Pamiątki rodzinne czy plama na honorze dziadków? Białorusini o ich stosunku do trofeów z II wojny światowej


Wraz z falą okrucieństw wojny na Ukrainie pojawił się szok wywołany tym, jak rosyjskie wojsko plądrowało okupowane terytoria i co z nich wywożono. Na Białorusi wiele osób inaczej spojrzało na “trofea” przechowywane w ich rodzinach od czasów II wojny światowej. Nasi czytelnicy opowiedzieli nam swoje historie, a my poprosiliśmy o komentarz ekspertów z dziedziny prawa i psychologii, aby zrozumieć, jak należy traktować rzeczy, które mogły zostać uzyskane w ten przestępczy sposób.

Historie potomków

“Prawdziwe wartości są przekazywane z pokolenia na pokolenie”. Baner z okazji 65-lecia otwarcia Szkoły Wojskowej im. Suworowa. 28.05.2020 r.
Zdj. belsat.eu

– Moja babcia miała serwis herbaciany, który dziadek przywiózł z Niemiec. Na spodzie naczyń widnieją piękne monogramy i coś w języku niemieckim. Rok 1929. Moja babcia była z nich szczególnie dumna. Bardzo rzadko je wyjmowała. Nie pamiętam, by opowiadała mi historię tego serwisu, a dziadek umarł zanim się urodziłam. Po śmierci babci został przeniesiony do domu mojej mamy, która powiedziała, że to mój posag. Nie żebym go bardzo chciała, ale w naszej rodzinie jest jak relikwia. A teraz widzimy, jak strasznymi sposobami zabierane są trofea, gdy wojsko po prostu rabuje ludność cywilną. I nie wiem, co zrobić z tym serwisem. Minęło tyle czasu, jest to dla mnie jak wspomnienie o babci. Ale teraz czuję się nieswojo i wstydzę się mieć go w naszej rodzinie, ponieważ został on komuś skradziony. Nie wiem, co robić. Po tylu latach dziwnie będzie go oddać, nie wiadomo zresztą komu.

***

– Wciąż mam papierośnicę dziadka i kilka talerzy ze swastyką na spodzie. Na papierośnicy widnieje nawet napis, że została ona podarowana komuś na pamiątkę. Talerze są teraz na daczy, ponieważ wyglądają na stare, a papierośnica leży w szafce jako cenna rzecz. Od dziecka miałem te rzeczy przed oczami. Pamiętam opowieści mojej babci, jak dziadek przywiózł jej jeszcze torebki i buty, prawie nienoszone. Wtedy myślałem, że to dobrze z jego strony, że opiekuje się rodziną, ale teraz zdałem sobie sprawę, że on kogoś okradł. Nie zastanawiałem, co teraz z nimi zrobić. Talerze chyba wyrzucę, a papierośnicę zatrzymam, bo warto pamiętać o ciemnej stronie historii rodziny.

***

– Moja mama ma świecznik – trofeum przywiezione przez dziadka. Bardzo piękny. Jako dziecko się nim zachwycałam, ale teraz się go boję. Nie wiem, w jakich warunkach zdobyto to trofeum. Namawiam mamę, żeby oddała go do muzeum, ale ona nie chce.

***

– Babcia opowiadała mi, że w czasie wojny i w latach powojennych nie było nic. Żyli bardzo biednie. Kiedy dziadek przyjechał i wyjął z walizki farbki, wszystkie dzieci z podwórka wybiegły, żeby je zobaczyć. Mazały palcami, próbowały smaku i szkoda im było nimi malować, bo bały się, że się skończą. Mój dziadek i babcia nie mieli wtedy dzieci, więc po prostu rozdawali farby. Babci przywiózł spinkę do włosów, broszkę i pierścionek. Mam ten pierścionek. Nie wiem, co z nim zrobić. Dziadek był bardzo dobrym człowiekiem, ale nie kupił tego wszystkiego w sklepie.

