Białorusin wygrał w rosyjskim sądzie sprawę, którą wytoczył rosyjskiemu systemowi penitencjarnemu. Satysfakcję ma jednak raczej tylko moralną.
Zatrzymany na terytorium Rosji, a następnie deportowany do kraju obywatel Białorusi, pozwał do sądu dyrekcję smoleńskiego aresztu, w którym był przetrzymywany.
Anatol Budycha domagał się zadośćuczynienia za wyrządzone mu straty moralne, do których jego zdaniem doszło w związku z „naruszeniem jego praw i interesów” w czasie pobytu w areszcie nr 1 w Smoleńsku.
Były osadzony skarżył się na „antysanitarne warunki” panujące w przepełnionych celach, które do tego nie były wyposażone nawet w najniezbędniejsze sprzęty. Wskazał też na brak odpowiedniej opieki medycznej.
Sąd w Smoleńsku przychylił się do pozwu Białorusina i uznał, że dyrekcja aresztu w Smoleńsku rzeczywiście jest winna zaistniałej sytuacji. W wyroku nakazał wypłacić byłemu osadzonemu 4 tys. rubli zadośćuczynienia za wyrządzone mu straty moralne. W przeliczeniu to ok. 240 złotych.
Rosyjskie i białoruskie media, które poinformowały o tej sprawie, nie sprecyzowały jednak, za co Białorusin trafił do aresztu w Smoleńsku i jak długo w nim przebywał.
cez/belsat.eu