Włodzimierz Marciniak: Putin wobec Ukrainy ma podobne pomysły jak Gorbaczow w sprawie zjednoczenia Niemiec


Dlaczego Związek Sowiecki upadł, co zmiotło ze sceny politycznej Gorbaczowa, jaka jest największa geopolityczna obsesja Putina? W 30. rocznicę podpisania układu rozwiązującego ZSRS Biełsat porozmawiał z b. ambasadorem RP w Moskwie, dr hab. Włodzimierzem Marciniakiem.

– Czy Związek Sowiecki mógł upaść w inny sposób?

– Raczej mało prawdopodobne. Totalitarne organizmy upadają pod wpływem implozji albo klęski militarnej, jak to było w przypadku III Rzeszy. Jednak w przypadku ZSRS, w dobie broni jądrowej nie byłoby to możliwe. Związek Sowiecki zawalił się jako konstrukcja państwowa pod wpływem szeregu czynników: ekonomicznych, politycznych, kulturowych itd.

Wywiad
„Mogę być z tego wyłącznie dumny”. Rozmowa z białoruskim przywódcą, który rozwiązał ZSRR
2021.12.08 11:00

– Dlaczego tak potężny aparat partii komunistycznej, która przez dziesięciolecia dzierżyła władzę, tak szybko się rozpadł i nie udało mu się skonsolidować ani przed upadkiem, ani nawet po nim – zachowując władze w choćby w Rosji?

– Partia upadła właśnie dlatego, że była masowa. Stopniowo przekształcała się ona z partii połączonej ideologią w typową partię władzy, z narastającymi w jej obrębie konfliktami pomiędzy rozmaitymi grupami i ośrodkami. To nigdy nie był monolit i grupa bolszewików od samego początku była rozdzierana konfliktami wewnętrznymi. Próbowano to hamować przez pewien czas dzięki charyzmatycznej wewnętrznej pozycji Lenina. Potem jedynym sposobem, by zapobiegać tym tendencjom, był zastosowany przez Stalina terror.

Za Leonida Breżniewa ZSRS stał się strukturą rozdzieraną coraz większymi konfliktami. Za zdjęciu: I sekretarz KPZS na otwarciu XVIII Zjazdu Komsomołu 25 kwietnia 1978.
Zdj. RiA/ wiki cc

Był on efektywny, ale na dłuższą metę niemożliwy do utrzymania. I od czasu odwilży chruszczowowskiej rozpoczął się proces dezintegracji KPZR, czy też jej grupy rządzącej, na bazie rodzących się interesów – ekonomicznych, rozpraszania władzy wśród różnych ośrodków – pomiędzy aparatem partyjnym, policją polityczną i armią, która też była złączona ogromnymi interesami z kompleksem wojskowo-przemysłowym. To wszystko trzeszczało w szwach już od czasów odwilży. Długo udawało się odwlekać konieczność wprowadzenia jakiejś zmiany metodą kompromisów, w których specjalizował się Breżniew. Jednak po jego śmierci negatywne tendencje wewnętrzne się nasiliły. Do tego dochodziły czynniki zewnętrzne – ekonomiczne, wpływ otoczenia międzynarodowego, uzależnienie od eksportu surowców energetycznych.

– Jak ocenia pan postać Michaiła Gorbaczowa? Czy był cyniczny, czy raczej naiwny? Wymknęła mu się z rąk sytuacja?

– To ostatnie na pewno, ale Gorbaczow po pierwsze był realistą. Zdawał sobie sprawę z wszechogarniającej korupcji. Nie tylko chodziło o przyjmowanie łapówek, ale też całego zepsucia systemu, przeżartego rozmaitymi partykularnymi interesami. Chciał tę nieruchawą bryłę, jaką była masowa partia komunistyczna, poruszyć, napełnić nową ideą. Jedyne co mu przychodziło do głowy to odwołanie się do źródeł, do idei komunizmu w „czystej”, „pierwotnej” postaci, co z kolei można ocenić jako naiwność, że ktoś proponował to pod koniec XX wieku.

“Pierestrojka to kontynuacja dzieła Października”. Reformy Gorbaczowa miały być powrotem do “leninowskich korzeni”.
Zdj. wiki cc

Doszedł on do wniosku, że pomysł Lenina na wyodrębnienie komunizmu i zerwanie z socjaldemokracją, której wzorzec w Rosji upatrywano w Niemczech, był błędem strategicznym. Powrót do źródeł więc był dla Gorbaczowa głównie pojednaniem z socjaldemokracją niemiecką. I dlatego włączył się w sprawę zjednoczenia Niemiec. Gra o Niemcy jest dla rosyjskiej geopolityki sprawą typową.