Wiadomości
Jak rosyjscy maruderzy wysyłają łupy do domu: nagranie z białoruskiej firmy kurierskiej
2022.04.03 13:20

***

– Mój dziadek był w Auschwitz, potem w innych obozach. Został uwolniony. Następnie służył w Berlinie jako tłumacz. Wrócił dopiero w 1948 roku. Bez trofeów. Ze wspomnień – łzy. Koszmar. Moja babcia ma zdjęcie. Ona i dwie koleżanki. Po wojnie. Babcia powiedziała mi, że wszystkie sukienki na nich były z Niemiec. Jedna z koleżanek została wywieziona do Niemiec do pracy i wróciła stamtąd z walizką sukienek. To jedyne przywiezione z Niemiec rzeczy, o jakich wiem…

***

– Pradziadek walczył w II wojnie światowej, a prapradziadek w I wojnie światowej. Nie wiem, czy medaliki też można uważać za trofea. Jeśli mówimy o I wojnie światowej, pradziadek przywiózł cztery krzyżyki (trzy złote, jeden srebrny) i złoty zegarek. Ich losy złożyły się ciekawie. Wymienili je na pół worka mąki w czasie Hołodomoru, co uratowało życie rozkułaczonym kobietom i dzieciom (pradziadek kopał wtedy Kanał Białomorsko-Bałtycki). Z II wojny światowej prawie nie mamy trofeów. Została mi łuska z 37-milimetrowego działa przeciwlotniczego i makabryczne opowieści o mieszkańcach Budapesztu i Wiednia, którzy na widok żołnierzy natychmiast oferowali rowery i padali na ziemię, gdy proszono ich o zapałki.

***

– Mój dziadek z wojny przywoził siostrom sukienki. Były takie szczęśliwe! Sukienki były koronkowe, bardzo piękne. Potem okazało się, że to nie były sukienki, tylko bielizna. Nie wiem, czy nosiły je publicznie. To niesamowita historia. Z jednej strony dbał o rodzinę, ale z drugiej strony – jakaś Niemka czy Polka mogła tę bieliznę nosić albo jakiś człowiek mógł ją sprzedawać. Cieszę się, że ich już ich nie mamy.

“Rosyjskie orki rabowały naszym ukraińskim kobietom także bieliznę i kosmetyki. Jesteście przecież biedną Rosją i chcemy Wam pomóc. Weźcie od nas noszoną bieliznę, tylko na taką zasługujecie”. Akcja “Daj coś z worka dla orka” przed rosyjską ambasadą w Warszawie. 13 kwietnia 2022 r.
Zdj. Warszawa, Polska, jam/belsat.eu

***

– Mój dziadek przywiózł książki. Jest w nich podpis w języku niemieckim, że książki pochodzą z prywatnej biblioteki. O roślinach, o zwierzętach, ze szczegółowymi ilustracjami. Zacząłem uczyć się języka niemieckiego, od dziecka marzyłam o tym, żeby czytać książki mojego dziadka. Nadal je przechowuję. Mój stosunek do nich się nie zmienił. Nie chcę myśleć, skąd się wzięły. Dla mnie są to książki mojego dziadka.

Nie istnieje prawo, które zezwala na grabież

Osoby, które przysłały nam swoje historie, przyznały, że miała na nie wpływ informacja o grabieżach na Ukrainie. Prawnik białoruskiego Narodowego Zarządu Antykryzysowego Michaił Kyryluk jednoznacznie określił pozyskiwanie i sprzedaż “trofeów” przez rosyjskich żołnierzy przestępstwem i wymienił artykuły, na podstawie których żołnierze mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności: grabież, kradzież, rozbój, nabycie lub sprzedaż mienia świadomie uzyskanego za pomocą środków przestępczych; legalizacja (pranie) pieniędzy lub innego mienia uzyskanego przez osobę w wyniku popełnienia przestępstwa itp.

Ekspert zauważa, że dekryminalizacja szabrownictwa w Rosji nie oznacza, że jest ono dozwolone:

– Dekryminalizacja oznacza, że nie ma osobnego artykułu i osobnej kary, ale w rzeczywistości czyny popełnione przez przestępcę podlegają innym artykułom, które już istnieją. Kradzież, grabież i rozbój różnią się poziomem przemocy przy popełnianiu przestępstwa i podlegają różnym karom.

