Emigracyjna organizacja sportowo-patriotyczna poinformowała o zakończeniu “zimowiska”, w którym wzięło udział kilkudziesięciu jej członków i sympatyków.
– Członkowie Pospolitego Ruszenia i zaprzyjaźnionych organizacji uczestniczyli w zajęciach z medycyny pola walki, kierowania dronami, a także techniki obsługi broni. Dobra kompania, gorąca herbata i ognisko z miasteczkiem namiotowym były silniejsze od zimowych mrozów – czytamy na Facebooku organizacji.
Do szkolenia organizacja używa atrap broni palnej – gumowych oraz na plastikowe kulki (ASG). Jak wynika z opublikowanych zdjęć, w zimowych ćwiczeniach wzięli udział m.in. członkowie Białostockiej Chorągwi Grenadierskiej Pospolitego Ruszenia, białoruskiego prawicowego Młodego Frontu oraz Pułku Kalinowskiego.
Czym jest Pospolite Ruszenie
Od 2020 roku reżim Alaksandra Łukaszenki zmusił do ucieczki z kraju nawet pół miliona obywateli Białorusi. Wielu emigrantów jest przekonanych o konieczności szykowania się do obrony ojczyzny z bronią w ręku przed rosyjską inwazją. W lutym 2023 roku zawiązali oni w Polsce i na Litwie organizację, którą nazwali Pospolitym Ruszeniem. Swoją terminologią i symboliką czerpie ona ze wspólnego dla Białorusinów, Polaków i Litwinów dziedzictwa Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
W Polsce zainicjowano tworzenie siedmiu chorągwi Pospolitego Ruszenia: w Warszawie, Białymstoku, Poznaniu, Wrocławiu, Łodzi, Gdańsku i Krakowie. Kolejne dwie, kowieńska i wileńska, powstały na Litwie, gdzie działają jako Klub Lićwiny.
Białoruscy emigranci uczą się strzelectwa, taktyki lekkiej piechoty, medycyny pola walki, łączności, pilotażu dronów, nawigacji w terenie i survivalu. Ich instruktorami są byli białoruscy mundurowi: niektórzy zdobyli doświadczenie w łukaszenkowskiej armii, inni na ukraińskim froncie, w tym w Pułku Kalinowskiego.
KGB straszy Polskę białoruskim terroryzmem
Choć Pospolite Ruszenie działa w Polsce legalnie jako stowarzyszenie, a w jego komunikatach nie pojawiają się treści antypolskie, reżim Łukaszenki stara się nastraszyć nim Polaków.
W grudniu białoruska państwowa agencja informacyjna BiełTA zacytowała szefa KGB Iwana Tertela. Stwierdził on, że znane mu są nazwiska pracowników polskich służb specjalnych nadzorujących działalność chorągwi Pospolitego Ruszenia.
– Uważamy to za niedopuszczalne. Nie stosujemy tych praktyk i nie uważamy, że są one dobre. Ukraińscy, polscy i bałtyccy koledzy muszą zadbać o to, aby ta broń nie zwróciła się przeciwko nim. Wielokrotnie docierały do nas informacje, że ludzie ci chcieliby dokonywać prowokacji metodami z 1939 r. Pamiętamy, jak zaczęła się II wojna światowa – od prowokacji Niemców przy użyciu polskich mundurów – podkreślił Tertel.
Powiedział też, że Pospolite Ruszenie to broń, której nie da się kontrolować, a może zostać obrócona “przeciwko kuratorom”.
– To zdarzyło się więcej niż raz. Znamy sytuację z ISIS i historię ich relacji z amerykańskimi służbami wywiadowczymi. A nasi zagraniczni koledzy mogą sami osiągnąć te same negatywne wyniki – straszył Polaków szef białoruskiego KGB.
W odpowiedzi Pospolite Ruszenie opublikowało oświadczenie, w którym ostro odpowiedziało na oszczerstwa.
– Żadnych akcji zajęcia budynków administracyjnych i aktów terroru Pospolite Ruszenie nigdy nie planowało. Mamy inne metody, niż łukaszenkowskie tak zwane służby specjalne, dążące do zniszczenia wszystkiego, co białoruskie. Jeśli los ojczyzny nie jest wam obojętny, dołączcie do Pospolitego Ruszenia – wezwała organizacja.
pj/belsat.eu
