Igor Bancer: Pojadę do kolonii karnej. Sąd to tylko formalność WYWIAD


Grodzieński muzyk punkowy, aktywista miejski oraz były rzecznik prasowy Związku Polaków na Białorusi oczekuje na proces w półzamkniętym zakładzie poprawczym, gdzie odbywa karę 1,5 roku prac przymusowych. Teraz za rzekome złamanie regulaminu więziennego grozi mu bezwzględne pozbawienie wolności.

Niedawno wyszedł z karceru, gdzie spędził 40 dni, z czego połowę głodując. Kolejnym krokiem ma być zaplanowany na 29 września br. proces, który jego zdaniem zakończy się zaostrzeniem kary.

Igor Bancer to muzyk, aktywista i były dziennikarz z Grodna. 15 maja 2021 r.
Zdj. MK / Belsat.eu

– Jak się czujesz po głodówce w karcerze?

– Gdy 19 września wróciłem do tego naszego Zakładu Poprawczego Typu Otwartego, czyli „chemii”, pierwszym pytaniem od nadzorcy było „czy jest pan ogolony”. Nikogo nie interesowało, w jakim jestem stanie fizycznym. Bo właśnie rzekomo za to, że nie ogoliłem się, dostałem dodatkowe 10 dób kary. Po prysznicu zostałem jeszcze raz wezwany do biura nadzorców i jeden z nich kazał mi zdjąć maseczkę, by się przyjrzeć, czy jestem ogolony. Oczywiście wszystko, co robią, mieści się w ich kompetencjach i nie mogę odmówić. Ale oni w ten sposób pokazują, że jestem dla nich nikim.

Wiadomości
Igorowi Bancerowi grozi zaostrzenie kary: z prac poprawczych na więzienie
2021.09.22 14:56

– Czy otrzymujesz pomoc medyczną?

– Do dziś nie wezwano do mnie lekarza, choć kilkakrotnie w ciągu tygodnia, podczas cogodzinnych apeli (tzw. profucziotów) sygnalizowałem, że potrzebny mi jest lekarz, bo jestem po głodówce. Wczoraj przyjechał lekarz, ale administracja nie poinformowała mnie o tym fakcie. Ale niestety tak to jest, jak się stawiasz systemowi.

Wiadomości
Igor Bancer po 40 dniach w karcerze źle się czuje i nie otrzymuje pomocy
2021.09.15 18:54

– Za co dokładnie trafiłeś do karceru?

– Do karceru trafiłem za to, że 2 minuty po godz. 22.00 nie byłem w łóżku. A normalnie nikt za to do karceru nie trafia, a dostaje co najwyżej upomnienie ustne. Potem karcer przedłużono mi o 10 dni za to, że się nie ogoliłem. Potem kolejna kara, za to, że rzekomo odmówiłem sprzątania, co też nie było zgodne z prawdą i kolejne 10 dni karceru za rzekome kłócenie się i krzyczenie na funkcjonariusza.

Igor Bancer
Zdj. MK / Belsat.eu

– Gdzie znajduje się twój zakład poprawczy. Jak oceniasz warunki?

– To tereny przemysłowe koło wylotówki z Witebska na Petersburg. Mieszkamy w drewnianym baraku, ale na szczęście kilka lat temu był tu remont i jest on ocieplony. I nawet szczerze powiedziawszy, nie oczekiwałem, że będą takie warunki. Karę odbywa ponad 110 więźniów, z czego 15 to polityczni.

– Za co siedzą polityczni?

– Za blokowanie ulic, za niepodporządkowanie milicjantom. Jest też jeden bardziej znany – Dzmitryj Abramuk. Trafił na “chemię” na dwa lata za tzw. sprawę korowodową w Brześciu (blokowanie ulic poprzez taniec w kole, za co zostało już skazanych kilkadziesiąt osób – Belsat.eu) On jest podwójnie polityczny, bo dostał dodatkowy rok za to, że zadzwonił na milicję i przez telefon obsobaczył Łukaszenkę. Dostał więc też karę za obrazę prezydenta.

Wiadomości
150 oskarżonych. W Brześciu trwają masowe procesy demonstrantów
2021.05.21 13:56

– Czy już pracujesz?