Kyryluk podkreśla również, że prawo międzynarodowe dopuszcza tylko jeden przypadek, kiedy zajęcie cudzej własności jest zgodne z prawem:

– W idealnym świecie konwencji genewskiej i haskiej nienaruszalne jest zachowanie własności cywilnej, z wyjątkiem rekwizycji żywności dla wojsk okupacyjnych. Rekwizycje muszą jednak zostać zrekompensowane. Jeśli żołnierze nie mają nic do jedzenia, mogą wziąć np. kawałek chleba i zostawić za niego jakąś zapłatę.

Akcja “Daj coś z worka dla orka” przed rosyjską ambasadą w Warszawie. Mieszkańcy stolicy złożyli przed bramą przedmioty codziennego użytku szabrowane przez rosyjskich żołnierzy z ukraińskich domów. 13 kwietnia 2022 r.
Zdj. Warszawa, Polska, jam/belsat.eu

Konwencje te zostały jednak przyjęte dopiero po II wojnie światowej. W czasie tej wojny nie wydano specjalnego zezwolenia na grabież, ale w celu gromadzenia dóbr w ZSRR na początku 1943 roku utworzono Główny Zarząd ds. Trofeów, którego jednostki zajmowały się identyfikacją, rejestracją, gromadzeniem, przechowywaniem i wywozem zdobytego i porzuconego przez wojsko uzbrojenia, mienia, ziarna i złomu z terenów wyzwolonych. Skala pracy brygad “trofiejnych” była naprawdę ogromna, a po wojnie z funduszu urzędu wydawano prezenty weteranom. Pod koniec wojny ludzie mogli tam przychodzić i kupować różne rzeczy. Oczywiście, taki “sklep” nie był dla wszystkich.

Państwowy Komitet Obrony ZSRR wydał dekrety nr 7054 z 1 grudnia 1944 roku i nr 7192c z 23 grudnia 1944 roku, zezwalające żołnierzom Armii Czerwonej, którzy dobrze wypełnili swoją służbę, sierżantom i oficerom oraz generałom czynnych frontów na wysyłanie osobistych paczek do domu. W tym celu utworzono specjalne pociągi pocztowe z Niemiec.

Żołnierze byli dumni z trofeów wojennych – czołgów, karabinów maszynowych itp., ale nie mówiło się o rzeczach ukradzionych z mieszkań. Dlatego sami musimy się uporać z tą spuścizną.

Kwestie moralne są zawsze bardzo trudne

Jak twierdzi psycholożka Natalla Skibskaja, obecna sytuacja stwarza Białorusinom możliwość stworzenia bardziej realistycznego, prawdziwszego obrazu swoich przodków:

– Historia rodziny, którą rysujemy w naszych głowach, zazwyczaj składa się z opowieści o naszych przodkach i obrazów, z którymi czujemy się lepiej, które bardziej nam pasują. Miło jest myśleć o naszych przodkach jako o wojownikach, wyzwolicielach, bohaterach swoich czasów. W rzeczywistości jednak ludzie wracali z niej z traumatycznymi przeżyciami związanymi z udziałem w tej wojnie. Miało to wpływ na ich późniejsze zachowanie. Wielu z nich wylało swoje traumatyczne przeżycia w działaniach wobec swoich bliskich. Nieprzepracowana trauma ujawnia się w postaci przemocy wobec bliskich.

Akcja “Daj coś z worka dla orka” przed rosyjską ambasadą w Warszawie. Mieszkańcy stolicy złożyli przed bramą przedmioty codziennego użytku szabrowane przez rosyjskich żołnierzy z ukraińskich domów. 13 kwietnia 2022 r.
Zdj. Warszawa, Polska, jam/belsat.eu

– Nawet jeśli istnieje przyzwolenie na zabijanie i rabowanie, uczciwy człowiek nie będzie tego robił. W Niemczech byli ludzie, którzy ze szczególną gorliwością wykonywali swoją pracę w obozach koncentracyjnych, ale byli też tacy, którzy pozostali ludźmi. U niektórych osób udział w grabieżach, ujawnił ich drapieżną naturę. Obecność tych “trofeów” jest takim potwierdzeniem, że ludzie byli w stanie to zrobić. Bardzo ważne jest, aby wpleść tę część w swoją osobistą historię – że przodkowie też tacy byli, aby nie pojawiło się czarno-białe spojrzenie na świat – wyjaśnia ekspertka.

