Labiedźka: “reforma konstytucyjna” to prezent dla Putina i rządy Łukaszenki do 2035


Opublikowany wczoraj przez białoruskie władze projekt zmian w konstytucji w studiu Biełsatu skomentował Anatol Labiedźka, były lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, a obecnie przedstawiciel Swiatłany Cichanouskiej ds. współpracy parlamentarnej i reformy konstytucyjnej.

Gdyby podczas zbliżającego się referendum konstytucyjnego Białorusini mieli prawdziwą możliwość wyboru, nigdy by nie zagłosowali na proponowany przez Alaksandra Łukaszenkę projekt zmian w konstytucji, “dlatego, że to kompletny absurd” – twierdzi opozycjonista.

– Wszystko dla klanu, wszystko dla swojego otoczenia. Dla ludzie nie ma tam praktycznie nic, poza wydatkami i dekoracjami. Nawet delegaci tak zwanego ogólnobiałoruskiego zgromadzenia narodowego to tylko krzesła na scenie, bo realną władzę mają w rękach jedynie ludzie wyznaczeni przez Łukaszenkę – uważa Anatol Labiedźka.

Aktualizacja
Białoruś. Opublikowano projekt zmian w konstytucji
2021.12.27 16:50

Według niego nadanie ogólnobiałoruskiemu zgromadzeniu narodowemu rangi “najwyższego organu władzy ustawodawczej” to tylko próba rozbudowy biurokratycznego systemu władzy.

– Mieliśmy już dwuizbowy parlament, chociaż fejkowy. A teraz dobudują jeszcze trzecie piętro, a takiej konstrukcji nie ma nigdzie. Dlatego, że funkcje rozdzielone pomiędzy Izbę Reprezentantów, Radę Republiki i Ogólnobiałoruskie Zgromadzenie Narodowe w normalnych państwach wykonuje parlament. Dlatego trzypiętrowy quasi parlament to jedynie wynalazek, którym Łukaszenka mami ludzi – tłumaczy Labiedźka.

Opozycjonista uważa, że projekt zmian konstytucyjnych nie zawiera rozwiązań przekazania władzy, bo powstał po to, by Łukaszenka mógł utrzymać się jak najdłużej.

– Myślę, że Łukaszenka ma taki plan na transfer władzy: dożyć do dziewięćdziesiątki, a potem na lawecie działa wyciągniętego z Muzeum Wielkiej Wojny zostać odwiezionym do miejsca spoczynku. I żeby tam pierwszy wieniec złożył drugi prezydent Białorusi – Mikałaj Łukaszenka.

Wiadomości
Białoruś: nowa konstytucja ma ograniczyć liczbę kadencji prezydenta
2021.07.16 15:00

Labiedźka jest przekonany, że zapis o ograniczeniu prezydentury do dwóch kadencji oznacza w praktyce władzę Łukaszenki do 2035 roku.

– Tak, w projekcie jest mowa o dwóch kadencjach prezydentury. Może kogoś to ucieszy. Ale w praktyce oznacza to, że Łukaszenka anuluje sobie wcześniejsze kadencje. To oznacza, że chce siedzieć na fotelu prezydenta do 2025 roku, a potem dostać prawną możliwość rządzenia jeszcze dwa razy. Do 2035 roku. Taką prerspektywę maluje przed nami Łukaszenka i jego świta pod przykrywką reformy konstytucyjnej – podkreśla Labiedźka.

Przedstawiciel Swiatłany Cichanouskiej zwraca uwagę na fakt, że w projekcie zmian nie ma zapisu o neutralności Białorusi. Według niego to “prezent dla Kremla”, dający mu możliwość rozmieszczenia na Białorusi broni jądrowej.

– To nic innego, jak kiść bananów dla Kremla i Putina, który był głównym inicjatorem i inwestorem tej reformy konstytucyjnej. Dla Putina ważne było, by Łukaszenka zdecydował się na ten krok, by w oczach Kremla odnowić legitymizację Łukaszenki – stwierdził opozycjonista.

Według Labiedźki, w projekcie reformy konstytucyjnej zawarte zostały wszystkie lęki i fobie Łukaszenki.

– Ale mnie bawi ten tekst. Bo poza oburzeniem, nie może nic u ludzi wywołać. I zainteresowanie nim jest malutkie, bo konstytucja od dawna na Białorusi nie działała. A przez ostatnie lata na Białorusi nie działa żaden jej artykuł – podsumowuje opozycjonista.

Wiadomości
Łukaszenka apeluje o udział w referendum. Ma ono… obronić Białoruś przed Polską
2021.12.15 16:16

zk,pj/belsat.eu

Aktualności