Mówiąc w uproszczeniu, przegrał tę rozgrywkę. Nie udało mu się doprowadzić do zjednoczenia RFN i NRD na równych zasadach. Jego pomysł polegał na umieszczeniu komunistycznego establishmentu wschodnich Niemiec w ramach zjednoczonego państwa. Wtedy Moskwa dysponowałaby zawsze narzędziem wewnątrzniemieckiej polityki. Gorbaczow przegrał, bo NRD po prostu podzielono na landy, a każdy z nich został oddzielnie wchłonięty przez RFN.

– Ważnym postulatem była militarna neutralizacja zjednoczonych Niemiec.

– Takie pomysły miał już Stalin, przypisuje się je również Berii po śmierci tego pierwszego. Idea dość ryzykowna dla władców kremlowskich, jednak pociągająca. Mogłaby jedynie zadziałać, gdyby dysponowano jakimś wewnątrzniemieckim czynnikiem gwarantowania tej neutralności.

– Taką niemiecką „Doniecką Republiką Ludową”?

– Bardzo trafne porównanie, bo Putin ma ten sam pomysł w stosunku do Ukrainy, usiłując wepchnąć Donieck i Ługańsk w struktury ukraińskiego państwa i w ten sposób szantażować Kijów od wewnątrz.

– Co miało być celem ostatecznym niemieckiej rozgrywki?

– Neutralizacja Niemiec miała być wielkim sukcesem geopolitycznym. Oprócz wymiaru gospodarczego, zmniejszenia kosztów utrzymywania wojska w Europie, prowadziłoby to do rozsadzenia NATO od środka. Zmieniałoby zupełnie konfrontację blokową, w sytuacji rozmów rozbrojeniowych z USA. Miało to w ostatecznym rozrachunku wprowadzić ZSRS do grona państw „cywilizowanych” i obalenia żelaznej kurtyny.

Celem Gorbaczowa było stworzenie zjednoczonych, neutralnych Niemiec, w którym ZSRS miałoby narzędzie kontroli wewnętrznej w postaci wschodnioniemieckich komunistów. Klęska tego przedsięwzięcia pogrzebała też pierestrojkę. Na zdjęciu Michaił Gorbaczow przy Bramie Brandenburskiej w Berlinie. 1986 rok.
Zdj. Bundesarchiv

W cieniu tego wielkiego sukcesu można by przeprowadzić reorganizację wewnętrzną, odejść od komunistycznej ortodoksji na rzecz jakiejś bardziej socjaldemokratycznej ideologii. Przemodelować politykę gospodarczą w kierunku urynkowienia. I pewnie wtedy wszystko mogło pójść łatwiej, niż to się faktycznie stało. W przypadku Niemiec ten pomysł się nie udał.

– Dlaczego?

– Bo niemieccy politycy nie są naiwni i w swoim hassliebe (mieszance miłości i nienawiści – belsat.eu) w stosunku do Rosji zawsze chcą być górą. Gorbaczow nie mógł więc chodzić w aureoli zwycięskiego władcy. A przegrany prosił się o to, by go jeszcze szturchnąć. Porażkę dopełnił dodatkowo głęboki kryzys gospodarczy

– Dlaczego w ZSRS, czy w Rosji nie udało się wdrożyć modelu chińskiego – urynkowienia i otwarcia gospodarki w połączeniu z monopolem na władzę partii komunistycznej? Przecież był to już wariant sprawdzony, wdrażany od końca lat 70…

– Niby nad takim pracowano, najbardziej znanym planem takiej reformy jest wariant firmowany przez Grigorija Jawlińskiego. Pierwotną koncepcję przygotował zresztą doradca Gorbaczowa akademik Stanisław Szatalin. Był on nawet głęboko konsultowany z Amerykanami, albo wprost, albo przez George’a Sorosa i jego doradców. Ostateczna wersja programu reform pod nazwą „Zgoda na szansę” została przygotowana wiosną 1991 r. przez ekonomistów amerykańskich i sowieckich. A potem był już pucz sierpniowy.

Wizyta Gorbaczowa na Litwie na początku 1990 r. była próbą powstrzymania proklamacji niepodległości Litwy, do której doszło dwa miesiące później.
Zdj. ltmkm.lt

Być może dochodzą do tego różnice kulturowe. W latach 90. pełno było takich, którzy optowali w Rosji za modelem chińskim. Odpowiadano im, że to świetny pomysł „tylko w Rosji Chińczyków mało”. Kultura polityczna okazała się być inna niż chińska. Być może w Rosji jest większa skłonności do radykalnych rozwiązań. Jednak myślano o tym dość powszechnie – z takimi pomysłami występował też Jewgienij Primakow, będący w opozycji do Borysa Jelcyna, ale nie tylko on.

