Komisja Europejska przeznaczy 36,7 mln euro wsparcia dla Litwy w walce z nielegalną migracją, wywołaną przez Białoruś.
Finansowanie ma być przeznaczone m.in. na opiekę medyczną, szczepionki, jedzenie, odzież i środki higieniczne dla migrantów. Wcześniej KE oznajmiła, że nie przewiduje jednak finansowania ogrodzenia na granicy Litwy z Białorusią, chociaż nie uważa takiego projektu za „złe rozwiązanie”.
Koszt tego przedsięwzięcia ma wynieść około 152 mln euro, a jego finansowanie przewidziane jest z budżetu państwa. O tym, że w ciągu roku zostanie zbudowany płot na granicy z Białorusią o długości 508 km zadecydował w tym tygodniu Sejm w Wilnie.
– Zawracanie migrantów – to krok, który pozwala nam trochę odetchnąć z ulgą. Jednak prawdziwe decyzje zapadną wtedy, kiedy zostaną naprawione przyczyny, a nie konsekwencje – to znaczy, gdy padnie reżim, terroryzujący Litwę – skomentował sytuację na granicy Mantas Adomėnas, wiceminister spraw zagranicznych Litwy. – Obecnie migranci są wykorzystywani jako broń hybrydowa przeciwko naszego kraju. Abyśmy osiągnęli ten cel, potrzebna jest presja międzynarodowa, nowe sankcje – dodał wiceminister.
Wiceszef litewskiego resortu dyplomacji podkreślał, że również wielu Białorusinów musiało wyjechać z kraju. Inni zostali aresztowani lub poddani represjom.
– Białoruś stała się podobna do Korei Północnej – izolowana od innych, działająca jak organizacja terrorystyczna, nie dostosowująca się do norm międzynarodowych, a także stojąca nad coraz większą przepaścią – powiedział Adomėnas, który był gościem dziennikarzy polskojęzycznego Radia znad Wilii.
cez/belsat.eu wg zw.lt