono zarzuty udziału w „masowych zamieszkach”. Podczas jednej z demonstracji w sierpniu ub.r. został ranny w nogę gumową kulą wystrzeloną przez milicję pacyfikującą protesty. Potem trafił na dwa dni na posterunek, ale został zwolniony, kiedy podpisał oświadczenie, że „nie ma pretensji” do funkcjonariuszy.
Do Rosji uciekł, gdy dowiedział się, że wszczęto przeciwko niemu postępowanie karne. Zatrzymano go tam 29 kwietnia. Po ekstradycji na Białorusi grozi mu 8 lat więzienia.
Nocą z 21 na 22 lipca Rosjanie przekazali służbom Alaksandra Łukaszenki innego Białorusina, którego wydania zabronił ETPCz. Alaksiej Kudzin jest podejrzany o „stawianie oporu funkcjonariuszom MSW”, za co kodeks karny przewiduje do siedmiu lat pozbawienia wolności.
W odpowiedzi na te praktyki Moskiewska Grupa Helsińska przekazała informacje o nich Radzie Europy – nazywając je „tajnymi deportacjami” osób prześladowanych z politycznych motywów.
aa, cez/belsat.eu