“Nielojalni” artyści na bruk. Tłumaczymy, jak reżim niszczy białoruską kulturę


W ciągu ostatniego roku ponad sto osób zostało zwolnionych z instytucji kultury i edukacji na Białorusi za poglądy. Według ekspertów liczba ta gwałtownie wzrośnie na początku 2022 roku. Które instytucje zostały najbardziej dotknięte? Czy można nazwać to, co się dzieje, represjami? Jak wymierne są to straty dla białoruskiej kultury i co ją czeka? Rozmawialiśmy o tym ze zwolnionymi i ekspertami.

Gdy mnie zwalniali, zapytali: co myślisz o zawarciu z nami umowy w przyszłości?

Białoruska Filharmonia Narodowa nie przedłużyła umowy z solistą chóru kameralnego Dzianisem Iwanowem. W Filharmonii pracował ostatnie 10 lat, na swoim koncie miał wiele podziękowań od Ministerstwa Kultury za osiągnięcia twórcze. Po raz ostatni do pracy poszedł 29 sierpnia.

Akcja solidarności z udziałem muzyków różnych zespołów z Mińska. 17 sierpnia 2020 r., Filharmonia, Mińsk, Białoruś. Foto: Swieta Far / Vot-tak.tv / Belsat.eu

– Najciekawsze jest to, że gdy mnie zwalniali, zapytali: co myślisz o zawarciu z nami umowy w przyszłości? – mówi chórzysta. – Mówili mi otwarcie, że nie chcą mnie zwalniać, czułem silne wsparcie kolegów z Filharmonii. Umowa nie została jednak przedłużona.

Dzianis był wcześniej trzykrotnie zatrzymywany za udział w protestach. Po raz pierwszy na 15 dni aresztu został skazany w listopadzie 2020 r. Zatrzymywano go wtedy w pracy.

25 stycznia br. funkcjonariusze ponownie przyszli po artystę bezpośrednio do Filharmonii. Trzymali go w areszcie przy ulicy Akreścina przez tydzień, sprawa była trzykrotnie przesyłana do rewizji. Za każdym razem pozew był nieuzasadniony. W rezultacie śpiewak został wypuszczony.

W czerwcu milicja po raz trzeci przyjechała po Dzianisa do Filharmonii. Wezwano go do działu kadr, gdzie czekali już na niego funkcjonariusze.

Reportaż
Śpiewać czy milczeć, emigrować czy zostać? Jak rewolucja wpłynęła na życie białoruskich muzyków
2021.08.23 13:47

Oskarżyli go o śpiewanie podczas protestu na Rynku Kamarowskim. Nie udało się jednak udowodnić obecności artysty na targowisku, więc został skazany za stawianie oporu milicjantom. Spędził 9 dni w areszcie przy Akreścina, kolejne 6 – w podziemiach więzienia w Baranowiczach.

– I tam panowały prawdziwie nieludzkie warunki. Nawet latem temperatura za dnia nie przekraczała 10 stopni Celsjusza, a w nocy spadała do 3. To było 6 dni piekła – wspomina muzyk.

Teraz rozumie, że za rządów reżimu nie dostanie już pracy w państwowej instytucji kultury na Białorusi. Ale oprócz wykształcenia muzycznego Dzianis jest jeszcze cukiernikiem i mówi, że ta specjalność go teraz utrzymuje. Powróci do muzyki, jeśli pojawią się dobre propozycje.

Dyrekcja Filharmonii wydaje pracowników służbom

Muzyk, śpiewak, etnograf Siarhiej Douhuszau pracował w Filharmonii od 2010 do 2018. Trzy lata temu został zmuszony do rezygnacji: zaproponowano mu wybór – zwolnienie lub rozwiązanie umowy za porozumieniem stron.

– Przez długi czas nie podobała im się moja działalność i początkowo ostrzegali mnie: pojawiłeś się tam i tam, więc możemy nie przedłużyć kontraktu – wspomina Siarhiej. – A potem pokazałem się w Dniu Wolności [świętowanej przez opozycję rocznicy ogłoszenia niepodległości 25 marca 1918 r.], a kierownictwo znalazło coś, do czego mogło się przyczepić. Zarzucili mi, że nie przyszedłem do pracy w sobotę, a przecież oficjalnie pracujemy. I postawili przed wyborem – albo zwolnimy cię za nieobecność, albo odejdziesz z własnej woli.

Akcja solidarności z udziałem muzyków różnych zespołów z Mińska. 17 sierpnia 2020 r., Filharmonia, Mińsk, Białoruś. Foto: Swieta Far / Vot-tak.tv / Belsat.eu

Według muzyka, w latach 2017-18 sporo osób zostało wyrzuconych z Filharmonii, ale wtedy nie było to nagłaśniane tak, jak jest teraz. Dziś władze działają według tego samego schematu, mówi nasz rozmówca.

