Alaksandr Łukaszenka musi spodziewać się kolejnych unijnych sankcji, jeśli nie ustaną prowokacje i łamanie praw człowieka – oznajmił w Luksemburgu przed spotkaniem ministrów spraw zagranicznych państw UE szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas.
– Będziemy konsekwentnie szli drogą sankcji przeciwko Łukaszence i jego reżimowi. Nie będziemy już nakładać sankcji tylko na pojedyncze osoby, ale wprowadzimy sankcje sektorowe. Na te sfery gospodarki, które są szczególnie ważne dla Białorusi i dochodów reżimu. Chodzi zwłaszcza o sektor potasu, produkcji nawozów, energetyczny i usług finansowych. Chcemy w ten sposób doprowadzić do finansowego wysuszenia reżimu – zadeklarował Maas.
Jak podkreślił, celem jest uświadomienie Łukaszence, że nie ma powrotu do poprzedniego stanu.
– Tak długo, jak będzie on kontynuował prowokacje, łamanie praw człowieka (…), to musi się spodziewać, że nie będą to ostanie sankcje – zagroził niemiecki minister.
Maas przyznał również, że proces osiągnięcia konsensusu wśród krajów Unii w sprawie sankcji przeciwko Białorusi był “trudny”.
W ubiegłym tygodniu portal Politico ujawnił, że przede wszystkim Austria dążyła do rozmiękczenia restrykcji, powołując się na względy humanitarne. Źródła dyplomatyczne z innych krajów UE nie miały jednak wątpliwości, że chodziło o interesy austriackich banków. Ponad 90 proc. pieniędzy pożyczanych przez Białoruś w UE pochodzi właśnie z Austrii.
– Był to trudny proces, ale osiągnęliśmy jedność. (…) Jest to sygnał, że nawet kraje mające na Białorusi interesy gospodarcze i finansowe są gotowe brać pod uwagę straty, żeby wprowadzić te sankcje. Jest to znak, że jesteśmy bardzo zdecydowani, żeby nie ustępować. Nie tylko dziś, ale też w nadchodzących tygodniach i miesiącach to się nie zmieni – podsumował minister Maas.
jb/ belsat.eu wg PAP