– Czy Związek Sowiecki zszedł ze sceny w pokojowy sposób?

– Wbrew wielu mitom Związek Sowiecki nie rozpadł się szybko, łatwo i przyjemnie. Przeczą temu liczne konflikty zbrojne różnego charakteru, od licznych zamieszek, poprzez wojnę domową w Tadżykistanie, kończąc na wojnie w Czeczenii. W tym rozpadzie udział przemocy był bardzo znaczący.

Gorbaczow liczył, że zjednoczenie Niemiec na jego warunkach zmieni charakter konfrontacji z Zachodem. Na zdjęciu Ronald Reagan i Michaił Gorbaczow podczas rozmów rozbrojeniowych w Reykjaviku w 1986 r.

Była ona wprawdzie wypychana na peryferie i nie dotyczyła bezpośrednio centrum. Z zastrzeżeniem, że jednak doszło też do jednodniowej strzelaniny w Moskwie w 1993 r. podczas szturmu na Parlament. W innych krajach komunistycznych tak nie było, z wyjątkiem Rumunii i Jugosławii. Gdyby zliczyć ilość ofiar śmiertelnych, byłaby ona na poziomie poważnego konfliktu zbrojnego. Drugi ważny czynnik to przemoc kryminalna w Rosji, która ją zalała po rozpadzie ZSRS.

– Jakie ten wybuch przemocy miał następstwa dla rosyjskiej polityki?

– Rosjanie bardzo chętnie poparli tego, kto to wszystko opanował. A że sam pochodził ze struktur siłowych to jeszcze lepiej, bo się na tym znał. I z tego wynika ten mogący wywołać u nas zdziwienie fakt, że zaufano kagiebiście. Putin wziął w karby świat kryminalny i opanował konflikt w Czeczenii, dogadując się z częścią tamtejszej elity. Cała militarno-mundurowa propaganda obecnie obowiązująca w Rosji wyrosła z tego doświadczenia.

– Czy o dzisiejszej Rosji można powiedzieć, że jest ona korporacją służb specjalnych wyrosłych z ZSRS, czy jednak bardziej warto ją rozpatrywać w kontekście jedynowładztwa i wyjątkowości Putina?

– Putin został premierem prawie od razu po Jewgieniju Primakowie, który też wywodził się ze służb specjalnych. Wszystko zmierzało w kierunku objęcia władzy przez jakiegoś kagiebistę. Primakow też był potencjalnym kandydatem do prezydentury we wcześniejszych wyborach. I kandydatura Putina została wysunięta, właśnie by Primakowa nie dopuścić do władzy. Putin okazał się być w roli prezydenta niezwykle sprawny i ci, którzy kreowali go na tę funkcję, być może nie zdawali sobie sprawy, z kim mają do czynienia. Putin umiejętnie się maskował i sądzono, że to przywódca sezonowy, na jedną kadencję.

Opinie
Sowieckość przeżyła Związek Sowiecki i ma się dobrze
2021.12.08 08:57

Sprzyjało mu szczęście, choć też umie je wykorzystać. W czasie, gdy obejmował stanowisko premiera, poprawiła się koniunktura na rynkach naftowych i Rosja zyskała 10 lat względnego dobrobytu. A ludzie przypisali ten dobrobyt władcy, nie jakiejś abstrakcyjnej koniunkturze. Jelcyn tymczasem cały czas rządził w sytuacji niskich cen na ropę i gaz ziemny, co wiązało się z nieustannymi problemami.

– Jak jednak udało się zmienić tradycję polityczną od rządów masowej partii, w pewnym sensie kolektywnych, do putinowskiego jedynowładztwa?

– Do końca nie wiemy, jak są podejmowane decyzje przez Putina i czy są one jednoosobowe. Zwłaszcza w początkowym okresie jego rządów wiele rzeczy musiało być uzgadniane w grupie „doświadczonych towarzyszy”. Historyk Jurij Felsztyński twierdził, że musiał być przy nim jakiś generał. Ale to domysły.

Przywódcy sowieckich Białorusi, Rosji i Ukrainy podpisują 8 grudnia 1991 r. porozumienia w Białowieży, które zlikwidowały ZSRR i ustanowiły Wspólnotę Niepodległych Państw, 1991. Oryginał dokumentu podobno zaginął.
Zdj. RIA/ wiki cc

Obecnie, od reformy konstytucyjnej 2020 r. widzimy, że Putin wiele kwestii przekazuje swojemu otoczeniu, a następnie ono robi różne dziwne rzeczy, które potem trzeba odkręcać. Na przykład jacyś agenci spartaczą gdzieś sprawę i pozostawią mnóstwo śladów. I mam wrażenie, że to jacyś oficerowie skorzystali z wolnej ręki, jaką dała im władza zwierzchnia.

