Pierwszy „polski najemnik” schwytany na Ukrainie. Polska w rosyjskiej i białoruskiej propagandzie


Po wielu miesiącach opowieści o tym, że na Ukrainie walczą tysiące Polaków, rosyjskie propagandowe media wreszcie doniosły, że udało im się do niewoli wziąć jednego z nich. Rosjanie pokazali mężczyznę z zamazaną twarzą, który mówi po polsku z wyraźnie wschodnim akcentem i robiąc językowe błędy, jakie zdarzają się rosyjsko i ukraińskojęzycznym uczącym się polskiego.

Nie udało się zobaczyć twarzy rzekomego polskiego najemnika. Podobno pochodzi z Puław i nazywa się Dawid Wojewódzki. Wiadomo jednak, że polski nie jest jego językiem ojczystym.
Zdj. RG.ru

Rosyjska propaganda pełni funkcje gigantycznej machiny dezinformującej społeczeństwo. Nieustannie stara się dopasować swój przekaz do tego jak postrzegają świat rządzący na Kremlu.

Mechanizm jest prosty, gdy Putin na przykład stwierdzi, że jakiś fakt miał miejsce – to należy zrobić wszystko, by ten fakt pokazać. Ciekawie przedstawili to na początku wojny w Donbasie kilka lat temu dziennikarze BBC, którzy zaczęli poszukiwać dziewczynki zabitej rzekomo przez ukraińską armię, o czym szeroko informowały rosyjskie media. Jeden dziennikarz rosyjskiej TV w chwili szczerości przyznał im, że żadnej dziewczynki nie było. Dodał, że media musiały ją stworzyć, bo o jej śmierci wspomniał ktoś ważny na górze.

Upór, z jakim rosyjskie media powtarzają zmyślone newsy o polskich najemnikach, też musi świadczyć, że właśnie istnieją oni głównie w głowach kremlowskiej elity władzy. A wierne służby robią wszystko, by do tego wyobrażenia się dostosować.

O polskich najemnikach „ponoszących duże straty”, co jest „ukrywane”, mówił w czerwcu ub. r. sam Władimir Putin. W grudniu na uroczystym rozszerzonym kolegium rosyjskiego Ministerstwa Obrony w obecności prezydenta, najważniejszych przedstawicieli władz i nawet prawosławnego patriarchy Cyryla, minister Siergiej Szojgu podał już z dokładnością do jednego liczbę zabitych Polaków na Ukrainie. Miało ich zginąć dokładnie 1427.

Wiadomości
Rosja. Szojgu mówi o półtora tysiąca zabitych Polaków, a Putin chce dalej walczyć
2023.12.19 14:41

Przy czym w rosyjskich otwartych źródłach nie pojawił się ani jeden dowód na masową obecność Polaków na froncie. Ani jedno nagranie jeńca, czy choćby przechwycona radiowa rozmowa rzekomych polskich żołnierzy. Wynika to z prostego faktu, na Ukrainie walczy kilkudziesięciu polskich ochotników, którzy nie tworzą nawet zwartego oddziału. Natknięcie się na linii frontu, która liczy co najmniej półtora tysiąca kilometrów, nie należy do najłatwiejszych. 

Wideo: na Ukrainie walczy kilkudziesięciu polskich ochotników, którzy są wynagradzani tak jak  ukraińscy żołnierze, a nie tysiące najemników z Polski, jak chce to wiedzieć Putin 

No, ale skoro Putin o tym mówi, Szojgu wylicza co do jednego, widocznie powstała potrzeba, by wreszcie choć jednego takiego Polaka pokazać. Izwiestia zamieściły filmik z momentem wzięcia do niewoli „polskiego najemnika”. Widać jak leżący mężczyzna w mundurze, wymawia jedynie ze wschodnim akcentem „Tak, tak Paljak”.

Z kolej rządowa Rossijskaja Gazieta zamieściła fragment rozmowy z jeńcem. Ma on całkowicie zamazaną twarz, a jego wypowiedzi wyglądają na mocno zmontowane. Nie jest też pewne, czy nie jest to podłożony głos, bo nie widzimy jego ust. „Polak” tymczasem mówi z wyraźnym wschodnim akcentem, robiąc przy tym błędy często pojawiające się u ukraińsko-, bądź rosyjskojęzycznych osób uczących się polskiego. Przedstawia się jako Dawid Wojewódzki z Puław. Twierdzi, że na wojnę poszedł dla pieniędzy, podczas walk w Krynkach na lewym brzegu Dniepru miał stracić przytomność w wyniku wybuchu i został pozostawiony przez ukraińskich żołnierzy. Na końcu dziękuje rosyjskim wojskowym za pomoc.

O wzięciu do niewoli „Polaka” poinformował okupacyjny gubernator obwodu chersońskiego Władimir Saldo.

– Teraz Dawid wzywa swoich polskich rodaków, aby nie powtarzali jego błędów i nie ryzykowali życia dla pieniędzy – napisał Saldo na swoim kanale Telegramu.