– Nie przedłużają umów, jak na przykład pod koniec października z kompozytorką Łarysą Simakowicz – wyjaśnia Siarhiej. – Spokojnie wydają swoich pracowników siłom bezpieczeństwa. Milicjanci przychodzą, mówią, chcemy tego i tamtego, artysta zostaje wezwany do gabinetu, gdzie zostaje aresztowany i wysłany na 15 dni aresztu. A potem pracownika można zwolnić. Tak było z solistą chóru kameralnego Dzianisem Iwanowem, który śpiewał przed filharmonią na znak protestu przeciwko przemocy.

„Jeśli boisz się powiedzieć słowo, żeby nie skończyć w więzieniu, to czy możemy mówić o twórczości?”

Siarhiej Douhuszau uważa, że ​​bez względu na to, ilu artystów zostanie zwolnionych, jest to duża strata dla białoruskiej kultury.

– Nawet gdy jeszcze tam pracowałem, nie było tam wielu prawdziwych specjalistów – mówi muzyk. – Łatwo zwolnić dyrygenta czy muzyka, ale gdzie potem znaleźć profesjonalistę?

Wiadomości
Dyrektor białoruskiego teatru zwolniony. Za okrzyk „Niech żyje Flandria!”
2021.11.24 14:33

Zwolnieni zmieniają zawód, przechodzą do innych branż. Wielu wyjeżdża, mówi Siarhiej. Przymusowi emigranci stworzyli niedawno w Warszawie Dom Twórców, przyjmujący pracowników kultury, którzy musieli uciekać przed prześladowaniami.

– Zbieramy najlepszych białoruskich artystów. W Domu mogą żyć, angażować się w różne dziedziny twórczości – mówi muzyk. – Na początku grudnia wystartowała pierwsza rezydencja – muzyczna. Uczestnicy mają do dyspozycji różne warsztaty, odpoczywają od stresu, a jednocześnie tworzą muzykę. Tworzymy bezpieczne warunki, możliwość resocjalizacji dla twórców, bo jeśli jesteś przygnębiony i boisz się chociaż powiedzieć słowo, żeby nie wylądować w więzieniu, to czy możemy mówić o twórczości?

Według Siarhieja na Białorusi wciąż istnieje kultura tradycyjna – rytuały, tradycje, pieśni ludowe nadal żyją wśród Białorusinów. Prześladowani są z kolei muzycy klasyczni, wykonawcy rocka, popu i muzyki alternatywnej – bardzo wielu z nich zostało teraz zmuszonych do emigracji, a niektórzy wylądowali za kratami, jak muzycy z grupy Irdorath.

„Kultura ożyje, gdy tylko nastanie wolność”

Siarhiej Douhuszau widzi jednak pozytywne aspekty tego, co dzieje się teraz w kulturze na Białorusi – jego zdaniem im szybciej upadnie stary system, tym szybciej będzie można zacząć budować nowy.

– Gdy na mnie naciskali, to mówiłem – po co mi ta filharmonia? Jestem sam dla siebie filharmonią, jeśli chcę – stworzę własną. Dlaczego miałbym chodzić do nich codziennie, pisać dla ich pisemek, występować pod przymusem na koncertach państwowych? – pyta muzyk. – Tam wciąż jest sowieckie podejście, które trzeba zmienić. Na przykład byliśmy podzieleni na brygady. Ja byłem w pierwszej brygadzie. W filharmonii! Resztki ZSRR, z ideologami i czystkami. Cóż, niech się to rozsypie. Naszym zadaniem jest teraz ratowanie ludzi, dawanie im możliwości dalszego tworzenia.

Dom Twórców w Warszawie jest otwarty dla wszystkich kreatywnych ludzi – mówi Siarhiej. Po rezydencji muzycznej odbędzie się rezydencja teatralna – dla aktorów, reżyserów, dramaturgów. Dalej – literacka.

Foto
Grupa “Turma”. W białoruskich więzieniach powstaje społeczność artystyczna
2021.05.10 15:03

Dałhuszau jest przekonany, że gdy tylko zmieni się sytuacja na Białorusi, twórcy powrócą do ojczyzny.

– Wszystko szybko się odbuduje i będzie jeszcze lepiej. Kiedy otworzą się granice, zaczną działać programy stypendialne, pojawią się fundusze na kulturę, to nie tylko wrócą do nas nasi artyści, ale przyjadą też twórcy europejscy – mówi Siarhiej – Kultura ożyje, gdy tylko będzie wolność, bo ona jest najważniejsza dla twórczości.

„Państwo zbiera z nas haracz”

Represje w białoruskich instytucjach kultury bada Białoruskie PEN-Centum. Według wiceprezes organizacji Tacciany Niadbaj liczba specjalistów zwolnionych „za nielojalność” przekroczyła już sto osób, ale przed nami jeszcze większa fala zwolnień – najpewniej na początku 2022 roku. Jednocześnie, jak zauważa prezes PEN, skala represji jest mało odczuwalna dla społeczeństwa, ponieważ mają one charakter ukryty, a zwalniani nie zawsze chcą rozgłosu. Dlatego organizacja wzywa poszkodowanych artystów do opowiedzenia swoich historii.

– Nie ujawnimy niczego bez zgody ludzi, ale pomoże nam to lepiej zrozumieć i lepiej ocenić sytuację w kulturze – mówi Tacciana.