Opinie
Czy w Białowieży całkiem rozwiązano ZSRR?
2021.12.08 09:43

Nie ma systemów absolutnie jednoosobowych, zawsze jest jakiś dwór, kamaryla, która może nie decyduje, ale podsuwa pewne decyzje, selekcjonuje materiały, które docierają do szefa. Trzeba też pamiętać, że kolektywny system władzy wprowadzono dopiero po śmierci Stalina. Chruszczow dosyć szybko zaczął odsuwać swoich wspólników. Ta próba ustanowienia jednoosobowych rządów spotkała się ze sprzeciwem i jego obaleniem. Praktyka Lenina i Stalina była inna – obydwaj, gdy uznali to za konieczne, brutalnie łamali wszelkie zasady kolektywności w podejmowaniu decyzji. Do tego dochodzi wielowiekowa imperialna tradycja.

– Czy Putin marzy o odrodzeniu ZSRR, czy też zadowoli się półśrodkami, wysyłając swoich żołnierzy do Syrii, „wagnerowców” do Libii czy Mali, pokazując, że Rosja się liczy w całym świecie. Jak wygląda przyszłość rosyjskiego imperializmu?

– Te działania militarne w różnych częściach świata nie są półśrodkami, tylko atrybutami imperium. Nikt w Rosji nie myśli o podbijaniu świata, ale o powrocie do koncertu mocarstw, gdzie Rosja jest rozgrywającą w porządku światowym. I swoją pozycję podkreśla przy pomocy działań militarnych.

– Czy obecnie koncentracja wojsk przy granicy z Ukrainą to ten sam mechanizm?

– Tu sytuacja jest szczególna. Kijów jest dla Rosji absolutnie kluczowy. Bez podporządkowania sobie Kijowa Rosja nie jest i nie będzie imperium. I stąd to zafiksowanie Putina na kwestii ukraińskiej. Jednocześnie Putin nie jest szaleńcem. On wie, że robi się to, co da się zrobić. Wie, że podbój Ukrainy byłby możliwy za cenę nieprawdopodobnych strat i sankcji.

Borys Jelcyn i Władimir Putin. Pierwszy rządził w epoce taniej ropy i gazu, drugi miał szczęście pierwsze 10 lat rządów odbyć w czasie energetycznej koniunktury. Na zdjęciu inauguracja pierwszej kadencji Putina w 2000 r.
Zdj. kremlin.ru

O czym może marzyć, to realizacja porozumień mińskich w rosyjskiej interpretacji. Wsunięcia Ługańska i Doniecka do konstrukcji państwa ukraińskiego – czyli de facto jego zniszczenia. Chodzi o wmontowanie do tej struktury czynnika nieustannie je destabilizującego. I widać, że te próby prowadzą do coraz większej frustracji, bo to nie wychodzi.

– A jak pan ocenia „zbieranie ruskich ziem” na innych odcinkach – tworzenie Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej czy Związku Białorusi i Rosji?

– To wszystko przystawki, a daniem głównym jest Kijów i to nie ulega wątpliwości. W porównaniu do polityki wobec Ukrainy – te wszystkie naciski na Gruzję, Mołdawię, skomplikowana gra z Uzbekistanem czy Kazachstanem, to jednak typowa polityka mocarstwowa – real politik.

– A jak w tej imperialnej układance wygląda Białoruś?

Białoruś trzeba rozpatrywać w kontekście ukraińskim. Wydaje mi się, że ostatniej awantury na granicy by nie było, gdyby nie potrzeba otwarcia nowego frontu nacisku na Ukrainę. W wymiarze praktycznym Rosji chodzi głównie o zwiększenie obecności militarnej wymierzonej w Kijów. Jeżeli chodzi o Ukrainę, to jego stosunek do tego kraju zaczyna przybierać kształt obsesji. W ostatnim artykule poświęconym Ukrainie cytował on słowa kniazia Olega – o Kijowie, matce ruskich grodów. Powoływanie się przez prezydenta na historyczne baśnie świadczy, że dla Putina sprawa Kijowa jest kluczowa.

Dr. hab. Włodzimierz Marciniak jest polskim politologiem, sowietologiem i rosjoznawcą. Jest również autorem książki “Rozgrabione imperium” poświęconej procesowi rozpadowi Związku Sowieckiego, którego schyłek obserwował, pracując jako dyplomata w Moskwie w latach 1992-1997 r. W latach 2016-2020 pełnił funkcję Ambasadora RP w Rosji.

Rozmawiał Jakub Biernat/belsat.eu

Aktualności