Dla przeciętnego Polaka zaprezentowane nagrania od razu budzą wątpliwości co do „polskości” pojmanego. Biełsat skonsultował się z polskimi ochotnikami na Ukrainie, którzy potwierdzili, że nagranie wygląda na fejk. Niemniej jednak informacja ta skierowana jest na rynek wewnętrzny. Rosyjskie władze i media utrzymują bowiem, że ich armia na Ukrainie wcale nie walczy z Ukraińcami, ale z tysiącami „najemników” z Zachodu. O czym nawet niedawno wspominał Putin, który stwierdził, że w obecnej wojnie, Ukraina w ogóle nie jest przeciwnikiem. Ta strategia propagandowa odnosi sukcesy, bo jak ustalili amerykańscy badacze w swoim sondażu, 64 proc. Rosjan postrzega tę wojnę jako „walkę cywilizacyjną między Rosją a Zachodem”.

Wiadomości
„Walka cywilizacji”. 63 proc. Rosjan popiera wojnę na Ukrainie – sondaż
2024.01.10 08:39

Polacy znów w białoruskich mediach

Kwestią łamania praw człowieka w Europie na łamach telewizji Biełaruś 1 zajął się Tomasz Jankowski, przedstawiany jako „polski politolog” – w przeszłości był sekretarzem generalnym prorosyjskiej partii Zmiana.

Jankowski wypowiedział się w materiale telewizyjnym na temat rusofobii oraz walki z „ruskim mirem”. Według prowadzącej jakoby istniejący zakaz używania i nauki języka rosyjskiego jest narzędziem zastraszania, łamiącym prawa człowieka.

Według Jankowskiego Polacy są zastraszani przez większość politycznej elity, tak by uniemożliwić poznanie rosyjskiego języka i kultury. Jego zdaniem w Europie rosyjska mniejszość nie ma możliwości uczenia się ojczystego języka, co źle świadczy o demokracji w UE.

Jankowski dodał też, że Polska i kraje bałtyckie wprowadzając jakoby taki zakaz, specjalnie prowokują Rosję do reakcji. Tymczasem, o ile w krajach bałtyckich ze względów historycznych rosyjskojęzyczni, którzy przez dziesiątki lat nie byli w stanie nauczyć się lokalnych języków, stanowią problem, to nie jest to przypadek Polski.

Media
Czeczko 2.0? Kto jedzie z Polski na Białoruś, by wspierać tamtejszą propagandę
2023.04.21 13:48

Tutaj języka rosyjskiego może się uczyć każdy, co więcej jest on nauczany w wielu szkołach. O co Tomaszowi Jankowskiemu chodzi, nie wiadomo. Wiadomo, że wystąpił w telewizji pół totalitarnego państwa, które prześladuje swoich obywateli za używanie języka białoruskiego i od lat ich rusyfikuje, wciągając ich właśnie w ręce „ruskiego miru”. Państwa, które otwarcie prześladuje polską mniejszość  i likwiduje placówki uczące polskiego.

Na tournée po białoruskich media ruszył polski „reporter wojenny” Piotr Jastrzębski, pracujący przedtem w NIE i Trybunie. Wystąpił w Międzynarodowym Radiu Białoruś i uraczył słuchaczy opowieścią o „natowskich zbrodniach” w czasie bombardowania Jugosławii w 1999 r. Jest to także ulubiony motyw rosyjskiej propagandy, która zawsze używa tego argumentu w obliczu oskarżeń o zaatakowanie Ukrainy. Rosjanie, którzy zabili już dziesiątki tysięcy cywili na Ukrainie, zrównali z ziemią dziesiątki miejscowości, usprawiedliwiają swoje działania natowską operacją, która pochłonęła życie kilkuset cywilów. Jastrzębski wplata też w swoich wypowiedziach stwierdzenie, że Ukraina podobnie jak Kosowo stanie się miejscem przemysłowej produkcji narkotyków. A polscy narkotykowi baronowie już sobie kupują posiadłości na Zakarpaciu.

Opinie
Bałkany a Rosja i Ukraina (cz. 1). Propaganda
2023.04.02 08:35

Jastrzębski wystąpił też w wywiadzie dla agencji informacyjnej BiełTA zatytułowanym „Jedno wielkie kłamstwo”. Analizował tam perspektywy zmiany polityki wobec Rosji i Białorusi ze strony nowych polskich władz. Zasugerował też, że poprzednie organizowały prowokacje wobec dziennikarzy „dobrze piszących o Białorusi i Rosji”

– Nie wiem, kto to organizował, służby specjalne, czy konkurencja, ale wszyscy dziennikarze, których znam, otrzymali jakieś e-maile, pojawiły się problemy z rozwiązywaniem problemów w instytucjach i tak dalej – stwierdził.

W swoim wywiadzie Jastrzębski „uspokaja” białoruskich sąsiadów. Jego zdaniem wbrew temu co się mówi, Polska wcale się nie zbroi, a wręcz przeciwnie rozbraja się, wysyłając broń na Ukrainę.

Stwierdził, że obecny rząd, „mimo wszystkich swoich wad”, jest bardziej pragmatyczny i nie wyznaje „ideologii nienawiści wobec Wschodu, kultury słowiańskiej”. Skrytykował też sankcje nałożone na Rosję i Białoruś, które powodują „ogromne straty dochodów, utratę ogromnych rynków zbytu, utratę dostępu do dużej ilości towarów, których nie ma na polskim rynku”

Jakub Biernat/ belsat.eu

 

Aktualności