Wojskowy odrzutowiec Jak-130 rozbił się na przedmieściach Baranowicz. Obaj piloci nie przeżyli katapultowania – poinformowało Ministerstwo Obrony Białorusi.
O katastrofie lotniczej w Baranowiczach w obwodzie brzeskim jako pierwsze poinformowały w internecie lokalne wydanie gazety IntexPress. Pisało o wojskowym samolocie, który spadł na ogrody domów jednorodzinnych przy ulicy Róży Luksemburg.
Według świadków przed katastrofą miał wykonywać nad miastem ewolucje powietrzne w grupie czterech maszyn.
Państwowa agencja informacyjna BiełTA wyjaśniła później, że był to szkolno-treningowy lekki myśliwiec Jak-130 ze 116. Bazy Lotnictwa Szturmowego w Lidzie. Podczas lotu szkoleniowego nad Baranowiczami piloci major Andrej Niczyparczyk i porucznik Mikita Kukanienka mieli wykryć usterkę maszyny.
– Piloci usiłowali wyprowadzić samolot z miasta. Gdy upewnili się, że trajektoria spadania maszyny wypada z dala od domów, katapultowali się. Niestety, obaj lotnicy zginęli – napisała BiełTA.
Samolotu nie udało się jednak wyprowadzić z miasta i rozbił się w bezpośredniej bliskości domów mieszkalnych. Na miejsce wysłano straż pożarną, jednak zanim dojechała, wokół wraku zebrali się gapie. Teraz teren jest odgrodzony i pracują na nim specjaliści, informuje BiełTA.
W katastrofie nie zginął nikt poza pilotami. Ucierpiały domy przy ulicy Róży Luksemburg.
Major Andrej Niczyparczyk pochodził z Lidy i był synem pilota, osierocił żonę i dwoje dzieci. W komentarzu dla mediów dowódca nazwał go wybitnym specjalistą. Jako pilot I stopnia miał duże doświadczenie latania na samolocie Jak-130 – na tej maszynie występował ostatnio podczas parady lotniczej z okazji Dnia Zwycięstwa.
– Pierwszorzędny lotnik, dobry specjalista. Łatwo z nim pracować, jego ojciec powinien być dumny z syna – charakteryzował go dowódca w rozmowie z Lidską Telewizją.
Porucznik Mikita Kukanienka miał 22 lata, żonaty, ale jeszcze bez dzieci. Pochodził ze wsi Barawucha pod Połockiem, gdzie mieści się baza śmigłowców i od młodości był zafascynowany lotnictwem. W ubiegłym roku ukończył Akademię Wojskową, a w tym miał zostać lotnikiem III stopnia.
– Podoba mi się prędkość, uczucie lotu, wolności – powiedział porucznik rozmawiając w tym roku z wojskową telewizją.
Kondolencje rodzinom ofiar złożyła liderka białoruskiej opozycji, przebywająca na uchodźstwie Swiatłana Cichanouskaja. Biuro prasowe Alaksandra Łukaszenki nie zareagowało jeszcze na katastrofę.
W Baranowiczach mieści się jedna z największych baz lotnictwa wojskowego na Białorusi. Pomiędzy Mińskiem i Moskwą od lat toczą się rozmowy o udostępnienie jej Siłom Zbrojnym Rosji.
W ten weekend Baranowicze miały świętować 150-lecie otrzymania praw miejskich. Częścią programu miały być pokazy lotnicze. Możliwe, że zostaną odwołane.
pj/belsat.eu