– Nie. Od razu po przyjeździe zapowiedziałem im, że jestem dyrektorem Rock Clubu w Grodnie i mam pracę, organizuję wydarzenia artystyczne i mogę ją wykonywać zdalnie. A oni chcieli mnie dać do kołchozu i wmawiali, że muszę pracować tam, gdzie mnie poślą. Zakwaterowali mnie w 12-osobowym pokoju, gdzie pracowali ludzie skierowani do pracy w kołchozie. I choć u nas pobudka jest o 6, to oni muszą wstać już o piątej, by dotrzeć do kołchozu oddalonego 30 km od Witebska. I to też, żeby mnie upokorzyć – że niby jestem taki światowy i rockendrolowiec, a będę teraz mieszkał z kołchoźnikami. Potem gdy odmówili mi możliwości pracy w Rock Clubie, wyciągnąłem papiery: skierowanie do szpitala z podejrzeniem żółtaczki, złe wyniki krwi po głodówce. Powiedziałem, że według prawa muszą mi zapewnić opiekę zdrowotną, muszę przejść badania. Wtedy dwa razy zawieźli mnie do przychodni i potem nic.

Reportaż
„Chemia ze skierowaniem”: skazywanym w politycznych procesach grożą lata przymusowej pracy
2021.01.31 17:42

– Możesz wychodzić na zewnątrz?

– Większość więźniów, w tym ci tacy zdystansowani polityczni, wychodzą normalnie do pracy czy sklepu. Jednak mnie czy Abramuka wypuszczają jedynie w towarzystwie dwóch milicjantów i to po napisaniu podania do naczelnika.

– Teraz chyba mają cię dość i chcą wysłać do kolonii karnej?

– Tak – jak czytam ich protokoły, to nie poznaje sam siebie. Piszą, że jestem agresywny i wulgarny. Wezwanie do sądu przewieźli mi specjalnie do karceru dwa dni przed wyjściem, taki sobie trud zadali, nie mogli poczekać. Moja adwokatka była w sądzie i pokazali jej akta. A na Białorusi panuje taka „praworządność”, że w papierach wszystko się zgadza. I tak: formalnie sześć razy złamałem regulamin i z tego wynika, że nie ma innej opcji niż kolonia karna.

– W świetle tych drobnych przewinień, nie ma szans, żeby sąd jednak nie dawał ci kary bezwzględnego więzienia?

– Nie – bo to nie sąd, tylko dopełnienie formalności, żeby nikt się nie czepiał, że mnie prześladują. Rozprawa powinna być otwarta, ale żeby nikt nie przyszedł, by mnie wesprzeć, to zrobią posiedzenie tu [w zakładzie poprawczym – Belsat.eu]. I dodatkowo przywiozą ludzi z innej „chemii”, by zrobić pokazówkę.

Wiadomości
Kiedyś gułag, dziś kolonia karna. Białoruscy „polityczni” trafiają do obozów pracy
2021.02.27 08:00

– Jak wygląda stosunek zwykłych osadzonych do politycznych?

– Różnie z tym bywało. Ja przyjechałem już jako ósmy. Ci, co przyjechali wcześniej, to byli tacy „normalsi”. Ludzie bez doświadczenia więziennego, wzięci z łapanki. I klimat był bardzo zły, bo administracja robiła wszystko, by upokarzać politycznych. Przez swoich tajnych współpracowników rozpuściła pogłoski, że polityczni to jest taka kasta tzw. opuszczonych [najniższa w hierarchii, niedotykalni – Belsat.eu]. Ale potem pojawił się właśnie Dzmitryj Abramuk, który nie krył się z poglądami i z miejsca nazwał Łukaszenkę „pederastą”. Powiedziałem mu, że nie używam takiej retoryki, ale generalnie zgadzam się z jego negatywną opinią. I taki Abramuk mówi administracji, że jak go wyślą do pracy, to on wyjdzie i zrobi w centrum miasta miting z flagą biało-czerwono-białą. Atmosfera wobec politycznych się zmieniła, dopiero gdy pojawiły się osoby ideologiczne.

– Pozostali polityczni nie chcą się rzucać w oczy?

