Alaksandr Kalesnikau, ojciec białoruskiej opozycjonistki Maryi Kalesnikawej, przeciwko której w Mińsku toczy się proces za rzekome dążenie do przejęcia władzy, po raz pierwszy od prawie roku mógł zobaczyć córkę. Wczoraj został wezwany do sądu.
Mężczyzna wziął udział w czynnościach procesowych, jednak nie poinformowano, w jakim charakterze. Rozgłaszanie informacji na temat przebiegu procesu jest zakazane. Toczy się on za zamkniętymi drzwiami.
Poinformowali o tym wczoraj wieczorem w mediach społecznościowych współpracownicy niedoszłego kandydata w wyborach prezydenckich Wiktara Babaryki, skazanego na 14 lat więzienia. W krótkim nagraniu wideo Alaksandr Kalesnikau mówił, że jest szczęśliwy, że mógł zobaczyć córkę.
Ojciec opozycjonistki mówił wcześniej PAP, że nie dano mu możliwości zobaczenia Maryi od prawie roku, tj. od jej zatrzymania. Nie wpuszczano go na salę sądową, podobnie jak bliskich drugiego sądzonego – adwokata Maksima Znaka.
Kalesnikawa i Znak współpracowali z oponentami Alaksandra Łukaszenki w czasie ubiegłorocznych wyborów. Później zasiedli w prezydium opozycyjnej Rady Koordynacyjnej, którą powołało otoczenie Swiatłany Cichanouskiej, byłej kandydatki opozycji w wyborach. Zostali zatrzymani we wrześniu ubiegłego roku. KGB usiłowało pierwotnie usunąć Kalesnikawą z Białorusi, jednak kobieta podarła paszport na granicy z Ukrainą. Wtedy trafiła ostatecznie do aresztu śledczego.
Opozycjoniści zostali oskarżeni o wzywanie do działań na szkodę bezpieczeństwa narodowego, zmowę w celu przejęcia władzy w kraju i utworzenie organizacji ekstremistycznej. Grozi im kara pozbawienia wolności do 12 lat. Podczas przesłuchania na sali sądowej obydwoje zaprzeczyli zarzutom, wykazując ich bezpodstawność. Białoruskie organizacje obrony praw człowieka uznają ich za więźniów politycznych.
pj/belsat.eu wg PAP