Tacciana Niadbaj, wiceprezes Białoruskiego PEN Centrum. Wręczenie Nagrody im. Michała Aniempadystawa za najlepszą okładkę do białoruskiej książki. Mińsk, Białoruś. 29 kwietnia 2021 r. Foto: Biełsat

Osoby “nielojalne” formalnie rzadko są zwalniane za karę – zauważa nasza rozmówczyni. Częściej z pracownikami po prostu nie przedłuża się umowy, lub proponuje się im rozwiązanie umowy za porozumieniem stron.

– W przypadku odmowy człowiek może być zagrożony zwolnieniem na podstawie Kodeksu Pracy, a nawet aresztem, więc najczęściej nie pozostaje nic innego, jak napisać to oświadczenie – mówi wiceprezes PEN Centrum. – To jeden z powodów, dla których represje mają charakter ukryty, bo formalnie wszystko jest zgodne z prawem.

Taciana Niadbaj podkreśla, że ​​takie „oczyszczanie” kolektywów pracowniczych to nic innego jak represje, ponieważ człowiek zostaje wyrzucony z pracy za opinię odbiegającą od oficjalnego stanowiska państwa, a w innej sytuacji osoba ta zostałaby w pracy. Ponadto reżim manipuluje koncepcją lojalności wobec państwa.

– To pogwałcenie prawa do pracy i wolności słowa – zauważa wiceprezes. – Słyszymy: jeśli pracujesz w organizacji państwowej, to państwo ci płaci, więc musisz podzielać oficjalną ideologię. Jednak bardzo ważne jest, aby zrozumieć, że państwowe pieniądze budżetowe to pieniądze ludzi, którzy płacą podatki. Wiadomo, skąd te pieniądze pochodzą. A obecnie państwo zbiera z nas haracz w postaci podatków, a potem nie daje możliwości pracy tym, którzy krytykują rząd.

Redukcja etatów w formie czystki

Według Białoruskiego PEN Centrum spośród instytucji kulturalnych i edukacyjnych najbardziej ucierpiały: Wydział Filologiczny Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego, Instytut Historii Akademii Nauk, Państwowa Filharmonia, Muzeum Literackie Maksyma Bahdanowicza, Narodowe Muzeum Historyczne (planują tam zwolnić około 40 osób), Państwowe Muzeum Historii Literatury Białoruskiej, Grodzieński Teatr Lalek, czasopismo “Mastactwa” (pol. “Sztuka”), Akademia Sztuki, Biblioteka Narodowa (w ciągu ostatnich trzech miesięcy zwolniono tam ok. 80 osób), muzeum Folwark Rakuciowszczyzna, muzeum Białoruska Chatka, Muzeum Literackie Pietrusia Brouki, Teatr Dramatyczny im. Jakuba Kołasa w Witebsku.

Tacciana Niadbaj wyraża przy tym opinię, że oprócz „oczyszczania” instytucji ze zwolenników opozycji, reżim dokonuje też redukcji etatów.

– To oczywiste, że w budżecie nie ma środków, by utrzymać tylu pracowników kultury, więc całkiem logicznym jest, że państwo może jednocześnie przeprowadzać redukcje. Ciekawe, czy na miejsce zwolnionych zostaną zatrudnione nowe osoby.

Narodowe Muzeum Sztuki. Mińsk, Białoruś. 17 maja 2021 r. Foto: Biełsat

Białoruska kultura traci najlepsze kadry

Najpoważniejszym niebezpieczeństwem „czystki” jest odejście wykwalifikowanych kadr – podkreśla wiceprezes PEN Centrum.

– Często, gdy dyrektor wzywa na dywanik i proponuje odejść na własny wniosek, nawet nie ukrywa, że ​​powodem zwolnienia są poglądy polityczne. Mówi: przecież wszystko rozumiecie, jesteście dobrym specjalistą, szukajcie pracy w biznesie – zauważa Tatiana. – Jednocześnie nie mogę powiedzieć, że pracownicy, którzy pozostają, są niekompetentni. Jednak już teraz widać, ilu specjalistów, często wybitnych, odchodzi, a zostają przeciętni.

Według Tacciany, im większego rozpędu nabierze machina represji, tym bardziej straci białoruska kultura i tym więcej czasu i wysiłku zajmie odbudowa wszystkiego.

– Zobaczymy efekty tego dramatu, który rozgrywa się dziś w białoruskiej kulturze – mówi wiceprezes PEN. – Ludzie, którzy są dziś zwalniani, znajdą pracę, ale zostaną straceni dla kultury, a potem jeszcze długo będziemy musieli kształcić kompetentnych specjalistów. A nowe pokolenie stanie przed trudnym zadaniem znalezienia własnej drogi do profesjonalizmu, bo nie będzie komu przekazać im doświadczenia.

Historie
“Opowiadając sztuką o Białorusi, dzieląc jej ból”. “Białoruski bunkier” w centrum Berlina
2021.12.11 14:02

Hanna Hanczar,pj/belsat.eu

Aktualności