– Wiem, że od nas trzy osoby napisały pismo o ułaskawienie. Większość po prostu podczas protestów nie zdążyła nawiać, złapali ich, a ci się tłumaczyli, że „przechodzili obok”. Ja też np. wychodząc do sklepu, miałem multum okazji, żeby uciec, ale tego nie zrobiłem, bo to moje państwo i poniosę konsekwencję mojej walki. Dzmitryj jest podobny, choć zupełnie różnimy się ideologicznie. On jest kibicem, chuliganem Dynama Brześć, ma prawicowe poglądy, ja mam lewicowe.

– A jak osadzeni reagują na twoje poglądy, wygląd? Jesteś osobą dość ekstrawagancką.

– Wjechałem na „chemii” na ostro. Wszyscy byli w szoku. Miałem pomalowane paznokcie nawet na palcach nóg — pełny manicure i pedicure. Administracja chciała na tym grać, że jestem błaznem. Ale potem okazało się, że umiem się postawić i poglądów nie zmieniam. Padały stwierdzenia, że wyglądam jak “ciota” i w więzieniu trafiłbym do swoich. Ale pogadałem tu z takimi, co nawet po kilkanaście lat siedzieli w różnych miejscach, że wiedziałem, dokąd jadę i że jest to prowokacja pod adresem więziennej administracji. I że gdybym chciał, to już bym sobie wygodnie mieszkał w Polsce albo w Niemczech.

Igor Bancer postanowił świadomie zaszokować administrację zakładu poprawczego.
Zdj. MK / Belsat.eu

– Administracja dała ci spokój z wyglądem?

– Potem, jak nacisk się zwiększył, zmieniłem stylówkę na czarną, w stylu Black-Block [organizacja anarchistyczna – Belsat.eu]. I to wygląda naprawdę agresywnie. A jak administracja ma pretensje, to mówię im, że jak nosiłem się na tęczowo, to wam się nie podobało, teraz jestem na czarno i też wam się nie podoba. Jak wam się nie podoba to wasza sprawa, ja zostaję w tym kraju, nie popełnię samobójstwa i będę chodził, jak zechcę. Z innymi więźniami jest spoko, rozwiązujemy problemy podczas rozmów prywatnych.

– Czy na chemii osadzeni mają status ekstremistów?

– Oczywiście wszyscy polityczni dostają na wejściu żółtą plakietkę, że są skłonni do działalności ekstremistycznej i innej destrukcyjnej. Próbowałem stawiać się komisji, że mój artykuł to co najwyżej uliczne chuligaństwo, nie żaden ekstremizm. A oni, że w ubiegłym roku miałem dwa razy wyroki z art. 23.34 [udział w nielegalnej akcji ulicznej – Belsat.eu], i nazwali to inną działalnością destrukcyjną. I nie masz szans się wymigać.

Wiadomości
W kajdankach i z żółtą naszywką. Jak dziennikarka Biełsatu trafiła do kolonii karnej RELACJA
2021.06.04 14:32

Ciekawa historia, przyjechał chłopak z Grodna i dostał karę z art. 364 – za bójkę z milicjantem. Też dostał status ekstremisty. Tymczasem on jest zupełnie apolityczny. To był przypadkowa sprzeczka w sklepie po pijaku. Ale administracja już z automatu traktuje takie przewinienie jak polityczne. Oczywiście administracja zaprzecza, że ma w ogóle jakichś więźniów politycznych.

***

Igor Bancer ma 41 lat. Jest grodzieńskim muzykiem punkowym, aktywistą miejskim, anarchistą i antyfaszystą. W przeszłości pełnił funkcję rzecznika prasowego Związku Polaków na Białorusi. Prywatnie jest mężem Andżeliki Orechwo, przewodniczącej Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi. Mają dwójkę małych dzieci.

Na 1,5 roku prac poprawczych został skazany za performance uliczny – taniec bez spodni przed radiowozem milicji po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Jeszcze w areszcie śledczym, domagając się prawa do uczciwego wyroku, punkowiec przez 16 dni prowadził ostry protest głodowy, w którego czasie powstrzymywał się od jedzenia i picia. Białoruskie organizacje obrony praw człowieka uznały go za więźnia politycznego.

Rozmawiał Jakub Biernat/ belsat.eu

Aktualności