Psycholożka zauważa też, że odrzucenie polaryzacji pozwoli dostrzec, że w Rosji są też osoby, które wypowiadają się przeciwko wojnie, cierpią za swoją antywojenną postawę i zachowują ludzkie wartości nawet w tak przepełnionej nienawiścią sytuacji.

– Aby zrozumieć złożoność natury ludzkiej, trzeba to wszystko uporządkować. A państwo oferuje nam czarno-biały światopogląd, że tak naprawdę nie trzeba o tym mówić, bo wszystko zostało już powiedziane: tu mamy dobrych, tu złych, tu wrogów, tu bohaterów. Ale każda wojna jest okrutna. Przecież nawet jeśli walczysz i bronisz swojej ojczyzny, zabijając, to i tak cierpisz. Jest to traumatyczne przeżycie dla psychiki i lepiej nie mieć takich doświadczeń. Bronić się trzeba, ale cena za to jest ogromna.

W historiach nadesłanych przez czytelników znaczna liczba osób wyznała, że chce się pozbyć przedmiotów, które od czasów II wojny światowej były przechowywane w ich rodzinach jako trofea. Psycholog twierdzi, że jest to normalna reakcja na przedmioty, które powodują dyskomfort.

– Należy zacząć od ustalenia: co jest dla nas lepsze? Jeśli lepiej będzie pozbyć się tych rzeczy, to dlaczego nie. Jeśli te rzeczy stale wywołują trudne emocje. Ale pamięć o tym pozostanie, bo to już się wydarzyło w historii rodziny. Kwestie moralne są zawsze bardzo trudne.

Dzień Zwycięstwa w 2020 roku w Grodnie. Ze względu na pandemię Covid-19 weteranów nie zaproszono na obchody – każdy został odwiedzony przez delegację władz przed własnym domem. Grodno, 9 maja 2020 r.
Zdj. belsat.eu

– Każdy musi sobie z tym poradzić sam. Gdyby można było zapytać, skąd się wzięły te rzeczy, wszystko stałoby się bardziej zrozumiałe. Może ktoś rzeczywiście dokonał rabunku, a może była to wdzięczność za coś. Ale i tak warto zostawić w pamięci, że coś takiego było w rodzinie. I wtedy nie będzie czarno-białych odpowiedzi, że był bohaterem, herosem i człowiekiem idealnym – podkreśla ekspertka.

Jeśli człowiek czuje się obarczony winą przodka za jego czyny, wyjście z tej sytuacji może okazać się bardzo proste. Można spróbować spłacić “dług” za dziadka:

– Jeśli ktoś ci pomógł i czujesz wdzięczność, nie musisz koniecznie odwzajemniać się tym samym działaniem lub środkami wobec tych samych osób. Można to robić w stosunku do innych osób. To samo rozwiązanie można zastosować w przypadku poczucia winy. Jeśli czujesz, że przodkowie wyrządzili komuś krzywdę, a tych ludzi nie można już odnaleźć, to aby uwolnić się od płacenia tej ceny, można pomóc innej osobie, która teraz potrzebuje pomocy.

– Niemcy od lat wypłacają reparacje osobom, które ucierpiały w czasie wojny. Tak, szkody, które wyrządzili, nie zostaną naprawione, nie cofną czasu i nie przywrócą do życia zamordowanych. Są rzeczy, których nie da się naprawić. Można jednak zrobić coś innego, pomóc potomnym.

Psycholożka zwraca uwagę, że nie należy się kurczowo trzymać poczucia winy, ale raczej je przepracować, bo ileż można jeszcze cierpieć!

– To tak, jakby w twoim pokoju wisiała broń – wiesz, że może wystrzelić. A nawet jeśli ją zdejmiesz, nadal będziesz wiedział, że kiedyś tam była. Nie ma tu uniwersalnej rady, jak sobie z tym radzić. Ale warto nadać sens tej historii i wpleść ją w swoją własną historię: wiem, że mieliśmy taką historię, dobrze, że bronił ojczyzny – ale robił też złe rzeczy. By uniknąć postawy “byle tylko nie było wojny” i nie dopuścić do kolejnej wojny, by nie siedzieć z założonymi rękami, ale powstrzymać przemoc – podsumowuje ekspertka.

Opinie
Trofiejne, znaczy można kraść
2022.04.01 15:11

mhm, ksz/ belsat.eu

Aktualności