Po tym, jak rosyjskie media opublikowały zdjęcia horrendalnych cen fast-foodów oferowanych migrantom w Centrum Logistycznym “Bruzgi”, sprawą obiecali się zająć dwaj przedstawiciele Łukaszenki w obwodzie grodzieńskim.
Interwencję zapowiedzieli “gubernator” Grodzieńszczyzny, były minister zdrowia Uładzimir Karanik oraz namiestnik Alaksandra Łukaszenki w regionie Juryj Karajeu, były minister spraw wewnętrznych.
Karanik powiedział państwowej agencji BiełTA, że wzrost ceny kebaba z 3 do 15 rubli białoruskich (z 5 do 25 złotych) “bardzo przypomina prowokację”, bo “ręce zmieniające cennik na wideo nie należą do pracowników food-trucka”.
Powiedział on także, że niektórzy migranci zamawiali papierosy u taksówkarzy, którzy oferowali im paczkę za 10-50 euro.
Wideo, na którym cena kebaba zmieniana jest z 7,5 na 15 rubli, (z 16,5 na 25 złotych) opublikował rosyjski dziennik Izwiestija. Na nagraniu widać, że mała gastronomia przed obozem dla migrantów jest chroniona przez mundurowych z bronią automatyczną.
Z kolei białoruska agencja informacyjna Biełta opublikowała wczoraj zdjęcie, na którym kebab kosztuje 7,5 rubla – jest to zwyczajna cena dla sąsiedniego Grodna. Oprócz płatnej żywności migrantom oferowane są także bezpłatne posiłki z wojskowej kuchni polowej.
W komentarzu dla mediów Karajeu oświadczył, że przed wpuszczeniem handlarzy na teren centrum logistycznego “osobiście ostrzegał”, by nie “zdzierali z migrantów”.
– U nas to nie wschodni bazar, a cywilizowany handel – powiedział.
W Centrum Logistycznym “Bruzgi” władze Białorusi umieściły od tysiąca do dwóch tysięcy migrantów, którzy wcześniej pod kontrolą mundurowych szturmowali przejście graniczne Kuźnica-Bruzgi. Według reżimu w kraju znajduje się około 7 tysięcy przybyszów z Bliskiego Wschodu i Afryki chcących trafić do Unii Europejskiej.
aa,pj/belsat.eu